Przez cały dzień na skoczniach i innych snowparkowych przeszkodach, przystrojonych specjalnie na Pink Jam palmami i kolorowymi balonami, swoje umiejętności prezentowały 74 zawodniczki z całej Polski. Tak duża liczba startujących mile zaskoczyła nawet główną organizatorkę wydarzenia Kasię Rusin. To była druga edycja Pink Jam, a liczba uczestniczek wzrosła od poprzedniego sezonu trzykrotnie.
O co w w tym wszystkim chodzi?
Od początku, dla laików. Snowpark (nazywany też czasem funparkiem) to taka wydzielona przestrzeń na stoku. Znajdziemy tam, oprócz różnej wielkości skoczni (hop), również poręcze (raile) i skrzynie (boxy). To są podstawowe przeszkody, choć oczywiście nie jedyne rzeczy jakie znajdziemy w snowparku. Są jeszcze cornery, gruszki, opony i inne cuda. W ramach treningu, często skacze się na duże dmuchane poduszki rozstawiane za hopami. Dzięki temu można bezpiecznie upaść na bok czy głowę podczas nauki chociażby back- i frontflipów (salt do tyłu i przodu).
Ponieważ cały trend przyszedł z zachodu, przyjęło się stosowanie nazw z angielskiego, bez tłumaczenia ich na polski. Jazda w snowparku polega na wykonywaniu różnych ewolucji (tricków) na tych przeszkodach. Liczy się poziom trudności oraz styl w jakim trick został wykonany. Nie jest istotny czas. Zazwyczaj uczestnicy mają kilka prób, a z punktacji odrzuca się te najmniej udane. Chodzi o to, że nawet najlepszym zawodnikom (i zawodniczkom rzecz jasna) zdarzają się tutaj upadki, a formuła jedna szansa = jedna ocena, jaką znamy np. ze skoków Adama Małysza, pozostawiałaby zbyt dużo miejsca na pech i szczęście.
Zawody w slopestyle'u polegają na zjeżdżaniu w jednej linii w snowparku. Podczas przejazdu zawodnik/czka wykonuje kilka ewolucji na hopach, boxach czy railach, a przejazd oceniany jest jako całość.
W tym świetle Pink Jam nie był klasycznymi zawodami w slopestyle'u, bo dziewczyny najpierw próbowały swoich sił na box'ach, później railach, a na końcu na hopach. Przyczyna czysto prozaiczna - snowpark na Gubałówce jest raczej szerszy niż dłuższy i nie da się tam zrobić długiego, różnorodnego przejazdu, choć poszczególne przeszkody w niczym tym "zachodnim" nie ustepują.
Pink Jam przerósł oczekiwania
Kasia Rusin, organizatorka, patronka i mentorka Pink Jam, jest najprawdziwszą Mistrzynią Świata Juniorów z 2012 roku w snowboardowej konkurencji slopestyle.
Chociaż impreza była przede wszystkim okazją do wspólnej jazdy i spotkania w kobiecym freestyle'owym gronie, dzięki wspierającym imprezę markom burn, Femi Pleasure, Salomon i DaKine, nie zabrakło także nagród dla zawodniczek, które najlepiej radziły sobie w snowparku. W konkurencji best trick najlepsze okazały się snowboardzistka Asia Zając i narciarka Ania Marcinek, które wygrały m.in. profesjonalną sesję zdjęciową z fotografem Jackiem Wejsterem. Nagrodzona została także najmłodsza uczestniczka Zuza Orlewicz.
Zwyciężczynie całej imprezy wybrane zostały we wspólnym głosowaniu. Wśród snowboardzistek najwięcej głosów zebrała Anita Mączka, a za najlepszą narciarkę tego dnia uznana została Aga Pilarska. Podczas imprezy czuło się jednak wyraźnie, że nie zwycięstwo, a udział i wspólne spotkanie było dla dziewczyn najważniejsze. Wzajemnie motywowały się do próbowania nowych sztuczek, trzeba było je też namawiać to skoków w ramach zawodów, a komentatorka nazywała upadki "lekkimi podparciami" żeby nikogo nie zrażać. Dla stereotypowego mężczyzny (którym czułem się trochę oglądając to "rozmemłanie") to koszmar, ale dziewczynom się podobało, a na twarzach wszystkich widać było uśmiechy. Prawo płci pięknej.
Pink Jam 2013 fot. Franek Przeradzki fot. Franek Przeradzki
Warto wspomnieć też o dużej liczbie młodych narciarek i snowboardzistek z roczników 98, 99 i 2000. Jak mówi Kasia:
Sport ekstremalny?
Ten sport zaliczany jest do kategorii sportów ekstremalnych. Na ile słusznie, to oczywiście kwestia dyskusyjna. O niewielką kontuzję jest tu rzeczywiście dość łatwo. Urazom ulegają najczęściej barki czy nadgarstki, choć tak naprawdę wszystkie części ciała są narażone na uderzenia, głównie przy nieudanych lądowaniach. Z drugiej strony, bardzo rzadko zawodnikom przytrafia się coś bardzo poważnego i w tym kontekście sport ten jest zdecydowanie bezpieczniejszy niż na przykład freeride w wydaniu ekstremalnym, o himalaizmie czy nurkowaniu bezdechowym nie wspominając. Tragiczny wypadek Sary Burke z 2012 roku przypomniał wszystkim, że najgorsze jednak się zdarza. Ta niezwykle utytułowana narciarka, mistrzyni świata w halfpipie, gwiazda narciarskich filmów Matchstick Productions i popularyzatorka kobiecego freestyle'u zginęła z powodu urazu głowy odniesionego podczas treningu superpipe w styczniu 2012 roku.
Krótki klip MSP upamiętniający Sarę
tekst: Franek Przeradzki na podstawie informacji prasowej
Galeria zdjęć z zawodów Marka Podmokłego
Zapraszamy również do naszej galerii z zawodów na Facebooku