David Beckham zgarnął 150 mln dolarów za bycie ambasadorem mistrzostw świata w Katarze. Problem w tym, że z tej współpracy prawie nikt nie jest zadowolony. Na Wyspach Brytyjskich byłego piłkarza reprezentacji Anglii krytykowano przede wszystkim za promowanie kraju, w którym prześladuje się osoby LGBT i łamie prawa człowieka.
Były gracz Manchesteru United czy Realu Madryt w końcu zaczął się bronić. Jego rzecznik wydał nawet oświadczenie, opublikowane na łamach "New York Timesa". - David brał udział w wielu mundialach i innych ważnych wydarzeniach sportowych, zarówno jako zawodnik, jak i ambasador. I zawsze wierzył, że sport ma moc czynienia dobra na świecie - można było wyczytać. - Rozumiemy, że istnieją różne i silne poglądy na temat zaangażowania na Bliskim Wschodzie, ale pozytywnie postrzegamy fakt, że debata na temat kluczowych kwestii została bezpośrednio pobudzona przez pierwsze mistrzostwa świata w tym regionie - tłumaczono dalej.
Wyjaśnienia okazały się niewystarczające. Beckham wciąż ma zszarganą opinię. Jakby tego było mało, rozczarowani 47-letnim Anglikiem są także Katarczycy. Jak donosi "New York Times", organizatorzy mają mu za złe, że konsekwentnie unikał występów w mediach i nie wypowiadał się na temat ich kraju, bojąc się, że padnie niewygodne pytanie.
Beckham miał m.in. odmówić swojemu koledze Garry'emu Neville'owi, który w czasie turnieju pracował dla jednej z brytyjskich stacji telewizyjnych, rozmowy do filmu dokumentalnego. W jej trakcie miałby szansę rozwiać wątpliwości związane ze swoją umową i zarzutami wobec Kataru, a w spotkaniu z przyjacielem mógłby przecież liczyć na łagodne traktowanie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Wizerunek byłej gwiazdy piłki nożnej obecny był na wielu plakatach i billboardach, ale sam piłkarz był wyjątkowo niedostępny. Nie informowano nawet, na których meczach pojawi się osobiście, żeby jeszcze mocniej chronić go przed mediami. Wywołało to frustrację u innych byłych graczy, którzy również pełnili funkcję ambasadorów turnieju. Mieli oni narzekać, że Beckham mógł liczyć na specjalne traktowanie. W promowaniu Kataru natomiast kompletnie się nie sprawdził.