Leżę w piance w ciepłym i płytkim basenie. Czuje się cokolwiek dziwnie. Tomek pilnuje, żebym unosił się w odpowiedniej pozycji, nie uderzał głową w ścianę basenu, a zarazem mógł w każdej chwili złapać się krawędzi.
Minęła minuta. - słyszę spokojny głos z góry. Serce przyspieszyło, zwolniło, a teraz znowu stara się przyspieszać. Koncentruję się na spowalnianiu. Nie wiem czy to działa, ale na czymś muszę.
Dwie minuty. Dotąd było w miarę łatwo, teraz zaczynają się kontrakcje. Od Tomka wiem, że mam jeszcze spory zapas. Moje ciało chce już oddychać, ale tak naprawdę jeszcze wcale nie musi. No więc leżę dalej, choć spazmatyczne ruchy przybierają na sile.
Dwie i pół minuty, wytrzymaj jeszcze trochę. Wytrzymuję, staram się uciekać myślami z dala od ciała, ale to już jest walka.
2.50 Łapię rękami krawędź basenu i słyszę jak Tomek odlicza:
3,2,1, Trzy minuty. Wdech. Wynurzam się i przyciągam się tak, by oprzeć łokcie na płycie basenu. Uspokojenie i ulga.
Wdech. Wydech. Wyciszam się, reguluję oddech. Za kilka minut kolejna próba. Aktualny rekord świata w "statyce" (czyli statycznym zatrzymaniu oddechu) to 11 minut i 35 sekund...
Poniżej spokojny filmik ze spokojnych zajęć. Trwa 2 minuty i 15 sekund, czyli tyle, na ile wstrzymałem oddech za pierwszym razem. Spróbuj ;)
Przedstawienie postaci
Z Tomkiem "Nitasem" Nitką spotykamy się w niedzielę wieczór w podwarszawskim Piasecznie. Tutejszy basen ( GOSiR ) jest o tej porze prawie pusty i łatwo się skupić na nie oddychaniu. Jesteśmy dość zróżnicowaną trójką. Michalina ma 28 lat i bardzo dobrze pływa, ale nawet w dzieciństwie nie kusiło jej, żeby wstrzymywać oddech w wannie. Ja nauczyłem się pływać z maską i rurką szybciej, niż pływać w ogóle, a w wannie nie robiłem w zasadzie nic innego. W moim obecnym wieku (30 lat) Tomek dopiero zaczął pływać, po czym poznał nurkowanie. Sprawie poświęcił się jednak nie na żarty. Dziś jest instruktorem Apnea Academy i SSI oraz sędzią AIDA - najbardziej prestiżowej, międzynarodowej federacji zajmującej się freedivingiem. Po drodze pobił kilka rekordów Polski, teraz skupia się na pracy instruktorskiej i trenerskiej. On będzie mówił, my będziemy słuchać.
fot. Franek PrzeradzkiNa sucho To co opisujemy tutaj to intro. Jednorazowe spotkanie, które ma pokazać czego można nauczyć się na kursie. Żeby nurkować sprawnie i bezpiecznie, nie wystarczy trenować. Trzeba też dosyć dużo wiedzieć. Na szczęście to typ wiedzy, którą przyjemnie się zdobywa.
fot. Michalina BorzymińskaO tym czym jest freediving i jak ewoluował od czasów pokazanych w filmie "Wielki Błękit" piszemy w osobnym artykule. Tutaj zaznaczę, że to nie tylko sport wyczynowy. To także świetny sposób na zupełnie rekreacyjne odkrywanie podwodnych uroków ciepłych krajów, czy nawet naszych polskich jezior.
Statyka na kanapie
Na początku Tomek przypina do naszych palców pulsoksymetry. Siadamy na kanapie, chwilę się uspokajamy i wstrzymujemy oddech. Wyświetlacze na palcach pokazują, jak wysycona tlenem jest nasza krew. Michalina wytrzymuje minutę, ja nieco ponad dwie. W tym czasie, choć już bardzo chciało nam się oddychać, poziom wysycenia spadł z 99 do około 85%. To wciąż bardzo dużo. Jakiekolwiek zagrożenie zaczyna się dopiero poniżej 70%, a tak naprawdę, z reguły jeszcze "niżej". Ciekawostką jest to, że dotlenienie mózgu rządzi się nieco innymi prawami. Choć moje palce (i stopy) mogły podczas próby dostawać nieco mniej tlenu (owe 85%), mózg cały czas był zaopatrywany przez organizm w tyle, ile potrzebował. To ewolucyjna spuścizna po naszych wodnych przodkach.
Dlaczego w takim razie musieliśmy przestać? Po pewnym czasie wstrzymywania oddechu pojawiają się kontrakcje. To mimowolne ruchy przepony, którymi ciało domaga się wdechu. Ich podłoże jest fizjologiczne. Organizm reaguje na narastające stężenie dwutlenku węgla i stara się przekonać wstrzymującego, żeby jednak ten oddech złapał. Choć poziom dwutlenku węgla jest dla organizmu sygnałem, że pora nabrać powietrza, to niedotlenienie jest prawdziwym problemem. A do niedotlenienia od początku kontrakcji jeszcze długa droga.
Blackout czyli nigdy nie nurkuj samemu
Zaraz po tej próbie, która ma na celu pokazanie jak duży jest margines bezpieczeństwa, Tomek przypomina o największym zagrożeniu. Blackout* to utrata przytomności. Gdy jesteś pod wodą, sprawa może skończyć się tragicznie. Receptą jest asekuracja partnera. Niestety blackout z reguły przychodzi zupełnie niespodziewanie, bez ostrzeżenia. Z tego powody NIGDY NIE NURKUJEMY SAMOTNIE! *Siłą rzeczy ten tekst ma ograniczoną objętość. Wiele fachowych terminów i mechanizmów znacznie dokładniej opisuje na swojej stronie Tomek. Polecam jego "Słowniczek" freedivingowy
Kąpiel Pilota Pirxa czyli statyka
Przebieramy się w pianki i idziemy do basenu. Tomek opisuje procedurę, asekurację, sposób wyciszenia i technikę nabierania ostatniego wdechu przed zanurzeniem. Prób zanurzenia robi się kilka w serii, bo ciało w kolejnych podejściach ma nieco większą tolerancję na dwutlenek węgla. W kolejnych próbach to się robi po prostu mniej nieprzyjemne.
fot. Michalina BorzymińskaTo, jak długo ktoś jest w stanie wstrzymać oddech wynika z wielu czynników. Liczą się oczywiście budowa ciała czy objętość płuc, ale wcale nie są najważniejsze. Bardzo dużo siedzi w głowie. To, jak jesteśmy w stanie się uspokoić, wyciszyć ma olbrzymie znaczenie. Jak duże? Po krótkich instrukcjach i wskazówkach, Michalina bez większego bólu zwiększyła swój czas do ponad dwóch minut a ja do ponad trzech. Pierwsze zajęcia, pierwsze próby, duże postępy. Strach pomyśleć co będzie dalej!
Ołów na szyję i do wody czyli dynamiczne wstrzymywanie oddechu
Po statyce przychodzi czas na dynamikę, czyli pływanie dystansu w płetwach. Zanim do tego dojdzie, trzeba się odpowiednio wyważyć. Zakładamy ołowiane ciężary na pas i szyję. Dzięki temu pod wodą pozostajemy bez wysiłku, a energię wykorzystujemy do pływania wzdłuż.
fot. GoProWyważeni, ubrani, gotowi do pierwszych prób. Oddech, odbicie, bezruch, jeden ruch rękami, bezruch, praca płetw, nawrót i znowu to samo. Nie jest łatwo. Ta "procedura" to wynik wielu lat prób, tak jest po prostu najbardziej efektywnie. Co nie zmienia faktu, że cały czas coś nam się myliło.
fot. Franek PrzeradzkiTrzeba wypracować złoty środek między pracą mięśni, a oszczędzaniem tlenu. To bardzo przydatne, gdy na wakacjach w Egipcie spotkasz pod wodą żółwia czy delfina i będziesz chciał spędzić z nim trochę czasu. W jego świecie...