Narty w Alpach Bawarskich. Widoki, jodłowanie i golonka

Pięć terenów narciarskich blisko siebie, tradycyjna kuchnia bawarska, a wieczorem basen solankowy w termach Watzmanna

W drodze na narty, po minięciu Salzburga wybieramy najczęściej autostradę A10 - gdy trasa wiedzie do Styrii, Karyntii lub ośrodków Ziemi Salzburskiej, bądź autostradę A8 - gdy planujemy zjazdy w Tyrolu lub - po przekroczeniu Przełęczy Brenner - w Dolomitach. Omijamy w ten sposób Berchtesgadener Land, wschodnią część Alp Bawarskich, ciekawą nie tylko z narciarskiego punktu widzenia.

***

W sercu krainy, w cieniu szczytu Watzmann (2713 m n.p.m.), na wysokości 520 m leży miejscowość Berchtesgaden, licząca ok. 8 tys. mieszkańców. Idylliczne położenie w dolinie otoczonej strzelistymi szczytami docenili już w XII w. kanonicy augustyńscy, którzy w 1102 r. założyli tutaj opactwo. Po sekularyzacji zakonu zabudowania przejęła bawarska rodzina królewska i od 1810 r. pełniły funkcję jej letniej rezydencji (nadal jest własnością rodziny królewskiej, ale część można zwiedzać).

Po przeciwnej stronie doliny na szczycie Kehlstein (1834 m) znajduje się wybudowane tuż przed wybuchem II wojny światowej hitlerowskie Orle Gniazdo. Obiekt - herbaciarnia - łącznie z asfaltową szosą o długości 6,5 km powstał w ciągu 13 miesięcy, kosztem 30 mln reichsmarek. Był to prezent NSDAP na 50. urodziny Adolfa Hitlera (miejsce i styl budynku wybrał Martin Bormann), który odwiedził herbaciarnię nie więcej niż dziesięć razy, zwykle przy okazji wizyt zagranicznych gości w swojej pobliskiej rezydencji w Berghofie. Po wojnie wskutek starań Theodora Jakoba, starosty Berchtesgaden, herbaciarnia nie została wysadzona w powietrze, jak dom Hitlera na Berghofie. Od maja do października można tu przyjechać specjalnym autobusem z Obersalzbergu. Wykutą w litej skale sztolnią dochodzi się do windy wewnątrz góry - w 41 sekund pokonujemy 124 metry dzielące nas od szczytu. W oryginalnych zabudowaniach mieści się restauracja. Turystów przyciąga tu przede wszystkim wspaniały panoramiczny widok na odległość ok. 200 km.

Autobus RVO (linie regionalne) z Obersalzbergu do Orlego Gniazda - 14,50 euro, dzieci 8, w cenie wjazd windą i wstęp

***

Miłośnikom narciarstwa zjazdowego Berchtesgadener Land ( www.berchtesgadener-land.com ) oferuje pięć terenów: Jenner, Hochschwarzeck, Gotschen, Obersalzberg i Rosfeld-Zinken. To 57 km tras, z czego łatwe stanowią 33 km, średnio trudne 20, a trudne 4. Ośrodki znajdują się blisko siebie, więc wystarczy tydzień, by je poznać. Jeździmy oczywiście z jednym karnetem, ale skipass realizuje się w dniu zjazdów w kasie wybranego ośrodka narciarskiego.

Na rozgrzewkę Obersalzberg ( www.obersalzbergbahn.de ) - wjazd na wysokość 900 m, w kolumnie samochodów zmierzających na oficjalne otwarcie hotelu. Śnieżyca, biała nawierzchnia krętej drogi rozgrzała wszystkich już w samochodzie. Parkujemy przy restauracji, tuż obok pięć tras narciarskich. Miejsce idealne dla początkujących i rodzin z małymi dziećmi. Zjazdy krótkie (najdłuższy nr 2 - 700 m), z małym przewyższeniem, szerokie. Na miejscu wypożyczalnia sprzętu, szkółki narciarskie i snowboardowe. Z tras wspaniałe widoki na góry.

Po kilku zjazdach czujemy niedosyt, więc wracamy do doliny (droga już czarna), po kilku kilometrach kolejny zjazd w prawo z głównej drogi na Oberau - za tą miejscowością dalej w górę, w stronę ośrodka Rosfeld Skilifte (www.rossfeld.info). Kolejna nawałnica śnieżna znacznie ogranicza widoczność. Gdzie ten ośrodek? Przy drodze szusują narciarze, za kolejną agrafką parking z kilkoma samochodami - dziwne, zważywszy na liczbę narciarzy.

