- Dziś rano Shaheen i Abbas poszli do obozu II z nadzieją znalezienia zaginionych himalaistów, ale niestety nikogo nie znaleźli. 20 minut temu wrócili z powrotem do bazy - przekazał Alex Txikon około godz. 17.30 czasu lokalnego.
Oczekiwanie na helikoptery
Do akcji poszukiwawczej włączy się brat Gerfrieda, Wolfgang Göschl. W środę 14 marca dotarł on do Islamabadu, skąd skierował się do Skardu. Jeśli tylko pogoda pozwoli, na czwartek planowany jest przylot dwóch wojskowych helikopterów, które pomogą w poszukiwaniu zaginionych himalaistów. W zależności od warunków meteorologicznych, lot będzie możliwy nawet na wysokość ok. 7200 metrów.
Nadzieja umiera ostatnia
Trzej członkowie międzynarodowej wyprawy - kierownik ekspedycji, Austriak Gerfried Göschl, Szwajcar Cedric Hählen i Pakistańczyk Nisar Hussaina - do ataku szczytowego na Gasherbrum I planowali przystąpić 9 marca. W stronę wierzchołka zmierzali od strony południowej. Ich celem było zdobycie góry nową drogą.
- Ostatni kontakt radiowy z Gerfriedem mieliśmy 9 marca o godzinie 9.00 rano: biwakowali oni na wysokości 7700 m i planowali atak szczytowy. Alex widział ich jakieś 200-250 m poniżej szczytu, około godziny 12.00 czasu lokalnego. Później niestety widoczność znacznie się pogorszyła i obserwowanie ich dalszej drogi przestało być możliwe - informowała Agnieszka Bielecka, kierownik bazy polskiej wyprawy.
- W południe nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Adam i Janusz o 14.00 byli już poniżej trzeciego obozu. Co się stało wówczas z Austriakiem, Szwajcarem i Pakistańczykiem, tego nie wiemy. Zabrali ze sobą namiot, mogli go rozbić i przeczekiwać, ale z kolei mieli mało żywności i paliwa do maszynki. Mógł też wiatr rozerwać namiot; wtedy szanse przeżycia są zerowe z uwagi na wychłodzenie organizmu - mówił Artur Hajzer, szef polskiej wyprawy.
- Nadzieja umiera ostatnia. [...] Jeśli przylecą helikoptery, do akcji poszukiwawczej ma się włączyć trzech alpinistów z Pakistanu, m.in. zdobywca Everestu Hassan Sadpara - powiedział Hajzer.