Wyprawa na Broad Peak: tylko pogoda

W bazie Zimowej Wyprawy PZA na Broad Peak nastała ostatnia faza. Teraz nic już nie oddziela nas od szczytu. Tylko pogoda. Tylko?

Właśnie wróciliśmy z obozu III położonego na wysokości 7200 m npm. Załamanie pogody, potężny, wiejący z prędkością bliską 100 km/h wicher uniemożliwił nam próbę ataku szczytowego.

Nadzieja Zamarza Ostatnia, wszystko już było. Zebraliśmy w tyłek od góry i od drogi do niej, straciliśmy namioty obozów wysokościowych i sprzęt, wycofali się nasi koledzy, zostawiając tylko siedmiu uczestników w bazie, ale nadzieja zamarza ostania - i mamy nadzieję, iż niedługo polska flaga powieje zimą na ośmiotysięcznym szczycie w Karakorum. Wszystko jest przygotowane.

Otrzymane prognozy pogody są nieubłagane i jednoznaczne: minimum siedem dni w bazie, przy wichurze wiejącej blisko 100 km/h nie da się wejść na szczyt. Cóż więc u nas się dzieje?

Dziś przeorganizowaliśmy mesę. Nowa lodowo-kamienna podłoga została pokryta pianką, dzięki temu możemy mieć wyższą temperaturę (ze zgrozą patrzymy na ubywające  butle  z gazem i kanistry z naftą, które służą do ogrzewania), podliczamy zapasy: beczki pełne zamarzniętych na kość puszek, kapusty, mięsa, liofilizatów, wszystko to musimy posegregować, by nie zabrakło (jaja już są reglamentowane - mamy je co drugi dzień).

Powstaje nowa książka o Koronie Ziemi autorstwa Artura Hajzera, którą kierownik czyta nam prosząc o opinie i uwagi, nikt z nas nie sądził, że każda z tych gór ma tak bogatą historię, historię ludzi, państw i zdarzeń, każdy, kto kocha góry, musi ją przeczytać.

Czekamy, czas wypełnia nam doktor badaniami wydolnościowymi, a my sami ścieramy karty i szlifujemy szachownicę, maile z informacjami pogodowymi wciąż bez zmian - wpatrujemy się w zbocze góry szukając naszego okna pogodowego - naszej szansy na sukces. A tu tylko śnieg, łopocąca na wietrze flaga i podnoszone sztormem chmury lodowego pyłu przesłaniającego szczyt.

A ponieważ nie ma pogody na wspinanie się wysoko, wspinamy się nisko. W pobliżu bazy jest potężne pole lodowych wież, na których trenujemy. Ostrzymy raki i czekany, gdyż lód zimą w Karakorum jest twardy jak szkło i tak samo kruchy. Wspinanie się w nim to nie to samo co Lodospad Kurtyki w Tatrach - tu dziaba nie siada, lecz rozpryskuje lód, a raki odłupują wielkie lodowe tafle, które lecą w dół na partnerów.

Czekamy też na dostawę, w naszym kierunku wyruszyła z Ascole trójka tragarzy. Niby nic, ale czy dojdą to wielka niewiadoma, przed nimi 100 km lodowca, zasypanych śniegiem szczelin i lodowe labirynty -  a niosą oni nowy agregat prądotwórczy, który ma zastąpić naszą szwankującą Hondę (i ponoć mają butelkę coca coli).

Pozdrawiamy ciepło, Rafał Fronia

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.