Przypinam narty i jadę na rekonesans. Trasa prowadzi tunelem pod szosą. Kilka łagodnych łuków, szerokie polany, wąskie przecinki leśne, przejazdy między górskimi chatami. Nie jest trudna, ale w porównaniu z Obersalzbergiem wydaje się nie mieć końca. Co gorsza, nie widzę wyciągu pozwalającego wrócić. Zatrzymuję jakiegoś narciarza - nie mówi po angielsku. Kolejny na pytanie o wyciąg robi wielkie oczy i pokazuje, bym jechał za nim. Przed nami zabudowania - to Oberau, przez które przed chwilą przejeżdżałem. Mój przewodnik odpina narty i maszeruje do centrum wioski, mówiąc coś o narciarstwie autobusowym. Siadamy na przystanku. Po minucie autobus zabiera nas na szczyt Rosfeld-Gipfel (1550 m). Przejechana trasa liczy 6 km, z różnicą wysokości 800 m (krótszy wariant kończy się po 2,5 km przy parkingu). Jej popularność tłumaczą możliwości na szczycie: cztery orczyki, z których dwa godne uwagi, trasy łatwe, dwie średnio trudne. Miejsce, jak poprzednie, idealne dla rodzin z małymi dziećmi. Tym bardziej że tuż pod szczytem jest restauracja z tradycyjną bawarską kuchnią, słonecznym tarasem i widokiem na drugi co do wysokości szczyt w okolicy - Hoher Goll (2522 m). Amatorów snowboardu zadowoli specjalna trasa do boardercrossu i funpark. Nieco trudniejsze zjazdy wiodą z pobliskiego Zinkenkopf (1336 m). Wzdłuż wyciągu krzesełkowego trasa czerwona, obok kilka niebieskich.

Berchtesgadener Land: pięciodniowy karnet - 110 euro, dzieci 6-14 lat - 60, w cenie busy RVO do terenów narciarskich i 4 godz. w termach Watzmanna,

www.berchtesgadener-land.com

***

Kolejny dzień i kolejny teren narciarski, tym razem na górze Jenner ( www.jennerbahn.de ). Znajdują się tu najwyżej położone - do 1800 m - i najciekawsze trasy. Na szczyt dostajemy się kolejką linową, która w 2003 r. obchodziła jubileusz 50-lecia, co niestety widać, ale stan techniczny oczywiście bez zarzutu. Nie porusza się jednak w zawrotnym tempie, pokonanie przewyższenia 1170 m, z jedną przesiadką na stacji środkowej, zajmuje ponad 20 min. Wagoniki kolejki to zabytek - zabierają po dwóch narciarzy, podróżujących bokiem do kierunku jazdy. Sytuację ratują dwa szybkie wyciągi krzesełkowe.

Na górnej stacji znajduje się przytulna restauracja ze słonecznym tarasem i lodowa ściana do wspinaczki - najwyższa w Niemczech. Przygotowane trasy mają łącznie 12 km. Wszystkie dość trudne, dające sporo satysfakcji wytrawnym narciarzom. Zaczynamy od IA. Jej początek prowadzi grzbietem górskim, powyżej linii drzew. Po lewej stronie stroma ściana, po prawej także stromizna z wytyczoną szeroką trasą. Ścianka daje w kość, kończy się długim wypłaszczeniem pozwalającym bezpiecznie wytracić prędkość. Kilka ostrych zakrętów przy granicy lasu i wjazd na IB. To dojazdówka przez las do olbrzymiej hali, u podnóża której znajduje się środkowa stacja kolejki linowej. Zarówno w górnej części, jak i tutaj utwardzone, wystarczająco szerokie trasy to jedna z alternatyw udanych zjazdów. Zaawansowani wybierają najczęściej jazdę poza szlakami. Nocne opady śniegu zachęcają do ucieczki w głęboki puch.

Za stacją rozpoczyna się trasa nr II - szybka nartostrada do samego dołu. Pozostałe - III A i B w górnej części obszaru - na obrzeżach i wewnątrz śnieżnego kotła zapewniają wysoki poziom adrenaliny, rosnący proporcjonalnie w miarę oddalania się od utwardzonego szlaku. Trasa IV, z wyciągiem orczykowym, o szerokości ok. 200 m i równym nachyleniu na całej długości sprzyja doskonaleniu jazdy między rozstawionymi tyczkami lub cięciu skrętów karwingowych. Zewsząd fantastyczne widoki.

