Bundesliga. Najlepszy dzień Borussii

W szlagierze Bundesligi dortmundczycy rozbili Schalke 3:0. To najwyższe zwycięstwo Borussii w derbach Zagłębia Ruhry od 16 lat. Odniesione w sezonie, o którym woleliby pewnie zapomnieć.

Doczekali się. Było ich w sobotę ponad 80 tys., każdy z żółto-czarnym szalikiem albo żółto-czarną koszulką. Albo z jednym i drugim naraz. Przybyli żółto-czarnymi autobusami, jeden podjechał nawet hummerem przemalowanym na klubowe barwy. Kibice Borussii ostatnio fetowali na swoim stadionie najlepszych piłkarzy Bundesligi, świętowali mistrzostwo, bili Real Madryt 4:1. Ale z wygrania derbów ostatni raz cieszyli się cztery lata temu.

Udało się w sezonie, którego drugi raz nikt by tutaj przeżyć nie chciał. Z serią pięciu porażek z rzędu, upadkiem na dno Bundesligi, długimi tygodniami mordęgi w strefie spadkowej. Udało się, choć Schalke mierzy w czwarte miejsce, dające udział w eliminacjach Ligi Mistrzów, a w Borussii nikt głośno nie mówi nawet o awansie do Ligi Europy.

Chodzi jednak nie o to, że Borussia wygrała dla wielu kibiców najważniejszy mecz sezonu, że było to jej czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu, że wiosną zdobyła tyle samo punktów co Bayern. Westfalenstadion świętował, bo długimi momentami widział tę samą Borussię, w której niedawno zakochała się cała Europa. Przerywającą ataki już pod polem karnym rywala, uniemożliwiającą mu wyściubienie nosa z własnej połowy i przede wszystkim - wściekle atakującą. Do przerwy gospodarze oddali 15 strzałów, a goście tylko dwa. Do 78. minuty, gdy Borussia objęła prowadzenie, w strzałach było już 28:3. W bramkę piłkarze Schalke nie trafili ani razu.

Oczywiście do drużyny, która dwa lata temu grała w finale Ligi Mistrzów, sporo jeszcze dzisiejszej Borussii brakuje. Wciąż jej gigantycznym problemem jest brak skuteczności, Pierre-Emerick Aubameyang już na przerwę powinien schodzić z hat trickiem, a trafił dopiero w końcówce. Ofensywa dortmundczyków nie może być też tak bardzo uzależniona od Marco Reusa. 26-letni Niemiec nigdy nie był tak wydajny jak dziś, trafiał w każdym z sześciu ostatnich meczów. Ale na mecze z mocniejszymi rywalami to nie wystarczy, więcej zespołowi muszą dawać i Henrich Mychitarian, i Shinji Kagawa.

Niezależnie jednak od wszystkiego Borussia przeżyła wczoraj najlepszy moment sezonu. Być może trener Jürgen Klopp powinien nawet przestać mówić, że celem jego zespołu jest utrzymanie, przecież dortmundczycy grają jeszcze w 1/8 finału Pucharu Niemiec (we wtorek z trzecioligowym Dynamem Drezno), 1/8 finału Ligi Mistrzów (pierwszy mecz przegrali w Turynie z Juventusem 1:2) i mają realną szansę na zajęcie szóstego miejsca, dającego grę w eliminacjach Ligi Europy (tracą do niego siedem punktów). Naprawdę, ta drużyna nie pasuje do strefy spadkowej Bundesligi.

Batman i Robin na meczu Borussii Dortmund! Poznajcie najsłynniejszych piłkarskich przebierańców [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.