Argentyna dopiero po rzutach karnych pokonała Francję (3:3, 4-2) w finale mistrzostw świata w Katarze. Niekwestionowanym bohaterem drużyny został Leo Messi. Jednak na wyróżnienie zasłużył również Angel Di Maria. Choć w trakcie mundialu nie radził sobie najlepiej, to w decydującym meczu był jednym z najlepszych na boisku. I to po faulu na nim sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, który w 23. minucie Leo Messi zamienił na gola. Trzynaście minut później Di Maria podwyższył prowadzenie na 2:0. Co ciekawe, był przekonany o swoim trafieniu, zanim jeszcze wszedł na murawę.
Jorgelina Cardoso, żona Di Marii, podzieliła się z internautami prywatną korespondencją, którą wymieniła z mężem na dzień przed finałem. Z wiadomości wysłanych przez piłkarza wynika, że przewidział nie tylko to, że Argentyna wygra z Francją, ale również to, że sam wpisze się na listę strzelców.
"Będę mistrzem świata kochanie. To jest zapisane. I strzelę gola. A wszystko dlatego, że to jest zapisane tak, jak Maracana i Wembley" - od takiej wiadomości Di Maria rozpoczął korespondencję z żoną. Kobieta wyznała, że poczuła się nieswojo czytając deklarację męża. "Nie wiem do diabła, co mam Ci odpowiedzieć" - napisała Cardoso.
"Nie musisz nic mówić. Po prostu idźcie jutro na stadion i cieszcie się wszystkim. Jutro będziemy mistrzami świata, ponieważ 26 z nas oraz nasze rodziny zasługują na ten tytuł. To jest nam pisane. Czuję to. To będzie nasze trofeum, kochanie" - zakończył.
Przepowiednia Di Marii sprawdziła się, choć o wygraną nie było łatwo. Niedzielny mecz był prawdziwym rollercoasterem. Po pierwszej połowie Argentyna prowadziła 2:0. Di Maria został zmieniony w 64. minucie, gdyż wydawało się, że nie ma już zagrożenia. Jednak w 80. minucie nastąpił zwrot akcji, a jego autorem był Kylian Mbappe. W 97 sekund strzelił dwa gole, czym wyrównał stan rywalizacji i doprowadził do dogrywki. W niej padły kolejne dwie bramki - po jednej dla każdej z drużyn. O losie meczu zadecydowały karne, w których lepsza była Argentyna.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pll
Już od niedzieli w Argentynie panuje feta. Największe świętowanie ruszyło po powrocie piłkarzy do kraju. Niestety zdecydowana większość kibiców za bardzo uległa euforycznej atmosferze, a argentyńskie media podają coraz smutniejsze wieści. Świętowanie wyczekiwanego sukcesu życiem przypłaciło dwóch mężczyzn. Dodatkowo pięcioletnie dziecko jest w śpiączce po tym, jak spadły na niego odłamki z pomnika, na który wspinali się kibice. Łącznie już tysiące fanów zostało lekko lub poważnie rannych.