Olek Ostrowski został pod Gaszerbrumem II. Bargiel: Wstyd mi za tych, którzy mu nie pomogli

- Trochę mi wstyd za tych wszystkich wspinaczy, którzy byli w bazie pod Gaszerbrumami, bo nikt się w poszukiwania Olka nie zaangażował. Standardy, które panują teraz w górach, są bardzo przykre - powiedział w rozmowie z radiem RMF FM Andrzej Bargiel.

Olek Ostrowski zaginął w sobotę podczas zjazdu na nartach z Gaszerbruma II z Piotrem Śnigórskim. Tego samego dnia podjęto działania zmierzające do wysłania w rejon zaginięcia helikoptera, ale warunki atmosferyczne i późna pora dnia nie pozwoliły na start śmigłowca. Podjęto akcję ratunkową w której uczestniczyło trzech tragarzy wysokogórskich, a którą kierowała obecna w bazie Kinga Baranowska, zdobywczyni dziewięciu ośmiotysięczników.

Teren zaginięcia polskiego alpinisty został przeszukany, ale żadnych śladów nie znaleziono. W poniedziałek ze względu na trudne warunki pogodowe podjęto decyzję, że akcja nie będzie kontynuowana .

Nowa wersja wydarzeń. "Olek jechał pierwszy"

Andrzej Bargiel w rozmowie z Maciejem Pałahickim z radia RMF FM przedstawił nową wersję wydarzeń pod Gaszerbrumami. Dotychczas w relacjach które docierały do Polski pojawiała się informacja, że Ostrowski jechał jako drugi i "nagle zniknął". Najbardziej znany polski himalaista zjeżdżający ze szczytów twierdzi, że było inaczej.

- Olek jechał pierwszy, trawersował nad serakami i niestety urwała się deska [deska śnieżna, forma lawiny - red.], która go zabrała i wpadł razem z tą lawiną do szczeliny - relacjonował Bargiel w rozmowie z RMF FM. - Piotr to widział, próbował tam pomóc, też był w szoku. Ten teren był na tyle trudny, że nie był w stanie sam nic zrobić. Krzyczał i zrobił, co mógł, później zjechał do obozu pierwszego i tam czekał.

Dokładną relację poznamy, gdy wszystkie osoby obecne w bazie pod Gaszerbrumami wrócą do Polski.

Bargiel: Nie wiem w ogóle, co ci ludzie mają w głowach

Bargiel zaoferował swoją pomoc w poszukiwaniach. Z towarzyszącym mu Dariuszem Załuskim opuścili bazę pod Broad Peakiem, który Bargiel zdobył i udali się pod Gaszerbrumy. Dotarli tam w niedzielę wieczorem i nie zdążyli wziąć udziału w akcji.

- Porucznik łącznikowy pakistańskiej armii nie zgodził się na moje wyjście z Szerpami do góry. Zamknęli sezon pod Gaszerbrumami, musieliśmy zejść (...). Nie udało nam się nigdzie wyjść i nie jestem z tego powodu zadowolony, zawsze zostaje jakiś niesmak - powiedział Bargiel RMF FM.

Polski himalaista potwierdził, że w bazie pod Gaszerbrumami nie ma już nikogo. - Trochę mi wstyd za tych wszystkich wspinaczy, którzy tam byli, bo nikt się w te poszukiwania nie zaangażował. (...) Nie wiem w ogóle, co ci ludzie mają w głowach. Obserwuję to i to jest niezdrowe, że dla ludzi wchodzenie na szczyt nie jest niebezpieczne, a pomaganie ludziom jest niebezpieczne - komentował zachowanie kolegów ze szlaku Bargiel. Miał na myśli wspinaczy z innych krajów oraz Pakistańczyków.

Zaginionego szukała grupa tragarzy wysokościowych, ale nie natrafili na jego ślad. Ostrowski pozostał pod Gaszerbrumami już na zawsze.