- Zawiodą się ci, którzy myślą, że taki grubas jak ja nie może jeździć - mówi Ryszard Kalisz. mimo, że na poseł SLD najczęściej jeździ na nartach w Polsce, to w styczniu planuje połączyć przyjemne z pożytecznym. Przy okazji wyjazdu na Światowe Forum Ekonomiczne bierze ze sobą do Davos narty i wolnych chwilach razem ze znajomymi będzie szusował po szwajcarskich stokach.
Partyjny kolega Kalisza, Jerzy Wenderlich stawia na zagraniczne ośrodki narciarskie. Może dlatego na narty jeździ na przełomie marca i kwietnia. - Wtedy zdecydowanie mniej sypie - mówi wicemarszałek Sejmu i dodaje: - W tym roku w góry pojadę więc pewnie w okolicach Wielkanocy.
W gronie zapalonych posłów-narciarzy jest też Eugeniusz Kłopotek z PSL. Parlamentarzysta stara się jeździć na narty dwa razy do roku: raz w polskie góry, raz za granicę. - Lubię odkrywać nowe miejsca - mówi Kłopotek.
Narty w Polsce, czy może za granicą? Posłowi SLD Bartoszowi Arłukowiczowi trudno wybrać, ale na korzyść obcych stoków przemawiają mniejsze kolejki do wyciągów.
- Lubię narciarstwo, ale żona ''zarzuciła'' ten sposób na wspólne zimowe wakacje - mówi poseł PO Andrzej Halicki. Od pewnego czasu zimowy urlop państwo Haliccy spędzają w ciepłych krajach, gdzie wypuszczają się na nurkowe ''polowanie z aparatem''.