Dariusz Strychalski w dzieciństwie uległ poważnemu wypadkowi. Kiedy miał osiem lat, w drodze ze szkoły do domu potrącił go samochód. Od tamtej pory przeszedł kilka skomplikowanych rehabilitacji i długotrwałą rehabilitację. Jednak, do pełnej sprawności już nie powrócił. Prawa strona jego ciała jest sparaliżowana. Ma też problemy ze wzrokiem.
Dariusz Strychalski Fot.: Fundacjapramerica.pl
Ale nie poddał się. Znalazł lek, który pomaga mu przetrwać życiowe trudności, pokonać słabości i przezwyciężyć niepełnosprawność. To bieganie. Jak sam mówi, biega bo chce mieć jakieś zajęcie żeby nie zamykać się w czterech ścianach. Nie poddaje się. Zawsze ściga się ze zdrowymi osobami, bez taryfy ulgowej.
Jego pierwszy start w ultramaratonie przeszedł do historii. W 2009 roku Dariusz chciał wystartować w Spartahlonie, najdłuższym biegu maratońskim, ale nie miał środków, by dostać się do Grecji. Nie zrezygnował. Postanowił tam dobiec. Pokonał dystans 2340 km z Augustowa przez Słowację, Węgry, Bułgarię, aż do Aten, aby wziąć udział w wyścigu do Sparty.
Dariusz Strychalski Fot.: Fundacjapramerica.pl
Wkrótce przed Dariuszem Strychalskim kolejne wyzwanie. Start w wyścigu w Dolinie Śmierci to jedno z największych jego marzeń. W ciągu 48 godzin do pokonania czeka go dystans z Badwater do Whitney Portal w Kalifornii. Na podstawie przygotowań Dariusza do maratonu i udziału w wyścigu powstanie film dokumentalny.