Bargiel rozpoczął atak o godzinie 3 w nocy czasu lokalnego (00:00 polskiego) wyruszając z obozu trzeciego. Biorąc pod uwagę ciężkie warunki pogodowe oraz lawinę, która zeszła na górze kilka dni temu, zakopiańczyk skupił się na zjeździe z wierzchołka, a wejście szybkościowe odsunął na drugi plan.
Towarzyszący mu 56-letni warszawiak Dariusz Załuski, zdobywca pięciu ośmiotysięczników, w tym dwukrotnie Mount Everestu (8848 m) i K2 (8611 m), autor wielu znanych filmów górskich, wraz z ekipą ekwadorską i hiszpańską wyruszyli z obozu trzeciego wcześniej. Trudne warunki uniemożliwiły mu jednak próbę ataku szczytowego. Załuski zakończył ją na wysokości 7400 m.
Bargiel samotnie podążał w kierunku wierzchołka, osiągając go w sobotę 25 lipca przed południem, po czym rozpoczął zjazd na nartach. Jak podkreślił, w sercu miał Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego, którzy 6 marca 2013 roku pozostali na zawsze na Broad Peaku.
Hic Sunt Leones
Od rozpoczęcia autorskiego projektu Andrzeja Bargiela - Hic Sunt Leones, minęły 2 lata. Zakopiańczyk jest kilkukrotnym mistrzem Polski i czołowym zawodnikiem w skialpinizmie na świecie. W 2010 r. pobił rekord świata w biegu na Elbrus, który do tej pory nie został pobity. 2 października 2013 r. został pierwszym Polakiem, który bez odpinania nart, zjechał ze szczytu ośmiotysięcznika (środkowy wierzchołek Sziszapangmy) do jego podstawy.
W zeszłym roku ustanowił rekord świata na innym ośmiotysięczniku. Droga na szczyt Manaslu i powrót do bazy na nartach zajęły mu 21 godzin i 14 minut.
Andrzej poprzez swój pionierski projekt Hic Sunt Leones próbuje osiągnąć swoje cele w stylu, jakiego nikt na świecie jeszcze nie próbował. Szybkie ataki szczytowe na nartach i zjazd z wierzchołka aż do podstawy góry bez użycia tlenu to z pewnością dokonania, które zapiszą się w historii światowego himalaizmu i skialpinizmu.