37-letniej Polce w ciąży nie otworzył się spadochron. To miał być jej ostatni skok

REKLAMA
37-letnia Wioletta Roslan, Polka mieszkająca w Szwecji, była w czwartym miesiącu ciąży, kiedy postanowiła po raz ostatni skoczyć ze spadochronem. Zginęła, skacząc z urwiska w szwajcarskim Stechelberg. Jej chłopak i ojciec dziecka, który miał skakać zaraz po niej, mógł się tylko przyglądać, jak nie otwiera się jej spadochron.
REKLAMA

Roslan była doświadczoną miłośniczką sportów ekstremalnych - pisze "Daily Mail". Uprawiała m.in. base jumping, czyli skoki spadochronowe z urwisk, mostów oraz innych obiektów. Właśnie w tym celu wybrała się wraz ze swoim chłopakiem i ojcem dziecka, Aleksandrem Domalewskim, do szwajcarskiego Stechelbergu. Skakała tam już wielokrotnie, natomiast skała Via Ferrata należała do jej ulubionych.

REKLAMA

- Każda śmierć w górach jest wielką tragedią, ale ta jest wyjątkowa ze względu na to, że była w ciąży - mówi dla "Daily Mail" Bruno Durrer, lekarz, który znał Wiolettę i był na miejscu wypadku.

Wioletta wielokrotnie mówiła, że kiedy skacze, czuje, że żyje pełnią życia. Jej matka w rozmowie z mediami mówiła, że błagała ją, żeby tym razem nie skakała, bo ma złe przeczucia.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory