Historia ośrodka narciarskiego w Szczyrku zaczęła się w latach 60., kiedy to Eryk Porąbka ówczesny wiceminister górnictwa i energetyki, zamarzył o ośrodku narciarskim z prawdziwego zdarzenia. Minister a prywatnie zapalony narciarz, jeżdżący również w zachodnich ośrodkach narciarskich dostrzegał potencjał narciarski regionu. Osobiście przemierzał pieszo zbocza, wraz z ratownikiem GOPR Franciszkiem Ślezioną - późniejszym pierwszym i wieloletnim kierownikiem ośrodka – wybierając optymalne przebiegi dla tras zjazdowych i wyciągów. Wkrótce na stokach Małego Skrzycznego powstał Górniczy Ośrodek Narciarski. Pierwsze wyciągi przyciągnęły tłumy przede wszystkich górników z rodzinami, ale również mieszkańców Górnego Śląska. Narciarstwo w Szczyrku miało się coraz lepiej.
Na początku lat 90. w wyniku zmian systemowych ośrodek stał się własnością Gliwickiej Agencji Turystycznej (GAT) i nadal dobrze funkcjonował przez kolejne lata aż do przełomu wieków. Niestety kłótnie w zarządzie i niejasna polityka doprowadziły do otwartego konfliktu między właścicielami gruntów na czele ze Stanisławem Richterem a operatorem wyciągów - GAT. Od tego czasu w Szczyrku zaczęły się dziać rzeczy niestworzone, doszło do grodzenia działek i całkowitego paraliżu ośrodka narciarskiego. Ludzie w Szczyrku podzielili się na dwa wrogie obozy, a brak działających wyciągów skutecznie zniechęcił narciarzy. Po latach nadal nie wiadomo kto miał rację, ostatecznie w 2011 roku w wyniku sprzedaży całość ośrodka trafiła w ręce właścicieli gruntów, powstał Szczyrkowski Ośrodek Narciarski (SON). Niestety brak odpowiedniego zaplecza finansowego i stałe konflikty z lokalnymi władzami tylko przedłużyły panujący kryzys. Kiedy wydawało się, że z narciarstwa w Szczyrku już nic nie pozostanie w 2014 zdarzył się cud - większość udziałów (97%) w SON kupiła Słowacka spółka Tatry Mountain Resorts. Od tego czasu w Szczyrku zaczęło się zmieniać praktycznie wszystko.
W obecnym sezonie możemy korzystać z infrastruktury przygotowanej w pierwszym etapie inwestycji TMR - w dużym skrócie trzy nowe wyciągi, szersze i dłuższe trasy, system zaśnieżania oraz nowe budynki funkcyjne. Dokładnie o zmianach i inwestycjach przeczytacie w poprzednim tekście „tutaj”.
Pierwsze, co na miejscu rzuca się w oczy to ogromny entuzjazm i chęć działania. Mam tutaj na myśli nie tylko poczynania władz ośrodka, ale przede wszystkim nastawienie mieszkańców i przedsiębiorców. Można powiedzieć, że Szczyrk przeżywa czasy rozwoju jakich nie widział od czasów komuny. Wszystko, co tutaj widać rośnie – powstają nowe hotele, apartamenty pod wynajem, inicjatywy kulturalne i restauracje (szczególnie polecamy nowo powstałą Markową Destylarnię). Idąc wzdłuż głównej ulicy miasteczka bez przerwy napotykamy się na nowe inwestycje, co bardzo cieszy, a podobno jak mówią miejscowi to dopiero początek. Inwestycje Słowaków na terenie Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego stały się swoistym katalizatorem zmian. Widać znacznie więcej rodzin z dziećmi, osoby początkujące, a nie tylko starych wyjadaczy, na których legendarne stoki Bieńkula i Golgota, nie robią już wrażenia.
