Air&Style. Szalony jak rider

Po 75-metrowym rozbiegu pędzi Fin Peetu Piiroinen, faworyt. Wybija się, w czasie 30-metrowego lotu wykonuje cztery obroty i rozbija się o zeskok. Wstaje, nic mu nie jest, przepadła za to szansa na zwycięstwo w Air&Style, najważniejszych zawodach snowboardowych świata.

ZOBACZ NIESAMOWITE WIDEO Z BURN AIR&STYLE

Po co to robią, po co ryzykują zdrowiem? Belkę startową jubileuszowej 20. edycji zamontowano w połowie zeskoku słynnej skoczni Bergisel w Innsbrucku. 50 metrów nad ziemią!

- Dlaczego skaczę? Bo jestem uzależniony od adrenaliny, bo nic nie daje mi takiego kopa i poczucia wolności - zapala się 31-letni Gigi Rüf, austriacka ikona freestyle'u. W piątek Gigi fruwał w Burn Style Session, zawodach dla snowboardowych legend, byłych mistrzów (możesz tu spotkać nawet 40-latków). Liczył się tylko styl, elegancja, nie próbowano szalonych trików.

Dzień później "szalonym" można było określić prawie każdego z 24 najlepszych snowboardzistów świata (średnia wieku - 20 lat). Nieszczęsny Piiroinen wyłożył się na piekielnie trudnym backside triple 1440 (jeden obrót wokół poziomej osi ciała, trzy wokół pionowej). Perfekcyjnie wykonał go za to w półfinale 19-letni Kanadyjczyk Mark McMorris (dostał 96 na 100 punktów - sędziowie oceniają wysokość lotu, trudność i jakość wykonania triku oraz lądowanie), ale w decydującej batalii między czterema najlepszymi riderami spalił się, upadł dwa razy i zajął ostatnie miejsce. Wygrał Eric Willett. 25-letni Amerykanin zgarnął "Pierścień Chwały", chociaż najlepszym zawodnikiem w stawce nie jest. Za to w Innsbrucku był najmądrzejszy - w finale pokazał mniej spektakularny trik, ale zrobił go bezbłędnie. Wystarczyło 88 punktów.

Ostrożnych zawodników spotyka się rzadko. Bo na jak wiele wątpliwości może pozwolić sobie człowiek, który za chwilę będzie frunął głową w dół 15 metrów nad ziemią? Czy oni w ogóle czują strach?

- Boję się. Boję się oczekiwań tłumu, presji, zapomnienia się w rywalizacji. Ludzie chcą zobaczyć coś wielkiego, coś niespotykanego, a gdy próbujesz najtrudniejszych trików, o tragedię nietrudno - mówi Gigi. Ale on ma 31-lat, tysiące skoków i upadków za sobą. Jego kilkunastotysięczny tłum (w Innsbrucku przez dwa dni łącznie 17500 osób), atmosfera ogromnej dyskoteki, neony, ciężkie brzemienia rocka i hip-hopu tak łatwo nie wyprowadzą z równowagi. Obawiać się można na przykład o 16-letniego Yuki Kadono, wschodzącą gwiazdę. Czy kiedyś, walcząc o zwycięstwo, nie spróbuje skoku, który w danych warunkach będzie niewykonalny, po prostu zbyt niebezpieczny?

Snowboardowy freestyle przekracza kolejne granice. Pierwszy Air&Style w 1994 roku wygrał Reto Lamm frontflipem (pojedyncze salto w przód), teraz nie wypada robić mniej niż trzy obroty. Kwestią czasu wydaje się niemieszcząca się dziś w głowie próba skoku ze szczytu skoczni Bergisel (średnia prędkość na rozbiegu ok. 90 km/h) i wykonanie triku składającego się z kilkunastu obrotów.

Wyniki finału:

1. Eric Willett USA 88.33 pkt

2. Sebastien Toutant Kanada 83.33 pkt

3. Aleksander Ostreng Norwegia 75 pkt

4. Mark McMorris Kanada 73 pkt

Łukasz Wojtkiewicz, Innsbruck

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.