Van Gaal przywraca Holandii "futbol totalny"

Kiedy trzynastego czerwca na murawę stadionu w Salvadorze wyjdą jedenastki Hiszpanii i Holandii, tylko o jednej z drużyn będzie można powiedzieć, że się zmieniła. Nie tylko przez wzgląd na to komu poda rękę Vicente del Bosque, ale też przez to, co "Pomarańczowi" reprezentują na boisku.

Tekst powstał w ramach projektu "Continental - Droga na Mundial", w którym prezentujemy finalistów mistrzostw świata 2014. Trwa Tydzień Holenderski

Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę to, jak po ostatnich turniejach międzynarodowych jest kojarzona reprezentacja Holandii. Pod wodzą Marco van Bastena w 2006 roku w Niemczech odpadli po słynnej "Bitwie w Norymberdze", meczu przeciwko Portugalii. Już w drugiej minucie żółtą kartkę obejrzał Mark van Bommel, a do ostatniej minuty sędzia wyjmował ten kartonik jeszcze piętnaście razy, czterokrotnie pokazując też ten czerwony piłkarzom z obu drużyn. To było jedno z najbardziej brutalnych spotkań w historii mistrzostw świata.

Przeskok o cztery lata do samego finału ostatniego mundialu, gdzie Holandia nie tyle chciała Hiszpanię pokonać, co z boiska skopać - całkiem dosłownie tego przekazu się trzymając, bo przecież najbardziej dyskutowanym momentem meczu był nie gol Iniesty, ale atak de Jonga na Xabiego Alonso. Dziewięć żółtych kartek dla "Pomarańczowych" i jeszcze czerwona dla Heitingi wywołały sporo kontrowersji - nie przez brak słuszności ich przyznania, ale ze względu na styl gry Holendrów.

Najgłośniej narzekał oczywiście Johan Cruyff, legenda holenderskiego futbolu. Nazwał grę reprezentacji "wulgarną" i "fundamentalnie sprzeczną" z filozofią, która od lat piłkarsko charakteryzowała ich kraj. W jego opinii najpierw Van Basten i potem Van Marwijk "zdradzili" futbol totalny, a pozostawał głuchy na to, że koniec końców liczył się wyłącznie wynik - ten przecież był dla Holendrów równie dobry, co w latach siedemdziesiątych.

Selekcja totalna

Przesadą byłoby stwierdzenie, że kolejna zmiana selekcjonera zadowoliła Johana Cruyffa - przecież nie od dziś jest on z Luisem van Gaalem w konflikcie, niegdyś nazywając go "trenerem hobbystą" czy "osobą spoza piłkarskiej elity". Jednak dla Holandii dużo ważniejsze będzie nie to, jak stary spór i wojna na słowa wpłyną na kadrę, ale jak zmieni się ich reprezentacja.

Przede wszystkim Cruyffowi bliżej do van Gaala niż każdy z nich chciałby to przyznać - głównie przez wzgląd na filozofię futbolu. Ten drugi zaraz po nominacji obiecał, że odrzuci grę wprowadzonym przez van Marwijka 4-2-3-1 i wróci do tradycyjnego, najlepszego dla Holandii 4-3-3. Tylko czy na poziomie międzynarodowym wciąż jest miejsce na "futbol totalny"?

- Szefowie z KNVB [holenderskiego związku piłki nożnej - przyp. red.] wyznaczyli mi jasny cel, czyli powrót do "naszej" szkoły futbolu - twierdził van Gaal. Nie patrząc na nazwiska, selekcjoner sprawdził w dziewiętnastu dotychczasowych spotkaniach prawie pięćdziesięciu piłkarzy, dopasowując ich do systemu, a nie na odwrót, jak to mieli w zwyczaju jego dwaj poprzednicy.

Totalna dominacja w eliminacjach

- Nie zgadzam się z tym, że nie damy sobie rady na poziomie międzynarodowym - mówił van Gaal dla magazynu "De Voetballtrainer" - Przecież już tak graliśmy. Hiszpania gra podobnie, chociaż w Holandii inaczej rozumiemy atrakcyjny futbol. Nie lubimy ciągłych wymian podań, wolimy szybciej doprowadzić sprawy do końca, strzelać gole. Nie będziemy kopiować Hiszpanii, ale grać jak Holandia.

Po niezwykle udanych eliminacjach van Gaal jednak nie ma ostatnio powodów do zadowolenia. Brak zwycięstw w trzech ostatnich sparingach nadwątlił wiarę w sens przywracania "futbolu totalnego", zwłaszcza że nowe nazwiska nie podołały odpowiedzialności choćby w spotkaniu z Francją (porażka 0:2). - Graliśmy dobrze tylko przez 25 minut - narzekał na dyscyplinę swoich piłkarzy van Gaal. - Sami daliśmy rywalom szansę - pieklił się z kolei po remisie z Japonią.

Oczywiście jego Holandia także zachwycała - wygrana 8:1 z Węgrami była jednym z najlepszych pokazów siły w całych eliminacjach do mundialu. Szybkość wymiany pozycji, dynamika akcji, wysoki pressing oraz ciągłe parcie na bramkę rywali dało wręcz fenomenalny efekt. Jednak nie wolno zapominać, że reprezentacje van Bastena i van Marwijka też przechodziły przez eliminacje jak burza. Prawdziwym testem dla przywróconego do łask "futbolu totalnego" będą dopiero mistrzostwa.

Totalna zmiana relacji

Może van Gaalowi nie sprzyjają okoliczności (vide długa kontuzja i mundialowa absencja Kevina Strootmana), ale jest kilka pozytywnych znaków - zupełnie jak w latach 70. w lidze krajowej rządzi Ajax z Feyenoordem, a do kadry z obu klubów ostatnio było powoływanych aż siedemnastu piłkarzy. Nie przekłada się to na sukcesy na scenie europejskiej, ale zarówno Frank de Boer jak i Ronald Koeman trzymają się podstaw filozofii holenderskiej "futbolu totalnego". Po cichu można dodać, że Ajax w tym sezonie Ligi Mistrzów raz sensacyjnie pokonał Barcelonę...

Zadaniem van Gaala nie było oczywiście przewietrzenie składu po katastrofalnym występie na Euro 2012, ale pokazanie, że obecna generacja może osiągnąć sukces, opierając się na "futbolu totalnym". W końcu z wyjściowej jedenastki na finałowy mecz z Hiszpanią w kadrze na tegoroczny mundial może zabraknąć jedynie trzech: Mathijsena, van Bronckhorsta i van Bommela. Dla wielu z nich, ale też kibiców i samego selekcjonera, już pierwszy mecz w Brazylii może być kluczowy, może pozwolić na zerwanie z tą ostatnio wyrobioną niechlubną reputacją. A wtedy - kto wie? - może o pochwałę dla swojego "wroga" pokusi się sam Johan Cruyff...

Kibicujesz Holandii? Pokaż jak i wygraj piłkarskie nagrody

Więcej o:
Copyright © Agora SA