Argentyna - Belgia. Bliski koniec "Albicelestes"

Alejandro Sabella przywiózł do Brazylii najstarszą spośród turniejowych ekip. Leo Messi i spółka szczęśliwie dobrnęli do ćwierćfinału, ale być może ważniejszym pytaniem dla "Albicelestes" jest nie to, co będzie dziś, ale co przyniesie jutro. Argentyna nie ma następców wysłużonych mistrzów. Mecz Argentyna - Belgia w sobotę o godz. 18. Relacja Z Czuba i na Sport.pl.

Średnia wieku argentyńskich piłkarzy wynosi 28,4. Przy najmłodszej Ghanie (24,9) to wynik wręcz przerażający. Zwłaszcza że słynąca niegdyś z eksportu zdolnych młokosów do Europy argentyńska Primera Division przechodzi największy kryzys od lat. I to niemal na każdym polu, począwszy od sportowego, przez finansowy, na infrastrukturalnym skończywszy. Stąd też słabe wyniki juniorskich reprezentacji "Albicelestes", które z turniejowych faworytów stały się dostarczycielami punktów. A Julio Grondona, 82-letni prezes argentyńskiej federacji piłkarskiej, niezmiennie trwa na stanowisku od 1979 roku. I ma się dobrze.

Przez lata konikiem "Albicelestes" były drużyny U-20. To tam generowano najzdolniejszych piłkarzy, którzy przygotowywani byli na prestiżowy triumf w ostatnim juniorskim mundialu. W tej kategorii wiekowej "Albicelestes" aż sześć razy wygrywali mistrzostwo świata. To najwięcej spośród wszystkich reprezentacji, druga Brazylia triumfowała w pięciu turniejach, ale trzecia Portugalia tylko w dwóch. Tymczasem ostatnie złoto Argentyny na mundialu 20-latków to spektakularne zwycięstwo w Kanadzie z 2007 roku. Co ciekawe, z tamtej drużyny na tegorocznym mundialu grają jedynie Sergio Romero, Angel di Maria i Sergio Aguero, choć 27-letni dziś piłkarze i tak są jednymi z najmłodszych członków drużyny Sabelli.

Domowa klęska

Ostatni wielki juniorski lub młodzieżowy triumf Argentyny to zwycięstwo w turnieju piłkarskim Igrzysk Olimpijskich w Pekinie z 2008 roku. Ubiegłoroczne mistrzostwa Ameryki Południowej U-20 skończyły się dla "Albicelestes" tragedią. Argentyńczycy byli gospodarzem imprezy, z tym większym zaskoczeniem przyjęto słaby wynik podopiecznych Marcelo Trobbianiego. Z tamtej drużyny w seniorskim futbolu odnaleźli się jedynie Federico Cartabia, balansujący na granicy podstawowego składu i ławki rezerwowych Valencii, a także Juan Manuel Iturbe, który w minionym sezonie był rewelacją Hellasu Verona. Symptomatyczny jest przypadek Ricardo Centuriona. W kraju był gwiazdą Racingu Club, ale po transferze do przeciętnej Genoi przepadł bez echa.

Argentyńska Primera Division niegdyś masowo eksportowała piłkarzy do najsilniejszych klubów Europy. Za Javiera Saviolę River Plate Buenos Aires otrzymało 36 mln euro, za Sergio Aguero Atletico Madryt wyłożyło 21 mln, zaś Pablo Aimar kosztował Valencię 22 mln. Powyższe przykłady można wręcz mnożyć w nieskończoność. Argentynę na rzecz Europy zamieniali Fernando Gago (21 mln), Ever Banega (18 mln), Erik Lamela (17 mln), Mauro Zarate (15 mln), Lucas Ocampos (13 mln) czy też Paulo Dybala (11 mln). Nad południowy Atlantyk wędrowały więc bajońskie sumy, które nie zostały jednak należycie zagospodarowane. Szkolenie młodzieży ciągle odbywa się na masową skalę, a samorodne talenty oblegają piłkarskie akademie. Gorzej, że skostniałe metody treningowe nie odpowiadają już pędzącej Europie. Ponadto poprawie umiejętności młodych zawodników nie sprzyjają mniejsze nakłady finansowe spowodowane ogólnokrajowym kryzysem, niszczejące obiekty czy słabnący poziom ligowych rozgrywek i obawa trenerów przed stawianiem na młokosów.

Reforma gwoździem do trumny

Ligowy futbol Argentyny przeżywa olbrzymi kryzys, który będzie się pogłębiał. Działacze federacji właśnie podjęli decyzję o przeprowadzeniu absurdalnej reformy rozgrywek. Od 2015 roku Primera Division będzie liczyć 30 zespołów (obecnie 20 drużyn), w ciągu sezonu będzie wyłaniany tylko jeden mistrz, a rozgrywki odbywać się będą systemem wiosna-jesień. Jak łatwo się domyślić, negatywnie wpłynie to na poziom ligowych meczów, bo do ekstraklasowego tortu zostaną dopuszczeni parweniusze z marginesu poważnej piłki. Poza degradacją sportową Primera Division czekają kolejne utarczki z kibicowskimi mafiami czy też problemy z przekazem sygnału telewizyjnego do Europy. Kto bowiem zdecyduje się na pokazanie "szlagieru" Crucero del Norte - Atletico Tucuman na obskurnym Estadio Comandante Andres Guacurari o godz. 2.30 w nocy?

Poza przenosinami Rodrigo de Paula do Valencii za 4,7 mln euro, Angela Correi do Atletico Madryt (10 mln) i Bruno Zuculiniego do Manchesteru City (1,8 mln) w Argentynie szykuje się kolejne lato bez spektakularnego transferu do Europy. Kibice znad południowego Atlantyku powoli przyzwyczają się do ligowej szarzyzny. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę z tego, że za chwilę przeciętność dopadnie również reprezentację. Przecież Leo Messi nie będzie żył wiecznie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA