Alkohol na stoku - pić czy nie pić?

Wyjazd na narty to nie tylko aktywna rozrywka, na którą czekasz przez wiele miesięcy, ale także okazja do tego, by spotkać się z bliskimi i spędzić z nimi czas. A jak wiadomo, gdzie są znajomi, rozmowy i zabawa, tam często pojawia się alkohol. Czy jednak narty i grzaniec to bezpieczne połączenie?

Nie ma co się oszukiwać: różnego rodzaju wyjazdy to ucieczka od domu, problemów, obowiązków w pracy, czy zgiełku miasta. Mamy ochotę się odprężyć, odpocząć. Jeśli do tego wszystkiego na zimowy wypoczynek wyjeżdżamy z dobrymi znajomymi, z którymi zwykle nie mamy czasu się spotkać, to chcemy nadrobić zaległości towarzyskie. Zaczyna się od jednego grzańca na stoku, a kończy na kilku butelkach wina czy czegoś mocniejszego wieczorem. Miejmy jednak na uwadze bezpieczeństwo swoje i innych.

Piwko czy dwa na stoku

Myślisz, że nie ma nic złego w tym, by zrobić sobie przerwę na kanapkę i piwo w czasie jazdy? Mogłoby się wydawać, że mała ilość alkoholu nie zaszkodzi podczas aktywnego wysiłku, jednak specjaliści nie do końca się z tym zgadzają:

- Jeśli sięgniemy po piwo i do tego jeszcze coś zjemy, to szybko podniesiemy poziom cukru we krwi, a tym samym nasz organizm zacznie wydzielać insulinę. To sprawi, że poczujemy się bardzo zrelaksowani, wręcz lekko senni - mówi Michał Ficoń, trener osobisty. - Dlatego musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że reakcje organizmu zostaną spowolnione. Nam się może wydawać, że wszystko jest tak, jak powinno, ale badania potwierdzają, że nawet mała ilość alkoholu ma duży wpływ na naszą koncentrację i szybkość, jeśli chodzi o reagowanie w różnego rodzaju sytuacjach, a na stoku to może być wyjątkowo niebezpieczne - ostrzega.

Dlatego, zanim sięgniesz po herbatę z wkładką, grzańca czy inny napój alkoholowy, zastanów się dwa razy. Staraj się też nie przejadać. Zbyt obfity obiad sprawi, że będziesz się czuć ociężale i możesz się rozleniwić. Na stoku stawiaj na mniejsze porcje (kilka w ciągu dnia), a porządny posiłek zjedz dopiero po ostatnim zjeździe. Nie namawiamy do tego, by zostawiać go sobie na późny wieczór, tylko na ten moment, kiedy już decydujesz się ściągnąć narty.

Jeśli jesteś piwoszem i na stoku masz ochotę sięgnąć po butelkę czy dwie, jest alternatywa:

- Dobrym rozwiązaniem jest małe piwo bezalkoholowe. Pijąc je, uzupełnimy brakujące płyny w naszym organizmie, pobudzimy do działania nerki, ale nie rozleniwimy się i będziemy mogli spokojnie jeździć dalej - mówi trener.

Stajemy się odważniejsi

Kolejnym powodem, dla którego warto jest unikać alkoholu na stoku, jest ocena sytuacji. Często po piwie czy dwóch włącza nam się chęć rywalizacji, przygody, a do głowy przychodzą niebezpieczne pomysły:

- Potocznie nazywamy to "nieśmiertelnością" - mówi Michał Ficoń. - Masz wrażenie, że możesz wszystko zrobić i raptem najbardziej wymagająca trasa nie stanowi żadnego problemu. Chcesz się na niej sprawdzić. Gdy dodamy do tego opóźnioną na skutek alkoholu reakcję, może się zrobić naprawdę niebezpiecznie - wyjaśnia. - Dlatego najlepiej skoczyć na piwo czy dwa już po zakończonej jeździe. Wtedy faktycznie rozluźnimy mięśnie i - jeśli nie przesadzimy z ilością - to sobie nie zaszkodzimy.

Wieczorem też nie wolno przesadzać

Schodzisz ze stoku, sięgasz po jedno piwo, za chwilę po drugie. A może już nie możesz się doczekać, by otworzyć butelkę czerwonego wina? Pamiętaj, by w takich sytuacjach również zachować umiar. Wydaje Ci się, że w górach ciężko jest o kaca? Nic podobnego. Zdarza się, że nieco mniej męczy nas ból głowy niż w mieście, ale to nie znaczy, że powinniśmy w tym stanie szaleć na stoku.

- Rzeczywiście, jest tak, że osoby, które na co dzień są nieco mniej aktywne, podczas wyjazdu na narty będą sobie lepiej radzić ze spożytym alkoholem, ponieważ taka duża dawka wysiłku podkręca metabolizm - wyjaśnia trener osobisty. - To nie znaczy jednak, że możemy sobie pozwolić na to, by po szalonej nocy wyjść na stok - dodaje.

Co zrobić, jeśli zdarzy nam się wypić odrobinę za dużo?

- Najważniejsze jest to, byśmy przespali odpowiednią ilość godzin (7-8), bo wtedy organizm ma czas na regenerację. Potrzebujemy jej nie tylko ze względu na wypity alkohol, ale przede wszystkim po tak dużym wysiłku, jaki sobie zafundowaliśmy dzień wcześniej - radzi Michał Ficoń. - Oprócz tego dajmy sobie czas. Zjedzmy pełnowartościowe śniadanie, najlepiej jajecznicę ze względu na sporą zawartość białka i dopiero wtedy wyruszmy na stok - mówi.

A my dodamy od siebie, że najlepszym lekiem na kaca jest umiar.

Copyright © Agora SA