Słowacja. Wysokie Tatry - zima na bogato

Wyobraźcie sobie bar ze stołkami w wodzie: przyćmione światło, ciepło jak nad południowym morzem i drinki z parasolkami...

Start, pod nami żarzy się wieczorna Warszawa. Samolot jest mały i huśta. Ale to drobiazg, bo lot trwa godzinę. Spływamy poniżej chmur i znowu światła. To już Zakopane, przypomina płonące ognisko. Parę minut i w dole ogromnieje Poprad.

Miłe, skromne lotnisko wśród gór. Tu raczej nie zgubią ci nart, jest tylko jedna ruchoma taśma na bagaże (ale czy sprzęt kilkudziesięciu turystów pomieści się w luku, czy są skazani na wypożyczalnie?).

Loty Warszawa - Poprad i z powrotem ruszyły w końcu października. ATR-72 pokonuje tę trasę trzy razy w tygodniu. Przewoźnik - Danube Wings - sprzedaje bilety przez internet, a ceny w jedną stronę zaczynają się od 33 euro. Prawdziwa pokusa dla warszawiaków rozwścieczonych mordęgą podróży samochodem w góry. Mieszkańcy Zakopanego też już zauważyli, jak stolica im się przybliżyła. Do słowackiego Popradu docierają za kilka złotych w kilkadziesiąt minut, a dalej wio samolotem.

Sprytnie to Słowacy wymyślili!

Jan Bosznowicz kierujący Narodowym Centrum Turystyki Słowackiej w Warszawie już od pierwszej chwili agitował: - Wysokie Tatry w godzinę! My, Słowacy, mamy większą, ładniejszą część gór, autostrady i nartostrady. Jak przylecicie do nas w pięć, sześć osób, to hotel wyśle po was busa na lotnisko. A jakie hotele tu są.

I rzeczywiście.

***

Szczyrbskie Pleso - 26 km od lotniska. Zatrzymujemy się w Grand Hotel Kempinski: pięć gwiazdek, szampan na powitanie, bagaż dostarczony do pokoju, wykwintny szwedzki stół w porze kolacji, świetne słowackie białe wino.

Foyer, restauracje, bary, pokoje i korytarze nawiązują wystrojem do czasów Józefa Szentivany, który, budując tu myśliwską chatę, zainspirował entuzjastów z Węgierskiego Towarzystwa Karpackiego. Z ich inicjatywy w 1875 r. w najwyżej położonej miejscowości w Tatrach powstało schronisko, a wkrótce hotele, wille, sanatorium na wysokości 1351 m n.p.m. skutecznie leczy choroby płuc.

Ceny za noc zaczynają się od 200 euro. Luksusowe jest tu wszystko: poduszka, kapcie, prysznic, zamek w drzwiach, hol z widokiem na Szczyrbskie Jezioro. Oszklony basen pod szczytami Tatr z bąbelkami i ciepłą wodą. Sauna i zabiegi spa. Ale to już za dodatkową opłatą (szczegóły: www.kempinski-hightatras.com ).

Jesteśmy rozanieleni. W Polsce nie ma hotelu tej sieci. Tuż obok nowe eleganckie gmachy - apartamenty na sprzedaż. Nie da się na nie zaoszczędzić z pensji, kosztują po milion euro. Ale sporo już wykupiono. Janek zachowuje się jak kuglarz. Najpierw omamił nas zbytkiem, a teraz czaruje wodą - w Beszeniowej, 75 km od lotniska...

***

Woda ma temperaturę 60 stopni Celsjusza, wypływa z głębokości 2 tys. m. Studzi się ją do trzydziestu kilku stopni i kieruje do basenów. Pierwszy powstał w 1994 r.

Z baraczku ku śmierdzącym siarką oparom biegną golasy w majtkach i kostiumach. Albo wyskakują z wody i robią orły na śniegu - wielu polskich turystów zapamiętało taki widok.

