Od Egiptu po Namibię, czyli paralotnią przez Afrykę

Cztery miesiące podróży, wizyta w 10 krajach - od Egiptu po Namibię. Thomas de Dorlodot i Horacio Llorens poznali Afrykę w sposób jakiego jeszcze nikt nie próbował - na paralotni. Zobaczcie film i zdjęcia z wyprawy!

Dołącz do nas na Facebooku

By nie zgubić się w afrykańskiej dziczy i, jak sami mówią, wrócić do domu w jednym kawałku, przed wyjazdem spotkali się ze zwycięzcą Dakaru Carlosem Sainzem, by ten udzielił im kilku wskazówek. Europę opuścili w połowie grudnia 2011 roku. Ich pierwszym przystankiem na trasie ekspedycji był Egipt, gdzie, oprócz pustynnych lotów team nie odmówił sobie przyjemności snorkelingu w Morzu Czerwonym.

Kolejnym miejscem na mapie podróży był Sudan, gdzie zespół spędził około tygodnia.

Natomiast wizyta w Etiopii zaowocowała odkryciem pięciu spotów idealnych dla paralotniarzy, ale nie obyło się też bez... aresztu. Lokalni żołnierze uznali podróżników za sudańskich szpiegów. Na szczęście, kiedy już opadły emocje, całe to zamieszanie udało się wyjaśnić i paralotniarze mogli kontynuować wyprawę. Tym razem skierowali się w stronę Addis Abeba.

W dalszej części podróży ekipa, by dostać się do Kenii, musiała przemierzyć Moyale Road - jedną z najniebezpieczniejszych afrykańskich dróg. zostali nawet ostrzeżeni przez jednego mieszkańców, że sam na własne oczy widział jak jedna z osób została zastrzelona, a inna powieszona na drzewie...

Na nieszczęście Moyale Road to jedyna droga, którą można dostać się do Kenii od północy. I tym razem wszystko dobrze się skończyło. Nikt z ekipy nie ucierpiał. A w Kenii paralotniarze mieli okazję zobaczyć m.in. dziką przyrodę w Amboseli National Parc.

Ol Doinyo Lengai, aktywny wulkan, który mieści się w pobliżu Rezerwatu Nogorongoro w Tanzanii, to kolejne niezwykłe miejsce na mapie ekspedycji.

Burzowo przywitało podróżników Malawi, gdzie, oprócz paraglidingu, zespół postanowił oddać się przyjemności wędkowania.

Na granicy Zimbabwe i Zambii, na rzece Zambezi, na paralotniarzy czekał niesamowity widok - Wodospady Wiktorii - jeden z siedmiu naturalnych cudów świata. Wysokie na ok. 108 m z lotu prezentują się wyjątkowo pięknie.

Lot nad antylopami, hipopotamami, słoniami, krokodylami, a nawet w bliskim towarzystwie orłów, to przygoda, która czekała podróżników w Botswanie.

Ostatnim przystankiem na szlaku afrykańskiej podróży była Namibia. Lotami nad jeziorami pełnymi pelikanów i mieniącymi się w słońcu pustyniami paralotniarze pożegnali Afrykę.

Zespół:

Paralotniarze: Horacio Llorens & Thomas de Dorlodot Fotograf & pilot: John Stapels Kierowca & pilot paraplanu: Olivier Symoens

Relacje z wyprawy Thomasa de Dorlodota i Horacio Llorensa paralotnią przez Afrykę możesz znaleźć TUTAJ.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.