Bundesliga. Reus ma trafić do Realu. Za 40 mln euro?

?Real Madryt zrobił więcej niż krok w kierunku pozyskania Marco Reusa? - poinformował Francois Gallardo. Hiszpański dziennikarz jest uznawany za wiarygodne źródło, odkąd przed faktem informował o przeprowadzce Neymara z Santosu do Barcelony. W sobotę o godz. 18.30 Borussia zagra w Monachium z Bayernem w hicie 30. kolejki Bundesligi. Transmisja w Eurosporcie 2, relacja na żywo w Sport.pl

Ważne rozmowy w sprawie transferu Reusa działacze Borussii i Realu mieli toczyć przy okazji dwumeczu swoich drużyn w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wtedy też osiągnęli porozumienie w sprawie wykupienia przez Borussię z Realu Nuriego Sahina.

Turek trafił na Santiago Bernabeu z Dortmundu w 2011 roku za 10 mln euro. W barwach "Królewskich" nie błyszczał, a grając ponownie w BVB na wypożyczeniu, od dłuższego czasu znów prezentuje się dobrze. Dlatego został przez Borussię z Madrytu wykupiony. Nieoficjalnie mówi się, że transakcja kosztowała Niemców siedem milionów euro.

Dużo więcej Borussia może zarobić na sprzedaży Reusa. Jeśli nie zdecyduje się go sprzedać teraz, za rok pomocnik niemieckiej kadry będzie mógł odejść, jeśli ktoś wyłoży za niego 35 mln euro. Taką kwotę odstępnego Reus ma wpisaną w swój kontrakt z BVB. W umowie widnieje punkt mówiący, że chętne kluby z klauzuli będą mogły skorzystać już w 2015 roku.

Borussia kupiła Reusa w 2012 roku, płacąc swej imienniczce z Moenchengladbach 17 mln euro. 40 mln, jakie miałaby teraz dostać za zawodnika, to najpewniej kwota wyjściowa. Dortmundczycy mają prawo liczyć na większe pieniądze, ponieważ jej 25-letnim zawodnikiem interesuje się nie tylko Real. Jeśli BVB naprawdę zechce już latem sprzedać jednego ze swych liderów, do licytacji z Realem mogą stanąć Barcelona oraz kluby angielskie.

Po odejściu do Bayernu Maria Goetzego i Roberta Lewandowskiego (co nastąpi po zakończeniu bieżącego sezonu) Reus będzie największą gwiazdą drużyny. Nie ma wątpliwości, że bramkostrzelnego pomocnika trener Juergen Klopp i jego przełożeni będą cenić jeszcze bardziej niż w tej chwili.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.