W dzisiejszym Thermal Parku nie rozpoznaliby poczciwej Beszeniowej - brudnej, z prymitywnymi szatniami. Kilka lat temu nowy gruziński właściciel zainwestował w ośrodek 20 mln euro. Teraz jest tu 16 basenów (w tym 11 całorocznych i 5 letnich), z czego połowa z wodą geotermalną (część na zewnątrz). Do tego zjeżdżalnie, łaźnie rzymskie, sauny z inhalacjami, okłady torfowe, masaże tradycyjne, limfodrenaż, terapie światłem, manikiur, trzy restauracje (w tym gruzińska), dziesiątki apartamentów.

Do ośrodka narciarskiego Rużomberok zaledwie 10 km, do Jasnej i Donovalów całkiem blisko. Beszeniowa z nimi współpracuje i kusi gości ofertami: do stoku darmo i taniej na stoku, zniżka na zabiegi wellness, baseny w promocyjnych cenach. Wystarczy, że zamieszkacie w hotelach Termal, Giga albo Luka (szczegóły: www.besenova.com.pl ).

Kto lubi szaleć nietypowo, niech sobie sprawi wystrzałowe kąpielówki lub bikini i powita Nowy Rok w ciepłej wodzie. Dopłata do sylwestrowej zabawy w basenach - 100 euro.

Na sylwestra zaprasza również czterogwiazdkowy Grand Hotel Permon w Pribylinie koło Liptowskiego Mikulasza. Ale wakacje w górach nie kończą się na jednej nocy. Menedżerowie z Permonu nieustannie łamią sobie głowę, jak turystów ściągnąć i zatrzymać.

Wymyślili: pomożemy im przy dzieciach. Rodzice jeżdżą wyczynowo, a dzieci słabo albo wcale. Rodzice chcą na imprezę, dzieci spać. Żeby nikt się nie musiał poświęcać, hotel prowadzi przedszkole. Wykwalifikowane opiekunki, fajne zajęcia, miejsca noclegowe. Jest też świetlica, gdzie można się pobawić z mamą, tatą, panią.

Kolejny pomysł: hotel wynajmuje sale na konferencje, kursy, spotkania. Rano i wieczorem uczestnicy trochę się nudzą. Menedżerowie proponują: idźcie na basen, zaproście do sauny czy na masaż waszych partnerów handlowych. Zregenerujecie siły i umocnicie wzajemne stosunki. Wiadomo, że najlepsze interesy robi się w nieformalnej atmosferze.

***

Słowacja ma 1500 źródeł mineralnych i liberalne prawo, które pozwala je eksploatować - nie tylko w celach leczniczych. Ale ma też zwyczajną wodę. Korzysta z niej intensywnie. Po piętrach hotelu Permon (i wielu innych) w szlafrokach, klapkach, turbanach paradują panie i panowie. Obstawiają salon piękności z egzotycznymi masażami, saunę rosyjską, turecką i fińską, jaskinie solne, tepidarium (tak w łaźniach rzymskich nazywano salę odpoczynku), fitness.

W hotelach, które pokazuje Jan Bosznowicz, plan wycieczki zawsze ten sam. Ruszamy do szatni. Spieramy się, co lepsze: sauna parowa, mokra, sucha? Jaki aromat: lawenda, sosna, eukaliptus? Masaż klasyczny czy podwodny?

Cen nie podaję, bo w tym roku Słowacja specjalizuje się w łączeniu promocji. Narty i spa, narty i wody termalne, narty w pakiecie z przelotem Warszawa - Poprad oraz transferami z lotniska do hotelu i z hotelu na stok. Skomplikowany system zniżek. Oszczędza się do 30 proc.

***

Zeszłej zimy Polacy wybrali odpoczynek w kraju, bo na Słowację nie było ich stać. Ludzie z branży turystycznej nie ukrywają: - To było rozczarowanie. Liczyliśmy, że przyjedziecie mimo cen.

Niby czemu? Znów ta sama litania: - Bo mamy większą, ładniejszą część gór, autostrady i nartostrady.

My na to: - Ale macie też drogie euro.

Słowacy zaprzeczają: - Euro jest wszędzie takie samo. Po prostu złoty słabo stoi.

Trzeba przełknąć gorzką pigułkę.

