Zimowa wędrówka na Skrzyczne. A gdzie pańskie narty?

Żadne miasto w Polsce nie czeka na zimę tak jak Szczyrk - prawie 30 wyciągów obsługujących ponad 60 km tras czyni zeń stolicę polskiego narciarstwa. Czy w takim miejscu można spokojnie wędrować po górach, podziwiając rozległe panoramy?

***

Wysiadam z tłumem narciarzy na przystanku autobusowym Solisko. Jako jedyny człowiek bez sprzętu do zjeżdżania wzbudzam niemałą sensację. Dookoła ośnieżone lasy porozcinane trasami zjazdowymi. Odnajduję znaki żółte i wzdłuż drogi wspinam się w kierunku Przełęczy Salmopolskiej. Nazwa ta dotyczy także osady założonej przez prześladowanych ewangelików, którzy dotarli tu ze Śląska Cieszyńskiego. Niegdyś osobna miejscowość, dziś integralna część Szczyrku. Na kierowców czeka tu sześć niebezpiecznych zakrętów, a potem widokowy zjazd przez dolinę Malinki aż do Wisły. Piesi turyści mogą liczyć na ułatwienie w postaci skrótu prowadzącego nieopodal szosy. Dzięki niemu w pół godziny docieram do wyciągu Bartuś, a to znak, że jestem u celu. Miejscowi nazywają to siodło Biały Krzyż, z powodu koloru drewnianego krzyża obok drogi.

Dookoła rozpościera się wspaniały widok na szczyty okalające miasto. Mapa podpowiada, że jestem na wysokości 934 m, co oznacza, że zdobyłem najwyższą dostępną komunikacyjnie przełęcz Beskidu Śląskiego, a po Przełęczy Krowiarki - drugą w całych Beskidach. Przed wojną działała tu Gospoda Antoniego, niemieckie schronisko, które spłonęło w 1945 r. w wyniku walk partyzantów z oddziałami SS. Po wojnie noclegi dla turystów oferował Jan Cieślar, prowadząc popularną stację turystyczną. Dziś gości przyjmuje zajazd z regionalną kuchnią. Nieopodal znajduje się Jaskinia Salmopolska o długości ponad 100 m.

Spod drewnianego baru czerwony szlak prowadzi stromo pod górę w kierunku Malinowa (1114 m), najlepszego punktu widokowego w okolicy. W wędrówce przez gęsty las towarzyszy mi grupa narciarzy biegowych. Wyniszczone i obumierające drzewa przywodzą na myśl słynne świerki istebniańskie, którym przyszło się zmierzyć z beskidzkimi realiami, czyli wiosennymi przymrozkami, szkodnikami i, co najgorsze, kwaśnymi deszczami. Natura na szczęście powoli bierze sprawy w swoje ręce i pozostaje mieć nadzieję, że za kilkadziesiąt lat liczne punkty widokowe Beskidu Śląskiego pokryją dorodne młodniki. Malinów urzeka panoramą Beskidu Śląsko-Morawskiego, pasma Czantorii, dziś widać także łańcuch tatrzański.

Pod grubą warstwą śniegu kryją się kilkumetrowe wychodnie skalne i udostępniona do zwiedzania niewielka Jaskinia Malinowska, zwana również Ondraszkową. Drogę do otworu wejściowego - 15-metrowej studni - wskazuje biała strzałka na drzewie. Jak głosi legenda, ponad 130 m korytarzy dawało niegdyś schronienie zbójnikom. Prawdziwym skarbem jest jednak Jaskinia Miecharska uznana za największą w polskim fliszu karpackim i całych Beskidach. Została odkryta dopiero w 2004 r., a jej długość szacuje się na ponad 1800 m. Z powodu badań związanych z odkryciem endemicznego kiełża położenie otworu wejściowego jest owiane tajemnicą.

***

Z Malinowa znaki czerwone prowadzą mnie w kierunku Malinowskiej Skały (1152 m), na którą docieram po blisko godzinnym marszu. Tuż pod szczytem podziwiam przepiękne beskidzkie wzniesienia. Dookoła ani śladu narciarzy, ani cieszących się złą sławą skuterów śnieżnych.

Zwornikowa swoją sławę zawdzięcza charakterystycznym zlepieńcom, z których jest zbudowana. Występują jedynie w Beskidzie Śląskim i Śląsko-Morawskim. Można je podziwiać kilkadziesiąt metrów na północ od szczytu, gdzie znajduje się wysoka, pięciometrowa wychodnia skalna. Charakterystyczny kształt ambony sprawił, że jest to jeden z najlepiej rozpoznawalnych symboli w całym paśmie, obecny na widokówkach i pamiątkach. Kolejnym unikatem jest niewielki naturalny staw w niszy osuwiskowej w okolicach szczytu.

