Enzo Zidane, Marcus Thuram, Oan Djorkaeff: Synowie kopią mistrzów

Trzeba się napracować, by na stronie Realu Madryt znaleźć go w gromadzie młodych graczy. "Enzo. Enzo Fernandez - jestem graczem technicznym" - przedstawia się. Podobny jest raczej do matki Veroniki. Nosi jej nazwisko, inaczej niż synowie pozostałych byłych gwiazd "Les Bleus". Oto jak pokolenie francuskich mistrzów świata z 1998 roku wychowuje następców.

Gdyby poszperać głębiej w biograficznej notce, gdyby znaleźć jego odpowiedzi w klubowej ankiecie, wszystko stałoby się jasne. Twój idol: Zidane. Mecze, których nie zapomnisz: półfinał Pucharu Europy z 1997 roku Juventus - Ajax i półfinał mistrzostw Europy z 2000 roku Francja - Portugalia. Narodowość: hiszpańska, francuska. Enzo Fernandez naprawdę nazywa się Enzo Zidane.

Syn jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii, mistrza świata z 1998 roku, Europy z 2000 roku, zwycięzcy Ligi Mistrzów w 2002 roku z Realem, ma 17 lat. We Francji "ZZ" albo "Zizou" to wciąż jeden z najpopularniejszych sportowców, choć karierę zakończył w niesławie, uderzeniem głową Marco Materazziego w finale mundialu w Niemczech w 2006 roku.

Młody Enzo miał cztery lata, kiedy zaczął ćwiczyć w klubie, w którym grał ojciec - Juventusie. Od 2004 roku został wprzęgnięty w tryby szkoleniowe Realu. Szczebel po szczeblu wspina się po drabinie piłkarskiej: od Benjamina A dla dziesięciolatków do Juvenila B dla 18-latków.

Ciąg dalszy z klubowej ankiety - marzenia do spełnienia: zagrać w pierwszej drużynie.

Przed rokiem częściowo je zrealizował, gdy José Mourinho zaprosił go na trening z grupą najzdolniejszej młodzieży. 16-letni wówczas Zidane ćwiczył z Cristiano Ronaldo, Kaką, Pele. Zajęć doglądał ojciec.

Czy Enzo trafi do pierwszej drużyny Realu i - jak ojciec - sięgnie piłkarskich szczytów? Gra tak jak on w pomocy, częściej jednak jako lewoskrzydłowy. Ma lepsze warunki fizyczne, już jest od niego wyższy o centymetr - mierzy 186 cm. Nic nie wiadomo o jego osiągnięciach. Madrycka "Fabrica" - szkółka młodych talentów - ukrywa statystyki poprzednich sezonów.

Jego obecny trener, partner "Zizou" z boiska Fernando Morientes w krótkim wywiadzie dla magazynu "L'Equipe" również okazał się dyskretny. - Jest skromny i pracowity. Nie odczuwa presji. Ale co dalej? Z każdej młodzieżowej drużyny, tylko jeden albo dwóch piłkarzy zostaje zawodowcami - mówi Morientes.

Drużyna, którą prowadzi były napastnik Realu i reprezentacji Hiszpanii, po 13. kolejkach rozgrywek prowadzi z punktem przewagi nad Santa Ana i z jedną porażką. Trener drużyny ED Moratalez występującej w tej samej lidze mówi prosto z mostu: - Technika powyżej przeciętnej, również w porównaniu z innymi piłkarzami młodego Realu. Gra równie dobrze zarówno prawą, jak i lewą nogą, niezwykle mocne uderzenie z dystansu.

W listopadzie w wygranych 5:2 derbach z Atletico Enzo strzelił jedną bramkę, ale taką, że na Youtube.com obejrzało ją ponad milion osób. Uderzył piłkę zza pola karnego, w samo okienko. Rekordy popularności bije zapis dryblingów a la Zizou, jakimi mijał rywali już w wieku 13 lat.

Rodzina Zidane'ów od 2001 roku mieszka w Madrycie. Enzo więcej czasu spędził w Hiszpanii niż we Francji. Jaką ma wybrać reprezentację? Wybór należy do chłopca, ale tej w sprawie toczą się zakulisowe boje.

"Jest jeszcze inny mecz francusko-hiszpański. O Enzo Zidane'a" - zapowiadała spotkanie Hiszpania - Francja w eliminacjach do mistrzostw świata w 2014 roku "La Gazzetta dello Sport". Przed tym spotkaniem z Zinedinem spotkał się Willy Sagnol, jego kolega z boiska, odpowiedzialny za kontakty z kandydatami do reprezentacji. - Najważniejsze dla nas to teraz nie szczytowe umiejętności, ale przywiązanie do flagi narodowej - powiedział Sagnol.

Zizou ojciec, Zizou były mistrz świata ma więc wielki dylemat. Legenda francuskiej piłki pełni rolę ambasadora wielu francuskich firm. Niedawno zapowiedział, że chce prowadzić kadrę trójkolorowych. Rejterada Enzo do hiszpańskiej reprezentacji zaszkodziłaby ojcu biznesowo i wizerunkowo.

Tych problemów nie będą mieli inni synowie francuskich mistrzów świata z 1998 roku - 15-letni Oan Djorkaeff i Marcus Thuram. Jeżeli mieliby kiedyś zagrać w reprezentacji, to tylko francuskiej. Nie muszą zmieniać nazwiska, ale ostrożność i dyskrecja zostały zachowane.

"Marcus Thuram zostanie objęty opieką ze strony klubu i kolegów ze szkółki piłkarskiej zwłaszcza wobec napraszających się mediów" - kończy się komunikat klubu Sochaux o transferze syna Liliana Thurama. Rekordzista pod względem występów w kadrze trójkolorowych - miał ich 142 - były obrońca Monaco, Parmy, Juventusu, Barcelony Thuram senior najpierw umieścił syna w szkółce Barcy, potem przeniósł do ośrodka francuskiej federacji dla najzdolniejszych piłkarzy w Clairefontaine. W maju wybrał dla niego Sochaux - najlepszą we Francji akademię dla piłkarskiej młodzieży, gdzie przed laty chował się Danijel Ljuboja.

- Powiedziałem Lilianowi, że jego następny syn ma przyjść do nas - powiedział Carlo Ancelotti, włoski trener Paris Saint-Germain, były szkoleniowiec Liliana Thurama w Parmie. Marcus odziedziczył po ojcu świetne warunki fizyczne, jest najwyższy w grupie, ale nie przejął od ojca zamiłowania do defensywy i został napastnikiem. - I całe szczęście, bo dzięki temu obejdzie się bez porównań - mówi dyrektor centrum w Clairefontaine Gerard Precheur.

Djorkaeffowie mogą się nazwać już piłkarską dynastią. Jean, potomek ormiańskich imigrantów z polskimi śladami, był obrońcą reprezentacji Francji w latach 60. Jego syn Youri na przełomie XX i XXI wieku grał w jednej drużynie z Zidanem i Thuramem. Karierę kończył w Nowym Jorku i tam ją zaczął jego syn Oan. W tym roku podpisał kontrakt z Saint-Etienne. Najstarszy z Djorkaeffów, Jean, mówi: - Już Youri miał ze mną kłopot, bo był synem znanego piłkarza. Teraz czas na mojego wnuka. Trzeba mieć w sobie dużo zaciętości i odwagi. Wiem, że to wcale nie jest łatwe.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.