Słuchamy wyliczanki Jana Bosznowicza, który przedstawia inwestycje na ten sezon przygotowane za 55 mln euro (z odesłaniem do stron internetowych):

8-osobowa kolejka gondolowa w ośrodku Jasna Niskie Tatry, www.jasna.sk

6-osobowa kolejka krzesełkowa w ośrodku PARKSNOW Strbske Pleso (uwaga: 10-dniowy skipass na okaziciela za 180 euro; dzień jazdy w luksusowych pięciogwiazdkowych ośrodkach - 18), www.parksnow.sk

4-osobowa kolejka krzesełkowa w ośrodku Bachledowa Dolina - Jezersko, www.skibachledova.sk

4-osobowa kolejka krzesełkowa w ośrodku Kraliky koło Bańskiej Bystrzycy, www.skikraliky.sk

najdłuższa nartostrada na Słowacji o długości 5,5 km z Łomnickiej Przełęczy (Lomnicke Sedlo, 2190 m n.p.m.) do Tatrzańskiej Łomnicy (903 m n.p.m.). Trasy czarne, czerwone i niebieskie, różnica poziomów - 1300 m, www.vt.sk .

A jeszcze poszerzone trasy, nowe oświetlone i naśnieżane stoki, parkingi, noclegi, bary, drogi. Inwestycyjna słowacka gorączka jest częścią wojny o klienta.

Ostatnie nowiny z drugiej strony Tatr: z powodu kłótni współwłaścicieli narciarze nie zjadą z Nosala, nie mówiąc już o Gubałówce.

Przykre, szczególnie w porównaniu z energią i gotowością do współpracy, jaką tryskają po sąsiedzku. Na przykład Tatrzańska Łomnica, Stary Smokowiec, Liptowska Ciepliczka i Jasna w Tatrach Niskich dogadały się. W ośrodkach tych można zjeżdżać na jednym kilkudniowym karnecie. Wszystko po to, by ściągnąć turystów z Polski, Czech, Węgier, krajów bałtyckich, Ukrainy, Rosji. I ze strefy euro.

***

Słowacy budują legendy. "Pochodzący z Wysp Brytyjskich, urodzony w Czechach biznesmen Jan Telensky dosłownie potknął się o rurę z gorącą wodą geotermalną w czasie jednej z wędrówek po Wysokich Tatrach". Uznał, że to "doskonałe miejsce", by wykorzystać energię odnawialną. Szybko wziął się do roboty i stworzył "najbardziej ekologiczny ośrodek świata". "Ekologiczny luksus" - jak podaje folder - to część rewolucyjnego planu. Chodzi o sposób myślenia o energii i mocy. "Poprzednio przełom er zbiegł się z narodzeniem Chrystusa. W obliczu światowej degradacji środowiska wiele osób wierzy, że nowa era zmian jest blisko". Teraz finał: "W AquaCity zmiana już nastąpiła".

Ogromny kompleks basenów niemal nie zużywa węgla. Zasilany jest wodą geotermalną i energią słoneczną. Dotyczy to także komfortowego hotelu z recepcją, którą zdobią solidne olejne portrety. Na jednym Elżbieta II, na drugim Jan Telensky - jej poddany.

Gość hotelowy wraz z elektronicznym kluczem do pokoju dostaje opaskę z chipem działającym jak zaklęcie. Otwiera bramki do basenów i innych stref rekreacji (sauny, inhalacje, jacuzzi, laserowy show). Ceny od 1,5 do 26 euro (szczegóły: www.aquacity.sk ).

Pluskasz się w cieple, a na głowę z nieba prószy śnieg - to miłe. Ale wyobraźcie sobie bar z zatopionymi stołkami, na których człowiek siedzi po pas w wodzie. Przyćmione światło, ciepło jak nad południowym morzem i drinki z parasolkami.

Płacicie chipem, gotówkę skasują przy wyjściu.

6 grudnia oddano do użytku ostatni, 8-kilometrowy odcinek "tatrzańskiej" autostrady (z tego ok. 1 km w tunelu) - trasę z Wysokich do Niskich Tatr (ok. 60 km) przejedziemy w ciągu niespełna 30 min. Cała autostrada łącząca Tatry i Liptov (od Ivachnovej koło Ruzomberka do miejscowości Janovce) ma ok. 80 km.

Copyright © Agora SA