***

Nie mniejsze atrakcje czekają na dole, gdzie kończą się zabudowania miejscowości Schonau am Konigssee. Z kramów dobiegają dźwięki poruszanych przez wiatr dzwonków alpejskich oraz jodłowanie ulubionych w tej okolicy maskotek - pluszowych misiów w bawarskich strojach ludowych. Przy takim akompaniamencie dochodzimy do jeziora. Konigssee (9 km długości, 1 km i szerokości, do 190 m głębokości) wciska się niczym fiord między pobliskie szczyty. Szmaragdowa woda ma pierwszą klasę czystości. Z jej toni wyrasta wschodnia ściana Watzmanna (1800 m). Od 1909 r. po jeziorze regularnie, przez cały rok w godz. 9.50-16.15 kursują statki wycieczkowe o elektrycznym napędzie, rejs trwa godzinę i 15 min w obie strony ( www.bayerische-seenschifffahrt.de ). Najpopularniejsza trasa wiedzie do półwyspu św. Bartłomieja, na którym zbudowano kościół, cel licznych pielgrzymek, z wieżami zwieńczonymi czerwonymi kopułami o cebulowym kształcie. Obok gospoda w domku łowieckim bawarskiej rodziny panującej.

Zimą sytuacja na jeziorze potrafi zmienić się bardzo szybko. Następnego dnia zobaczyliśmy taflę skutą lodem i parkujące w nawodnych hangarach łodzie. Pozostał nam więc spacer jedną z wytyczonych wzdłuż brzegu ścieżek lub wizyta na pierwszym na świecie sztucznie mrożonym torze do saneczkarstwa i bobslejów. Tor wybudowano w 1969 r., ma 1500 m długości i 17 zakrętów. Zawodowcy, którzy w 2004 r. rozegrali tu mistrzostwa świata, rozpędzają się do zawrotnej prędkości 130 km/godz. Amatorom pozostają zjazdy "gościnnym bobem" po 1300-metrowej trasie z maksymalną prędkością 85 km/godz. (30 euro).

***

Do Hochschwarzeck ( www.hochschwarzeck.info ) docieramy malowniczą Alpenstrasse. W szerokiej dolinie z monumentalnym pasmem Hochkalter u wlotu jest kilka tras. Na zboczach Hochschwarzeck trzy orczyki i łatwe, szerokie zjazdy o łącznej długości 2 km. Idealne do nauki, co wykorzystują lokalne szkółki. Po drugiej stronie wyciągiem krzesełkowym dostajemy się na wysokość 1385 m. Ze szczytu Hirscheck lasem prowadzi 2,5-km trasa czerwona. Ostre ścianki sąsiadują z płaskimi fragmentami - raczej dla wytrawnych narciarzy. Po kilku zjazdach "miękkie nogi" domagają się odpoczynku. Gasthuas Hirschkaser serwuje potrawy kuchni bawarskiej: golonka z rumianą skórką, kiełbaski, gotowany boczek i weizenbier - mętnawe piwo pszeniczne. Z tarasu obserwujemy naturalny tor saneczkowy, który prowadzi ze szczytu (sanki można wypożyczyć na dole).

Nad miejscowością Bischofswiesen znajduje się ostatnie centrum narciarskie, jakie odwiedziliśmy ( www.goetschen.com ). Przyjeżdżają doń narciarze i snowboardziści o sportowym zacięciu, także zawodowcy, np. widywana tu często złota medalistka olimpijska Hilde Gerg. Ośrodek przygotowuje do zawodów niemieckich alpejczyków, rozgrywane są tu również snowboardowe zawody Pucharu Świata. Wszystko dzięki trasie A z FIS-owską homologacją ze szczytu Gotschenkopf (1307 m), która powadzi wzdłuż trzyoosobowego wyciągu krzesełkowego. Jest sztucznie oświetlona i naśnieżana (długość 1800 m, różnica wysokości 400), bardzo szeroka, równomiernie stroma z jednym wypłaszczeniem. Jazda nią wymaga koncentracji, treningu i sporych umiejętności. Alternatywą dla narciarskich turystów pozostaje widokowa trasa leśna - tę samą różnicę wysokości pokonujemy odcinkiem 2600 m. Na dole half-pipe, narciarski ogródek dla najmłodszych oraz początek czarnej, ok. czterokilometrowej trasy do Bischofswiesen.

Po szaleństwach na stokach najlepszy wypoczynek i regenerację obolałych mięśni zapewniły nam termy Watzmanna ( www.watzmann-therme.de ). Leżaki z podwodnym masażem, tepidarium, sauny, a zwłaszcza basen solankowy pod dachem i na zewnątrz, to znakomite zwieńczenie dnia, a przy tym okazja do refleksji: jaka jest recepta, by zbliżyć się do rekordowych 117 lat, które przeżył miejscowy stolarz Anton Adner (1705-1822)?

Copyright © Agora SA