Lionel Messi dopiął swego. W swoim ostatnim meczu na mundialu zdobył upragnione trofeum. Jedyne, jakiego brakowało mu w bogatej kolekcji. Argentyna, po kapitalnym finale pokonała Francję po serii rzutów karnych i po raz trzeci w historii została mistrzem świata. Argentyńczycy od niedzieli fetują historyczny sukces ich kadry i kapitana.
Niestety, podczas świętowania doszło do tragedii. W mieście Bahia Blanca zginął 22-letni kibic. Sebastian Oscar Maciel - według relacji argentyńskiej prasy, którą cytuje "Daily Mail" - miał jechać motocyklem z flagą owiniętą wokół szyi. W pewnym momencie flaga wkręciła się w koło motocykla i mężczyzna się udusił.
"Mężczyzna prawdopodobnie zmarł, gdy argentyńska flaga, którą nosił na szyi jak pelerynę, zakleszczyła się w jednym z kół motocykla i udusiła go na śmierć. Świadkowie widzieli, jak upadł na ziemię i zorientowali się, że ma flagę na szyi. Dochodzenie jest w toku, ale wstępna hipoteza jest taka, że zmarł w wyniku uduszenia" – poinformowała miejscowa policja.
W Argentynie trwa szaleństwo w związku z sukcesem reprezentacji, która wróciła już do kraju. Samolot z Lionelem Messim, drużyną i Pucharem Świata wylądował w Buenos Aires w nocy z poniedziałku na wtorek, po godz. 2.23 czasu lokalnego. Mimo takiej pory drużynę powitało tysiące fanów. Drużyna przejechała ulicami Buenos Aires w otwartym autokarze pośród tłumu wiwatujących kibiców. O godz. 12 w centrum miasta ma odbyć się wspólna feta. Rząd Argentyny ogłosił dzień 20 grudnia świętem narodowym.