W siódmej minucie meczu z Koreą Grecja straciła bramkę. "Dośrodkowanie Ki Sung Yong z lewej strony z rzutu wolnego, blisko narożnika boiska, piłka mija obrońców i Lee Jung Soo strzela do pustej bramki!" - tak tę sytuację opisaliśmy w relacji na żywo.
Słynąca z żelaznej defensywy Grecja, która właśnie umiejętną grą obronną wywalczyła tytuł mistrzów Europy w 2004 roku, wytrzymała nawet krócej niż reprezentacja Polski w roku 2002. Wtedy to na inaugurację mundialu Koreańczycy strzelili nam gola w 26. minucie. Jerzego Dudka płaskim strzałem z kilkunastu metrów pokonał Sun-Hong Hwang. Teraz Grecy wytrwali raptem siedem minut.
To jednak nie koniec analogii. Osiem lat temu podopieczni Jerzego Engela ulegli ostatecznie Korei Południowej 0:2, a drugiego gola stracili tuż po przerwie - w 54. minucie. W sobotę Grecy również stracili dwie bramki, nie zdobywając żadnej. Drugi gol dla Korei Południowej padł w...52 minucie.
Osiem lat temu, po takim debiucie, Koreańczycy dotarli aż do półfinału turnieju. Czy możliwa jest powtórka?
Wszystko o reprezentacji Grecji na MŚ w 2010 roku