Gdyby Katalończycy odpadli w środę z
Ligi Mistrzów, byłaby sensacja. Trzy tygodnie temu pokonali City w Manchesterze 2:0, na Camp Nou mogą nawet przegrać (0:1, 1:2, 2:3 itd), a i tak awansują do ćwierćfinału.
W normalnych okolicznościach nie dawalibyśmy Anglikom najmniejszych szans, w fazie pucharowej Champions League
Barcelona przez lata demolowała u siebie rywali. Biła Bayer Leverkusen (7:1), Szachtar (5:1), Stuttgart (4:0) i Arsenal (4:1). Nawet gdy w 2010 r. odpadała w półfinale, pokonała Inter 1:0.
Teraz można mieć wątpliwości, bo Barcelona przegrała w tym roku już trzy razy (w całym sezonie 2009/10 - 4), a przed chwilą osunęła się na trzecie miejsce w lidze. Coraz częściej widzimy ją zmęczoną, jak kiedyś jej liderom mecze bezbarwne niemal się nie zdarzały, tak dziś nie znajdziemy wśród nich ani jednego, który mógłby uznać sezon za udany.
Gdybyśmy mieli wymienić najznaczniejsze postaci zespołu, który dwa razy sięgał po Puchar Europy, wskazalibyśmy Messiego, Xaviego, Iniestę, Puyola i Piqué.
Dwaj ostatni uchodzili wówczas za najlepszą parę stoperów na świecie, z ich współpracy korzystały klub i zbierająca złote medale na największych imprezach reprezentacja. Puyol był wymagającym szefem, Piqué - pilnym uczniem. Puyol dawał zespołowi charakter, Piqué - fantazję. Puyol wolał błyszczeć na boisku, Piqué - lubił także przed kamerami. Dziś ta para jest już wspomnieniem, 36-letni kapitan Barcy poczuł, że nogi odmawiają współpracy z resztą ciała, po sezonie odejdzie z klubu. Piqué stracił nie tylko - jak sam mówił - "anioła stróża", kłopoty Puyola spowodowały, że na środku obrony permanentnie gra defensywny pomocnik.
Xavi i Iniesta na pytania o słabszą formę odpowiadają niemal od roku, gdy Barcelona została rozbita w półfinale LM przez
Bayern 0:7. Nie wiadomo, czy grają słabiej dlatego, że drużyna wpadła w kryzys czy drużyna wpadła w kryzys, dlatego, że jej silnik coraz częściej się zacina. Wiadomo natomiast, że Xavi dał w tym sezonie tylko dwie ligowe asysty (w najlepszym sezonie 2008/09 - 20), a Iniesta strzelił tylko jednego gola (ostatnio tak mało skuteczny był cztery lata temu, gdy zmagał się z kontuzją). Ten ostatni przeżył właśnie tragedię, kilka dni temu jego żona poroniła w piątym miesiącu ciąży.
Zapaść przeżywa wreszcie ten, który miał już nigdy nie wypuścić Złotej Piłki. Leo
Messi strzela 0,87 gola na mecz - to jego najgorszy wynik od sezonu 2008/09. Teoretycznie jego problemy powinny być w Barcelonie najważniejsze, teoretycznie działacze i trenerzy powinni tłumaczyć przyczyny słabszej formy gwiazdy. Nic z tego. Nikt nie wyjaśnił, dlaczego Messi regularnie wymiotuje na boisku, nie wiadomo, dlaczego często snuje się po boisku, skoro teoretycznie wszystkie kontuzje wyleczył.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live
na iOS,
na Androida i
Windows Phone