Beckhamowi udało się zrazić do siebie wszystkich. Nawet Katarczycy są wściekli

Jeśli szukać kogoś, kto na mistrzostwach świata w Katarze stracił najwięcej, to możnaby było wymienić David Beckhama. Anglik jako ambasador imprezy zraził do siebie zarówno Anglików, jak i Katarczyków. Zadowolony może być jedynie ze swojego stanu konta.

David Beckham zgarnął 150 mln dolarów za bycie ambasadorem mistrzostw świata w Katarze. Problem w tym, że z tej współpracy prawie nikt nie jest zadowolony. Na Wyspach Brytyjskich byłego piłkarza reprezentacji Anglii krytykowano przede wszystkim za promowanie kraju, w którym prześladuje się osoby LGBT i łamie prawa człowieka.  

Zobacz wideo Mecz Francja-Argentyna elektryzował kibiców. "Mógł się różnie potoczyć"

Beckham w ogniu krytyki. Musiał wydać oświadczenie

Były gracz Manchesteru United czy Realu Madryt w końcu zaczął się bronić. Jego rzecznik wydał nawet oświadczenie, opublikowane na łamach "New York Timesa". - David brał udział w wielu mundialach i innych ważnych wydarzeniach sportowych, zarówno jako zawodnik, jak i ambasador. I zawsze wierzył, że sport ma moc czynienia dobra na świecie - można było wyczytać. - Rozumiemy, że istnieją różne i silne poglądy na temat zaangażowania na Bliskim Wschodzie, ale pozytywnie postrzegamy fakt, że debata na temat kluczowych kwestii została bezpośrednio pobudzona przez pierwsze mistrzostwa świata w tym regionie - tłumaczono dalej.

Nawet Katarczycy mieli dość Beckhama. Nie takiej promocji oczekiwali

Wyjaśnienia okazały się niewystarczające. Beckham wciąż ma zszarganą opinię. Jakby tego było mało, rozczarowani 47-letnim Anglikiem są także Katarczycy. Jak donosi "New York Times", organizatorzy mają mu za złe, że konsekwentnie unikał występów w mediach i nie wypowiadał się na temat ich kraju, bojąc się, że padnie niewygodne pytanie.

Beckham miał m.in. odmówić swojemu koledze Garry'emu Neville'owi, który w czasie turnieju pracował dla jednej z brytyjskich stacji telewizyjnych, rozmowy do filmu dokumentalnego. W jej trakcie miałby szansę rozwiać wątpliwości związane ze swoją umową i zarzutami wobec Kataru, a w spotkaniu z przyjacielem mógłby przecież liczyć na łagodne traktowanie.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Wizerunek byłej gwiazdy piłki nożnej obecny był na wielu plakatach i billboardach, ale sam piłkarz był wyjątkowo niedostępny. Nie informowano nawet, na których meczach pojawi się osobiście, żeby jeszcze mocniej chronić go przed mediami. Wywołało to frustrację u innych byłych graczy, którzy również pełnili funkcję ambasadorów turnieju. Mieli oni narzekać, że Beckham mógł liczyć na specjalne traktowanie. W promowaniu Kataru natomiast kompletnie się nie sprawdził.

Więcej o: