Bernadette McDonald w Gazeta Cafe

- Jak wszystkie dobre pomysły, idea napisania historii polskiego himalaizmu zrodziła się na imprezie - żartuje Bernadette McDonald. O polskich wyczynach w górach najwyższych opowiadała wraz z Krzysztofem Wielickim i Wojciechem Kurtyką w krakowskiej ?Gazeta Cafe?.

Owa impreza odbyła się w Katowicach, po festiwalu filmów górskich, w którego organizacji Bernadette pomagała. Była ciepła atmosfera, polskie gwiazdy wspinaczki i niekończące się górskie historie - te spektakularne, te szalone i te bardzo smutne.

- To była w zasadzie gotowa, niesamowita historia, którą trzeba było jedynie opisać. I tylko dziwię się, że nikt nie zrobił tego przede mną - mówiła wczoraj w krakowskiej "Gazeta Cafe" Kanadyjka.

Pomysł dojrzewał i po kolejnym festiwalu (tym razem w Warszawie), w 2009 r. Bernadette przystąpiła do dzieła. Przez kilka tygodni odwiedzała polskich wspinaczy i rodziny tych, którzy w górach zostali na zawsze. Przejrzała setki zdjęć, zapisków, odbyła godziny rozmów. Przebrnęła przez tomy polskiej historii.

- Być może wydawało się to szalone: kobieta z drugiego końca świata, która nigdy nie wspięła się na ośmiotysięcznik, zabiera się za opisywanie historii polskiego himalaizmu. Ale pochłonęło mnie to bez reszty, a w Polsce doznałam tyle sympatii, że poczułam się tu jak w domu - wspomina Bernadette.

Zdobywanie Himalajów

Tak powstała książka "Ucieczka na szczyt" (ang. "Freedom climbers"), która natychmiast została doceniona przez czytelników.

Historia Polaków na szczytach ośmiotysięcznych jest niewątpliwie niebywała. Gdy w 1964 r. wszystkie najwyższe szczyty zostały zdobyte, a Polacy nie mieli szans na paszporty i środki na wyprawy, wydawało się, że nie mają już czego szukać w Himalajach i Karakorum. Mimo to pokazali, że wciąż jest tam wiele do osiągnięcia.

Począwszy od pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest, którego w lutym 1980 r. dokonali Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki, Polacy zmieniali górską historię. Stali się mistrzami w wejściach zimowych, wspinaczce bez tlenu, w stylu alpejskim, górskich trawersach i wejściach szybkościowych.

- A co ta komuna przeszkadzała? Pracowaliśmy dwa miesiące w roku, siedem miesięcy w górach - żartował w Krakowie Krzysztof Wielicki. - Ale poważnie mówiąc, to komunizm i fakt, że inni osiągnęli już tak dużo, powodowały w nas głód sukcesu. Jak tylko dorwaliśmy się do paszportów, ruszyliśmy w góry. Zimowe wspinanie było wymysłem polskim, inni tylko się przyglądali. Szanse wejścia zimą na szczyt były bardzo małe, a my spróbowaliśmy i czasem się udawało - opowiadał.

- Polacy posiadali wyjątkowe predyspozycje do zmagania się z samym sobą - dodał Wojciech Kurtyka. - A Bernadette jest pierwszą znaną pisarką, która wprowadza ten złoty wiek polskiego himalaizmu do światowego obiegu. W środowisku te sukcesy są znane, ale dopiero ta książka wprowadziła nas do historii - podkreślał Kurtyka.

Wszyscy zgodzili się też, że choć żyjemy w czasach, które ułatwiają takie przedsięwzięcia, chętnych do ekstremalnych wyczynów brakuje.

Krzysztof Wielicki bierze do ręki książkę Bernadette i otwiera na ostatniej stronie. - Ostatnie zdanie brzmi: "Dziedzictwo czeka na śmiałków". Tylko tych śmiałków brakuje. Trudno jest teraz młodym pisać historię w jakiejś dziedzinie, więc piszą własną historię, są aktywni na różnych polach, inaczej niż my - mówi Wielicki.

Górska kultura częścią tradycji

Okazało się jednak, że jeśli chodzi o góry, to jesteśmy naszej kultury świadomi i znamy jej wartość. A Bernadette McDonald wie co mówi, bo w kanadyjskim Banff stworzyła specjalny departament Kultury Górskiej.

- Rok temu polski rząd poprosił, by moją książkę użyć jako oficjalny prezent w Europie w czasie polskiej prezydencji, uznając, że górska kultura jest ważną częścią polskiej tradycji. Byłam tym zadziwiona. Kanadyjczycy też mają wiele wspólnego z górami, a nigdy czegoś podobnego nie wymyślili - podkreślała w Krakowie McDonald.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.