Jak donosi "The Mirror", Manifold kupił zakład jeszcze przed rozpoczęciem mundialu w Katarze, 11 listopada ubiegłego roku w salonie Corala. Postawił na trzy osobne zdarzenia, na które kurs po przemnożeniu wynosił 1495. Angielski inżynier wydał na kupon jedynie 10 funtów, więc łatwo obliczyć, że powinien otrzymać prawie 15 tys. Kiedy przyszło do wypłaty gotówki, pojawiły się problemy.
Firma Coral stwierdziła, że w tym wypadku wszystkie trzy wydarzenia, na które postawił gracz są ze sobą za bardzo powiązane, żeby kursy na nie wzajemnie się mnożyły. W związku z tym odmówiła wypłaty kwoty 15 tys. i zaproponowała o wiele mniej. - Poszedłem spieniężyć zakład, a oni powiedzieli, że nie powinien był zostać postawiony i zaoferowali mi za to 660 funtów - skarżył się Anglik.
Manifold twierdzi, że jeśli faktycznie doszło do błędu, to po stronie firmy bukmacherskiej, w momencie sprzedawania zakładu. Udał się nawet do odpowiednich komisji, złożyć skargę. - Kiedy postawiłem zakład, facet za ladą powiedział, że wszystko jest w porządku - tłumaczył. - Minęły już dwa tygodnie od finału i wydaje mi się, że nic w tej sprawie nie drgnęło. Jeśli wystąpił błąd, to jest ich wina, że w ogóle przyjęli zakład. To bardzo frustrujące - dodał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Mężczyzna miał już nawet plany, na co wydać pieniądze z wygranej. Zamierzał kupić swojemu tacie specjalny skuter dla osób niepełnosprawnych, dzięki któremu mógłby się samodzielnie przemieszczać. Resztę kwoty chciał dołożyć do własnych oszczędności. - Nieco mniej niż 15 tys. funtów to dla dużej firmy bukmacherskiej grosze, a dla mnie to kwota, która odmieniłaby życie. Mój tata jest niepełnosprawny - żalił się 30-latek. Firma bukmacherska mimo to dalej pozostaje nieugięta i uważa, że przedstawiła "bardzo uczciwą i hojną ofertę".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!