Atlético pobiło już Real. Czas na Barcelonę?

Ostatnio dostawało na Camp Nou lanie, latem straciło najlepszego piłkarza. Ale jeśli istnieje krajowy rywal zdolny pokonać Barcelonę w dwumeczu, to jest nim ekipa Diego Simeone. Rewanż Superpucharu Hiszpanii w środę o godz. 23. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Tydzień temu w Madrycie było 1:1, pierwszy od 28 lat Superpuchar da Atlético zwycięstwo albo remis wyższy niż w pierwszym meczu. Teoretycznie szanse zespołu z Madrytu dostrzec trudno. W ostatnich czterech spotkaniach na Camp Nou Atlético straciło 17 goli, strzeliło 3, nie wygrało w Katalonii od 2006 r.

W dodatku najnowsza historia hiszpańskiego futbolu to historia dzielenia trofeów między hegemonów z Camp Nou i Santiago Bernabéu. Barcelona i Real wzięły dziewięć ostatnich mistrzostw kraju i pięć ostatnich Superpucharów. Gdyby nie Atlético, wzięłyby też trzy ostatnie Puchary Hiszpanii.

W maju drużyna Simeone sensacyjnie pokonała Real, zakończyła najgorszy sezon w karierze José Mourinho. - Ligę mogą wygrać tylko dwa zespoły. Ale Superpuchar rozstrzygnie się w dwóch meczach, a my pokazaliśmy, że w finałach potrafimy rywalizować z najlepszymi - mówi dziś Simeone.

Argentyńczyk cieszył się już z Ligi Europejskiej i Superpucharu Europy, jest jednym z najbardziej utytułowanych trenerów w historii klubu, choć pracuje w czasach głębokiego kryzysu. Tylko państwu Atlético jest winne 120 mln euro, niedawno zobowiązało się, że spłaci dług także z pieniędzy uzyskanych z transferów. Sprzedanego Monaco za 60 mln euro Radamela Falcao, który w poprzednich dwóch sezonach strzelił 52 gole w lidze, zastąpił kupiony za ledwie 5 mln David Villa. Drugi rok z rzędu ekipa z Madrytu więcej zarobi na piłkarzach, niż na nich wyda.

Dziś w Atlético nie ma nikogo, kto byłby pewny gry w pierwszej jedenastce na Camp Nou. Simeone uchodzi jednak za specjalistę potrafiącego wyciskać z podwładnych wszystko co najlepsze. Widać, jak dzięki niemu rozwinął się skrzydłowy Arda Turan, kiedyś skoncentrowany wyłącznie na najeżdżaniu na pole karne rywala, dziś chętnie pomagający kolegom w defensywie. Obijający się kilka lat temu między jednym średnim klubem a drugim napastnik Diego Costa grą w Atlético zasłużył na powołanie do reprezentacji Brazylii.

Sensacji wykluczyć nie można. Tym bardziej że Barcelona nie wydaje się tak potężna jak dawniej. Ligę zaczęła od zdemolowania Levante 7:0, ale w ostatnią niedzielę męczyła się z Málagą, wygrała tylko 1:0. Dla nowego trenera Gerarda Martino spotkanie będzie największym wyzwaniem w Europie. Wciąż nie wiemy, jak jego Barcelona ma grać i jak wygrywać. Na razie obserwujemy zespół zbudowany przez Pepa Guardiolę, lekko zmodyfikowany przez Tita Vilanovę.

Jakby tego było mało, źle sezon zaczął Leo Messi. Z Levante Argentyńczyk wymiotował na boisku, tydzień temu uszkodził udo i opuścił mecz w Máladze. W poniedziałek normalnie trenował, ale dopiero w dniu meczu okaże się, czy będzie mógł zagrać. Sprowadzonego latem za 57 mln euro Neymara Martino trzyma na razie na ławce. - Nie wiem, ile jeszcze potrzebuje czasu, by wejść do pierwszej jedenastki. Mentalnie jest już gotowy. Sam wybiorę odpowiedni moment - mówi Martino.

Teoretycznie Superpuchar jest najmniej prestiżowym krajowym trofeum. Ale nie w tych okolicznościach i nie w Hiszpanii. Gdyby wygrało Atlético, Hiszpanie znów zaczęliby wierzyć, że istnieje zespół, który może zagrozić duopolowi Realu i Barcelony, a Martino poczułby presję związaną z pracą na Camp Nou. Jego poprzednicy ważnych meczów z Atlético nie przegrywali.

Typują bukmacherzy

Źródło: William Hill

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.