Tanie narty, czyli... wyjazdy w Alpy Francuskie! [PRAKTYCZNE PORADY]

W tym sezonie, z powodu niesprzyjającej aury w kraju, coraz więcej narciarzy z Polski zwraca swoją uwagę w kierunku Alp. Dotyczy to również tych, dla których tydzień za granicą to bardzo poważny wydatek. Jeśli szukamy najtańszego miejsca w Europie, w którym do naszej dyspozycji będzie ponad 100 km ośnieżonych tras na jednym, niedrogim karnecie to z pewnością powinniśmy skierować uwagę na Francję. Apartamenty są małe, a wyciągi stosunkowo stare, ale przy odpowiedniej determinacji możemy spędzić tydzień w Alpach w sezonie już za 1500 złotych. Przedstawiamy praktyczne porady dla osób, które zdecydują się na wyjazd do "taniej Francji".

We Francji znajdują się stacje narciarskie zarówno z najwyższej, jak i najniższej półki. Niektórzy kojarzą ją z nowoczesnymi wyciągami czy luksusowymi restauracjami. Inni, z klaustrofobicznymi pokojami i staniem w kolejkach do wyciągów. Nikt tu nie zmyśla. Turystyczny rynek narciarski we Francji jest bardzo precyzyjnie podzielony. Dostajemy dokładnie tyle, za ile zapłacimy. Nieraz wchodząc do "apartamentu" w jednej rezydencji możemy doświadczyć pozornego deja vu. Identycznie wyglądający pokój w zupełnie innym ośrodku niż ten sprzed roku.

W ciągu ostatnich sześciu lat, jako instruktor i organizator wyjazdów zwiedziłem kilkanaście środków narciarskich we Francji. Na tej stronie znajdziecie praktyczne, ogólne informacje na temat wyjazdów narciarskich do tanich miejscowości we Francji. Zaznaczam jeszcze raz, że nie należy tego uogólniać na wszystkie francuskie kurorty, a jedynie te ze średniej i niższej półki. Jeśli interesują Was opisy konkretnych stacji, znajdziecie je pod poniższymi linkami.

Risoul-Vars | Chamrousse | Puy St. Vincent | Val d'Allos | Les Orres | Le Corbier

Jeśli interesuje cię francuska stacja z pierwszej ligi, przeczytaj nasz artykuł o  Val Thorens

Zakwaterowanie - małe ale pod samym stokiem

W malowniczych górskich dolinach wyrastają nierzadko olbrzymie, betonowe bloki. Nieraz kilkunasto piętrowe, połączone labiryntami schodów i przejść podziemnych. Coś za coś. za cenę krajobrazu kilka lub nawet kilkanaście tysięcy osób w jednej miejscowości może mieszkać bezpośrednio pod stokiem. Zjeżdżamy windą w dół, przechodzimy pięćdziesiąt czy sto metrów i wpinamy narty. Czasem możemy to zrobić bezpośrednio pod drzwiami rezydencji. Znaleźć takie miejsca w innych alpejskich krajach jest znacznie trudniej. Oczywiście zdarzają się, ale zazwyczaj musimy za to zapłacić zdecydowanie więcej. We Francji to niemalże reguła.

Typowy francuski apartament jest cztero- lub sześcioosobowy. Byłby komfortowy dla dwóch osób mniej. Te dodatkowe śpią na łóżku w salonie. Jedna, dosłownie w szufladzie. Szuflada się wyjmuje i rozkłada. Pozostaje szok i niedowierzanie... Kolejne dwa łóżka położone są z reguły przy wejściu, często jako piętrowe. W szóstkach jest zamykana, dwuoosobowa sypialnia. Daje nieco intymności, jednak trudno się po niej poruszać. Jest niewiele większa od samego łóżka.

Zdjęcie promujące typowy, niskobudżetowy apartament we Francji

W apartamencie znajdziemy aneks kuchenny - niewielki, ale wyposażony wystarczająco by przyrządzić coś prostego do jedzenia. Oprócz tego niewielkie toaleta, łazienka, stół i odpowiednia ilość krzeseł. Za prześcieradła trzeba zazwyczaj dopłacić, lub przywieźć swoje z domu. Dotkliwa jest również niewielka ilość kontaktów. Na każdym kroku widać oszczędności.

Podsumowując, najtańsze apartamenty we Francji są po prostu dotkliwie małe jak na ilość zamieszkujących je osób. Z drugiej strony w szczytowym sezonie (połowa stycznia - połowa marca) za tydzień zakwaterowania w takim miejscu zapłacimy około 500-650 złotych, nie wspominając o promocjach, podczas których cena może być jeszcze niższa. Ponieważ mieszka się pod samym stokiem, czas, nerwy i koszty związane z dojazdami nie będą nas dotyczyć.

Trasy narciarskie czyli powód dla którego warto jechać daleko

W opisywanych miejscowościach na narciarzy czeka od niemalże stu do ponad trzystu kilometrów tras. Wszystkie są jednak położone w pięknym, alpejskim otoczeniu, nie dającym się porównać do niczego w Polsce (może z wyjątkiem dwóch, krótkich tras na Kasprowym). Trasy, jak na standardy alpejskie, nie są najlepiej przygotowane. W tańszych stacjach ratraków jest po prostu zbyt mało jak na olbrzymie połacie tras. To cena jaką płacimy za tani skipass. Długość tras też jest kwestią sporną. Wystarczy wytyczyć na tym samym stoku dwie i od razu jest ich dwa razy więcej. Francuzi są znani z takiego zawyżania, co jednak nie zmienia faktu, że obszar dostępny dla narciarzy jest w każdej z opisywanych stacji bardzo duży.

Jazda poza przygotowanymi trasami w regionie Vars-RisoulJazda poza przygotowanymi trasami w regionie Vars-Risoul Vars | fot. Franek Przeradzki Vars | fot. Franek Przeradzki

We Francji dozwolona jest również jazda poza przygotowanymi trasami. Robimy to na własną odpowiedzialność, są też ściśle wydzielone rezerwaty, jednak generalnie nikt nie będzie nas poza trasą ganiał i wypisywał mandatów. Ta forma narciarstwa jest we Francji niezwykle popularna. Widać to np. na zdjeciu na samej górze. Przedstawia obszar freeride'owy w Vars, w kilka godzin od otwarcia wyciągów po świeżym opadzie.

Wyciągi i skipassy

Wyciągi w tanich miejscowościach są starsze niż gdzie indziej. Często niewyprzęgane (czyli wolniejsze) krzesła, sporo orczyków, gondolki wrażliwsze na wiatr. Zdarzają się też kolejki do wyciągów, choć bardzo rzadko takie, w których spędzimy więcej niż 10 minut. Dla osłody sześciodniowy skipass kosztuje tu czasem zaledwie ?130, czyli mniej niż na Kasprowym czy Słowacji a nieznacznie tylko więcej niż w różnych ośrodkach w Polsce gdy kupimy bilety cało- lub wielodniowe. Trzeba jednak mieć na uwadze, że takie ceny uzyskamy kupując karnety w grupie lub korzystając z ofert biur podróży.

Transport do Francji

Nie jest przesadnie odkrywcze stwierdzenie, że Francja leży bardzo daleko od Polski. Z Warszawy do ośrodków narciarskich będzie od 1800 do nawet 2000 kilometrów. Za dużo, by pokonać je na raz kierując samemu samochód. Pozostaje podróż na kilku kierowców, samolot lub autokar. Nie należy też dać się zwieść samochodowej nawigacji. Wiele niewielkich przełęczy jest zimą pozamykanych i musimy trzymać się głównych dróg. Autokar jest najtańszym rozwiązaniem (ok 350 złotych), zwłaszcza, że na miejscu mieszkamy pod stokiem. Trzeba jednak przygotować się na blisko 30-sto godzinną podróż. Samolotem jest drożej (Wizzair lata do Grenoble), ale zdecydowanie szybciej. Na miejscu możemy zapłacić za transfer do stacji narciarskiej lub wypożyczyć samochód na tydzień. Uwaga - we francuskich wypożyczalniach praktycznie nie ma aut z zimowymi oponami. Kupno łańcuchów może okazać się absolutnie niezbędne, to wydatek rzędu ?50-60

Indywidualnie czy z biurem podróży?

Jeśli nade wszystko istotna jest dla nas cena, trudno uzyskać niższe koszty nić kupując wycieczkę w biurze podróży. Te dostają w ośrodkach znacznie niższe ceny i mimo swojej marży pozostają konkurencyjne. Tygodniowy wyjazd w lutym może kosztować czasem mniej niż 1500 złotych. Cena zawiera przejazd, zakwaterowanie, skipass, podstawowe ubezpieczenie i taksę klimatyczną. We Francji wciąż, nawet w turystycznych miejscowościach, trudno porozumieć się w języku innym niż Francuski. Jeśli liczymy na angielski, możemy się boleśnie oparzyć.

Czytaj również:  Studenckie wyjazdy na narty - czy jesteś na to przygotowany?

Praktyczne informacje

O ile zakwaterowanie i skipassy są tanie, o tyle jedzenie i alkohol już zupełnie nie. Jeśli nastawiamy się na codzienne jedzenie w restauracjach, Austria i Włochy mogą okazać się tańsze. Sposobem na ograniczenie kosztów jest zabranie jedzenia i picia z Polski. Wtedy na miejscu kupujemy już tylko bagietki, wino i ser....

Czytaj o konkretnych stacjach

Risoul-Vars Chamrousse Puy St. Vincent Val d'Allos Les Orres Le Corbier

NaNarty.sport.pl - Dołącz do nas na Facebooku | Czytaj więcej:  narty we Francji

tekst: Franek Przeradzki

Copyright © Agora SA