Nowy właściciel tatrzańskich kolejek obiecuje inwestycje

Chęć budowy nowej kolejki krzesełkowej na Hali Goryczkowej i instalacji do sztucznego naśnieżania na Kasprowym Wierchu zapowiadają właściciele Polskich Kolei Górskich, którzy w ubiegłym tygodniu podpisali umowę kupna Polskich Kolei Linowych za 215 mln zł.

Podhalańskie samorządy i fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners, który wyłożył większość pieniędzy na zakup PKL ze słynną kolejką linową na Kasprowy Wierch w Tatrach, planują duże inwestycje.

- Chcemy, by na Hali Goryczkowej stanęła nowa kolej krzesełkowa - zapowiada Zbigniew Rekusz, prezes warszawskiego oddziału Mid Europa Partners. - Będziemy rozmawiali o nowych inwestycjach z dyrekcją Tatrzańskiego Parku Narodowego, na terenie którego kursuje kolejka na Kasprowy Wierch.

Obecny wyciąg krzesełkowy na Hali Goryczkowej pamięta czasy PRL-u, stąd pomysł jego demontażu i budowy w tym miejscu nowoczesnej kolejki. Właściciele PKG będą też chcieli zamontować na Kasprowym Wierchu armatki śnieżne.

Dyrekcja parku narodowego ma wątpliwości

Jednak dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego od początku procesu prywatyzacyjnego zakopiańskiej firmy jest sceptycznie nastawiona do inwestycji na Kasprowym Wierchu.

- Trzeba sobie uzmysłowić, że Kasprowy Wierch jest trudną górą do uprawiania i organizowania narciarstwa - mówił "Gazecie" Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Współczynnik wykorzystania zimą w tym rejonie kolei krzesełkowych wynosi zaledwie 20 proc. Nie dlatego, że Tatrzański Park Narodowy robi trudności. Tylko dlatego, że kolej często nie jest uruchamiana - a to z powodu wiatru, a to z powodu oblodzenia, czy wreszcie z powodu zbyt małej ilości śniegu - wyliczył dyr. Skawiński.

Opór władz parku budzi też pomysł wprowadzenia sztucznego naśnieżania, bo do tego trzeba pobierać duże ilości wody, a to zagroziłoby ochronie przyrody w Tatrach. - Poza tym jak naśnieżać przy silnym wietrze o prędkości powyżej 15 m/s. A takie wiatry występują na Kasprowym przez prawie jedną trzecią roku. Będzie się naśnieżać trasę narciarską, a ten śnieg zwieje pół kilometra dalej. Na zaśnieżenie trasy o gładkim podłożu wystarczy 30 cm śniegu. Na Kasprowym mikrorzeźba tras wymaga w wielu miejscach pokrywy o grubości powyżej 90 cm - twierdził dyr. Skawiński.

- Zamierzamy współpracować z władzami parku, tak by nie ucierpiała przyroda - zapewnia Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. I jak zapewnił, samorząd chce podzielić się zyskami z firmy z mieszkańcami regionu.

Część akcji dla akcjonariatu obywatelskiego

- Zaproponujemy 10 proc. akcji firmy w ramach akcjonariatu obywatelskiego. Trwają prace nad określeniem zasięgu terytorialnego, jaki miałby objąć akcjonariat - wyjaśnia Łukasz Chmielowski, prezes Polskich Kolei Górskich. Chodzi, o to, że chętni mieszkańcy regionu będą mogli kupić małe pakiety akcji. Większościowym akcjonariuszem PKG jest fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners, który posiada ponad 90 proc. akcji.

- W ofercie prywatyzacyjnej wspólnie z samorządami został opracowany dokładny pięcioletni plan rozwoju spółki. Zobowiązania inwestycyjne są w nim określone na kilkadziesiąt milionów złotych - wyjaśnia Zbigniew Rekusz, prezes warszawskiego oddziału Mid Europa Partners. Jak zapowiada fundusz, za pięć lat będzie chciał wyjść z inwestycji w Polskie Koleje Górskie, najprawdopodobniej sprzedając akcje spółki na warszawskiej giełdzie.

- Nie wykluczamy również przejęcia innych spółek tej branży zarówno w Polsce, jak i za granicą w celu konsolidacji. Chcemy poprawić jakość usług, aby turysta, który przyjedzie na Podhale, spotykał się z ofertą podobną jak w krajach alpejskich, aby zatrzymywał się tutaj, a nie jechał dalej - dodaje prezes Rekusz.

Podhalańskie gminy, które są mniejszościowym udziałowcem spółki PKG (ok. 2 proc. akcji), dzięki zapisom w umowie prywatyzacyjnej wydelegują swoich przedstawicieli do jej rady nadzorczej i zarządu. Mają też mieć głos współdecydujący o przyszłości firmy.

Czy w Tatrach powinno powstać więcej takich kolejek?
Copyright © Agora SA