Malinowska Skała żegna mnie stromym i oblodzonym zejściem (latem bardzo kamieniste) wśród leśnych ostępów. Kiedy drzewa się przerzedzają, to znak, że zbliżam się do Kopy Skrzyczeńskiej (1189 m). Stąd już tylko kilkadziesiąt minut do Małego Skrzycznego (1211 m). Przewodniki i słowniki geograficzne bezlitośnie obchodzą się z tym szczytem, nazywając go wypłaszczeniem, w dodatku niewybitnym. Za sprawą swojej budowy dla geografa góra ta jest mało istotnym szczytem, gdzieś między Skrzycznem a Malinowską Skałą. Dla narciarzy to jednak wielka atrakcja, co potwierdza tłok obok górnej stacji kolejki. Po raz kolejny czuję się nieswojo, widząc litościwe spojrzenia pytające: "Gdzie pańskie narty?". Ja natomiast z obawą spoglądam na strome, wykarczowane północne stoki uchodzące za jedne z najbardziej lawiniastych w Beskidach.

***

Rozległy kompleks wyciągów, którym administruje Górniczy Ośrodek Narciarski, sprawia, że od tej pory maszeruje ze mną gromada amatorów białego szaleństwa. Pokracznie wędrując na nartach zjazdowych, starają się zdobyć Skrzyczne (1257 m) - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Znaczną przewagę uzyskują właściciele biegówek, jednak i ja po półgodzinnym marszu staję na "Śląskim dachu", który należy do Korony Gór Polski.

Osobliwa nazwa szczytu, jak pisze w "Chromografii albo Dziejopisie Żywieckim" Andrzej Komoniecki, wywodzi się od skrzeczenia żab, które niegdyś zamieszkiwały nieistniejący już staw. Współcześnie sylwetka góry kojarzona jest z najwyższą budowlą na szczycie - masztem nadajnika RTV, który łatwo dostrzec nawet z perspektywy tatrzańskich kolosów. Atrakcje turystyczne przyprawiają o zawrót głowy: strzelnica, basen dla dzieci, ścianka wspinaczkowa, boisko, loty na paralotni. Zimą największym magnesem jest dwuodcinkowy wyciąg krzesełkowy oferujący dostęp do blisko 14 km tras zjazdowych, w tym do liczącej 5200 m najdłuższej w kraju nartostrady. Dla turystów pieszych wabikiem jest schronisko PTTK zbudowane pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia.

Po długim marszu odpoczywam w stylowym, drewnianym wnętrzu, zajadając się domowymi potrawami. A potem delektuję się słynną panoramą. Dla niej warto wejść tu zimą, gdyż o tej porze roku łatwiej o zjawisko inwersji termicznej. Polega ono na wzroście temperatury wraz z wysokością i jednoczesnym zatrzymaniu w dolinach chłodnego powietrza, razem z zanieczyszczeniami. W takich warunkach widoczność sięga nawet kilkuset kilometrów. Jak na dłoni widać Pilsko, masyw Babiej Góry i ośnieżone Tatry. Z zachwytem spoglądam na majaczący na horyzoncie Masyw Śnieżnika. Pracownicy schroniska potwierdzają, że to rzeczywiście Sudety Wschodnie, odległe o 180 km w linii prostej.

***

Zbliża się koniec dnia, a to ostatni dzwonek dla wszystkich pragnących skorzystać z kolejki linowej do Szczyrku. Rozsiadam się na oblodzonym krzesełku (zjazd 12 zł). W dole szusują narciarze, a ja podziwiam znikające za szczytami słońce.

Warto wiedzieć

Dojazd. Szczyrk leży w dolinie Żylicy, w województwie śląskim przy drodze nr 942. Jadąc z Krakowa lub Katowic, należy się kierować na Bielsko-Białą; kursuje tu wielu prywatnych przewoźników

Noclegi. Schronisko PTTK Skrzyczne, Szczyrk, tel. 33 817 85 88, pokój - od 40 zł/os., podłoga - 12 zł, dzieci do lat 5 - nocleg gratis, jeśli nie zajmują osobnego łóżka, www.skrzyczne.szczyrk.pl

Przewodniki: Mirosław Barański: "Beskid Śląski. Przewodnik", Pruszków 2008, Rewasz; "Beskid Śląski. Przewodnik górski", Bielsko-Biała 2007, Pascal; Natalia Figiel, Jan Czerwiński, Paweł Klimek: "Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Beskid Mały", Kraków 2009, Bezdroża

Copyright © Agora SA