Mundial 2010. Dla maluchów czy gigantów?

Duńczycy głowami zawadzają o framugi, Japończycy ledwie wyrastają ponad stoły. Trener Takeshi Okada kazał przygotować się piłkarzom na najważniejszy mecz życia. By awansować do fazy pucharowej, Japonii wystarczy remis, Dania - musi wygrać. Mecz w czwartek o 20.30

Jeśli ktoś podejrzewa, że Azjaci nie wyściubią nosa poza własne pole karne, jest w błędzie. Okada defensywnie ustawić zespołu nie potrafi, nie zmienia taktyki nawet na mecze z gigantami. - Uprzykrzymy sobie życie, jeśli pozwolimy rywalom atakować. Najlepiej by było, jakbyśmy rozbili ich 10:0, ale to nie będzie łatwe - mówi 54-letni trener.

Zadanie, które go czeka, skalą trudności przebija wszystkie poprzednie, ociera się o niemożliwe.

Okada musi sprawić, by jego piłkarze nie polegli przez niedostatek centymetrów. Dwa pierwsze mecze grupowe zaczynało tylko czterech Japończyków mierzących powyżej 180 cm. Duńczycy znaleźli jednego, który nie dorósł do tej granicy, Dennisa Rommedahla, bohatera ostatniego meczu z Kamerunem. Średnio kadra Mortena Olsena jest wyższa od japońskiej aż o 6 cm.

Trudno oczekiwać, by w noc poprzedzającą mecz Okada zdołał swoich piłkarzy rozciągnąć, w grę wchodzi więc tylko znalezienie sposobu, by Duńczycy ze swojego atutu nie skorzystali. - Musimy zatrzymać ich długie podania i przeszkadzać przy stałych fragmentach. Pracujemy nad tym - mówi Okada.

Najbardziej Japończycy obawiają się Nicklasa Bendtnera z Arsenalu, który dorósł aż do 194 centymetra. Michael Jordan radził sobie w koszykówce z ledwie czterema więcej.

Bendtnera trudno nazwać artystą dryblingu, mało prawdopodobne, by kiedykolwiek dostał Złotego Buta dla najskuteczniejszego napastnika Europy. Nie można mu za to odmówić umiejętności ściągania głową piłki z wysokości niedostępnych dla ludzi pozbawionych szczudeł. - Wiemy, jak zdobyć bramkę. Trzeba grać wysoko i wykorzystać naszych wysokich napastników. Jeśli się uda, żadna defensywa nie da nam rady - mówi 22-letni piłkarz.

Japończycy pocieszają się, że Duńczyk zagra z kontuzją pachwiny. Nie zaleczył jej przed mundialem, z Kamerunem wytrwał jednak 90 minut i strzelił gola.

Choć Dania w sobotę wygrała 2:1 (z Kamerunem), piłkarze ocenili, że zagrali jeden z najgorszych meczów w ostatnim czasie. Defensywę skrytykował trener Morten Olsen. Gdyby zespół z Afryki wykorzystał choć część głupich błędów popełnionych przez rywali w obronie, spotkanie mogło zakończyć się pogromem. Japończycy nie są tak dobrze wyszkoleni technicznie jak Kamerun, ale trudno sobie wyobrazić, by zmarnowali tyle okazji.

W drugim meczu Grupy E Holandia spotka się z niemającym już szans na awans Kamerunem. Drużynę Berta van Marwijka z pierwszego miejsca w grupie może wymieść tylko wysoka porażka, dlatego trener da odpocząć kilku piłkarzom. Pierwszy mecz na mundialu zagra wracający po kontuzji Arjen Robben.

Jeśli nie zdarzy się katastrofa i Holendrzy wygrają grupę, o ćwierćfinał zagrają z drugim zespołem grupy F, prawdopodobnie Włochami. Dania lub Japonia spotka się Paragwajem, który prowadzi w grupie i w ostatnim meczu gra z Nową Zelandią.

Copyright © Agora SA