Bez wątpienia Szczyrk przeżywa kolejną młodość, a chętnych by skorzystać z odnowionego ośrodka nie brakuje. W ferie zimowe, ale również w każdy weekend ośrodek przeżywa prawdziwe oblężenie, odwiedza go ponad 6 tysięcy osób. Jak mówi Beata Markiewicz brand manager TMR - już w tym momencie osiągnęliśmy nasz cel dotyczący wizyt, a sezon ma się zakończyć dopiero po Świętach Wielkanocnych. Efekt nowości oraz brak rozsądnej alternatywy w okolicy również zrobiły swoje. Oczywiście medal ma również drugą stronę, jak w większości kurortów zimowych, zdarzają się korki na drogach i kolejki pod wyciągami, z tego względu polecamy jazdę z samego rana lub wieczorem na oświetlonych trasach.
No właśnie jeżeli o trasy chodzi, to w tym aspekcie przeżyliśmy bardzo duże i miłe zaskoczenie. Piszę to z pełną świadomością – przygotowanie, stopień zaawansowania czy po prostu zwykła radocha z jazdy sprawiają, że stawiam je na równi z tymi z największych alpejskich kurortów. Brakuje oczywiście kilku kilometrów długości, ale tego w polskich górach już nie przeskoczymy. Za jakość przygotowania stoków odpowiada tutaj profesjonalny snowmaster i system automatycznego naśnieżania, a nie dośnieżania – na co zwraca nam uwagę Tomasz Laszczak. System lanc ustawionych wzdłuż tras podłączonych kilometrami instalacji do zbiornika wodnego sprawia, że możemy cieszyć się śniegiem nawet przy braku naturalnych opadów.
Do jakości śniegu przykłada się tutaj bardzo dużą wagę, specjalny kalkulator uwzględniający pomiary temperatury i wilgotności powietrza określa czy możemy śnieżyć. Dodatkowo wyspecjalizowany SKI patrol sprawdza grubość pokrywy śnieżnej na poszczególnych odcinkach tras, tak aby odpowiednio zaplanować śnieżenie. Wyprodukowany w ten sposób śnieg musi odstać nawet 24 godziny w celu odprowadzenia nadmiernej ilości wody. Po tym czasie do akcji wkraczają ratraki, prowadzone przez mieszane zespoły z z Polski i Słowacji i Czech - tutaj wielkie ukłony dla prowadzących maszyny, bo praca ta wymaga ogromnego skupienia i wytrwałości nawet przez 9 godzin bez przerwy. Brzmi skomplikowanie? No właśnie, a proces ten powtarzany jest tutaj codziennie. Dzięki temu trasy zachowują odpowiednią jakość przez większość dnia.
Obecny sezon w Szczyrku trwa i możemy określić go, czego nikt tutaj nie ukrywa, jednym wielkim testem. Projekt realizowany na ogromną skalę - budowa w jednym roku aż trzech wyciągów, systemu naśnieżania oraz zaplecza technicznego - robi wrażenie nawet na tle alpejskich potęg. Możemy się spierać w opiniach jak ten test wypada. Z jednej strony skargi na opóźnione otwarcie, warunki spowodowane pogodą, tłok przy wyciągach oraz stałe problemy jak korki na drogach i smog, a z drugiej strony chyba największy potencjał narciarski na terenie Polski, który jest stopniowo wykorzystywany.
W planach kolejne trzy wyciągi, poszerzanie aktualnych i wytyczanie nowych tras, rozszerzenie automatycznego systemu naśnieżania, budowa kolejnych apres ski barów oraz restauracji. Kluczowe w tych działaniach jest również zaangażowanie lokalnych władz i dalsza integracja z sąsiednimi trasami Centralnego Ośrodka Sportu.
Ja ze swoim ostatecznym werdyktem wstrzymam się do zakończenia inwestycji, na półmetku jest więcej niż dobrze, a zapału i chęci do pracy nikomu w Szczyrku nie brakuje. W końcu powstaje ośrodek na miarę marzeń, którym możemy pochwalić się za granicami kraju. Walka o tytuł zimowej stolicy Polski trwa, a nas narciarzy może to tylko cieszyć.