Polska - Dania. Kamil Kosowski: Nie płaczmy za Pazdanem

- My Polacy lubimy rozbić rzeczy z nożem na gardle. Bo jak musimy, to musimy, a kiedy jest komfort, jak w drugiej połowie meczu w Astanie, to łatwo sobie odpuszczamy - mówi były reprezentant Polski, Kamil Kosowski. Drużyna Adama Nawałki w sobotę zmierzy się z Danią w swoim drugim meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata w 2018 roku. Relacja na żywo z tego meczu w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE - początek o godz. 20.45.

Dariusz Wołowski: Robert Lewandowski powiedział: "wygrajmy z Danią i Armenią, a po remisie w Kazachstanie wszystko wróci do normy". Wygramy?

Kamil Kosowski: - Mamy na to potencjał. To co stało się w Astanie uprzytomniło drużynie jak rola faworyta jest złudna i myląca w futbolu. Jest na świecie kilka wielkich nacji piłkarskich, ale my do nich nie należymy. Kiedy atakujemy teoretycznie silniejszych potrafiliśmy się motywować, w Kazachstanie zapomnieliśmy, że dla gospodarzy mecz z Polską to wyzwanie, więc niczego nam nie odpuszczą i nie podarują. A potem trzeba było pluć sobie w brodę. Ale świat się nie zawalił, 6 pkt w meczach z Danią i Armenią przywrócą nam równowagę. Słuchałem jak Robert mówił o tym, że przywykł do roli faworyta w klubie i tak samo chce się czuć w kadrze. Pytanie czy wszyscy jego koledzy są na to gotowi? W sobotę bardzo poważny egzamin.

Czy tak jak większość polskich kibiców drży Pan o zdrowie Michała Pazdana?

- Życzę mu oczywiście zdrowia, ale uważam, że Igor Lewczuk jest w stanie go zastąpić. Pazdan był objawieniem Euro, ale w tym sezonie ma zjazd formy. To pół piłkarza z francuskich mistrzostw. Choć ciągle podkreśla się, że Legia gra lepiej z nim niż bez niego, ale w ekstraklasie sędziowie byli łagodni dla Michała. Kilka razy nie wyciągnęli kartek, po jego bardzo ostrych wejściach, a to mogły być drugie kartki i skutkować wykluczeniem. Pazdan był u nas trochę pod ochroną. Lewczuk to piłkarz utrzymujący bardzo równą formę. Sądzę, że z Danią by sobie poradził.

Wątpliwości budzi w tym sezonie także forma Grzegorza Krychowiaka. Ale to chyba jednak pewniak u Adama Nawałki.

- W Astanie widziałem zupełnie innego gracza niż na mistrzostwach we Francji. Grzegorz z Sevilli to był lider, który dominował w środku, stwarzał przewagę na korzyść drużyny Nawałki. Zmiana klubu na PSG, niepewność o miejsce w składzie, odcisnęły na nim piętno. Z Kazachami widzieliśmy pomocnika, który gra na alibi, wybiera najprostsze rozwiązania, nie kreuje gry, nie podejmuje ryzyka. Mimo wszystko jego pozycja w kadrze raczej nie podlega dyskusji. Atutem odróżniającym go od konkurentów jest siła fizyczna.

Kto powinien grać obok niego w środku pomocy? Piotr Zieliński, Karol Linetty, a może wracający do kadry Krzysztof Mączyński?

- Zieliński uchodzi za nadzieję polskiej piłki, problem, że potwierdza to głównie na włoskiej ziemi. W Serie A pokazuje talent, czego w kadrze widzimy potem tylko namiastkę. Gdyby jednak selekcjoner zdecydował się na wariant najbardziej ofensywny, to Zieliński ma najwięcej atutów. Mączyński? To nie jest zła opcja, gdy on był partnerem Krychowiaka kadra rozgrywała swoje najlepsze mecze. Jest piłkarzem defensywnym, ale dojrzałym, odpowiedzialnym. Linetty to wariant pośredni, pomocnik potrafiący grać do przodu i walczyć w tyłach. Gdy grał Mączyński Nawałka ciągle słyszał presje, że trzeba dać szansę młodym, że zasługują, że powinien podjąć ryzyko. Czy to jest dobry moment na ryzyko? Zobaczymy.

Maciej Rybus był pewniakiem na lewej obronie, ale Euro 2016 stracił przez kontuzję. A zastępujący go Artur Jędrzejczyk wypadł świetnie. W Astanie Rybus wrócił i zagrał słabo. Co teraz?

- Rybus to nie jest klasyczny lewy obrońca, raczej piłkarz wahadłowy pędzący od pola karnego do pola karnego. W ataku ma masę atutów: drybling, dośrodkowanie, w tyłach czuje się gorzej. Byłby idealny przy ustawieniu piątką w obronie, tak jak grają Duńczycy. Nie wiem, czy Nawałka o taki ustawieniu myślał, poza tym mecz z Danią to chyba nie jest czas na eksperymenty. Bo wygrać musimy, trzeba wzmocnić siebie i osłabić bezpośredniego rywala w walce o awans na mundial. Myślę, że Duńczycy nie przyjechali do Polski po punkt, ale po trzy.

Mówi pan o grze trzema środkowymi obrońcami, kiedy Nawałka ma kłopot z drugim.

- Na środek obrony można przesunąć Krychowiaka, ale jak mówię, w meczu z Danią zwycięstwo jest na wagę złota, co w naturalny sposób ogranicza skłonność selekcjonera do eksperymentów i ryzyka.

W bramce Łukasz Fabiański?

- Mamy trzech świetnych bramkarzy, ale Łukasz nie dał żadnych podstaw, by go zmieniać.

Łukasz Piszczek na prawej obronie, a Kuba Błaszczykowski i Kamil Grosicki na skrzydłach?

- Łukasz jest pewniakiem, tu próby jakichkolwiek zmian byłyby bez sensu. Na pewno trener Nawałka powinien szukać dla tej trójki zmienników, ale to sprawa dalszej przyszłości niż mecz z Danią, a może nawet jeszcze dalszej niż mundial w Rosji. Bartosz Kapustka mógłby zmienić Grosickiego, ale w Leicester nie gra. Jeśli Sławomir Peszko miałby wejść za Błaszczykowskiego to w drugiej połowie meczu.

Napastników zazdrości nam cała Europa.

- Tych, którzy strzelają gole dla Bayernu i Napoli, ale nie tych, których widzieliśmy w Astanie. Chcę przez to powiedzieć, że renoma i klasa to jedno, a gra w konkretnym meczu drugie. Oczywiście Robert jest na najwyższej półce. Widać to nawet w takich meczach jak Atletico - Bayern, czyli teoretycznie dla Polaka nieudanych. Gdy dostawał piłkę miał na plecach trzech rywali, więc odciążał innych. A sam i tak ma zawsze jakąś szansę. Na Vicente Calderon miał dwie główki, jedna mogła zakończyć się golem i nikt by na niego nie narzekał. W meczu z Danią Robert też będzie miał swoje okazje na gole, ale wszystko będzie zależało od wsparcia kolegów. Nie jest człowiekiem orkiestrą, sam wszystkiego nie załatwi.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.