Szymon Marciniak był jak finał M¦ 2022: perfekcyjny. Bez chwili wahania. Szef

Konrad Ferszter
Finał katarskich mistrzostw ¶wiata zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy w historii. A tę historię współtworzył polski sędzia Szymon Marciniak, który wzniósł się na poziom reprezentacji Argentyny i Francji i zebrał same pochwały. "Znakomity", "Trudno wymarzyć sobie lepszy występ" - podsumowali eksperci.

Cztery kluczowe decyzje i wszystkie perfekcyjne. Odgwizdane nie tylko dobrze, ale też natychmiastowo, bez wahania i zbędnych dyskusji tuż po nich. Szymon Marciniak słusznie podyktował dwa rzuty karne dla Francji i jeden dla Argentyny. Polak fenomenalnie wychwycił też "symulkę" Marcusa Thurama, który pod koniec drugiej połowy chciał wymusić kolejny rzut karny dla drużyny Didiera Deschampsa.

Zobacz wideo Na żywo po wielkim finale! Oceniamy polskiego arbitra

Niedzielny finał zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych i najbardziej emocjonujących w historii mistrzostw świata. Kibice na całym świecie będą wspominać go z uwagi na upragniony sukces Lionela Messiego, sześć bramek i remis 3:3 po 120 minutach, hat-trick Kyliana Mbappe, rzuty karne, nieprawdopodobne zwroty akcji. A pośrodku tego wszystkiego trwał Marciniak, który był jak ten finał. Wybitny.

"Był znakomity" - podsumował dziennikarz "Der Spiegel" i portalu The Athletic Raphael Honigstein. "Trudno wymarzyć sobie lepszy występ w najważniejszym meczu najważniejszego turnieju piłkarskiego na świecie" - na portalu sport.tvp.pl dodał były sędzia, Rafał Rostkowski.

"Marciniak błysnął"

Pierwszą z najważniejszych decyzji Marciniak podjął w 21. minucie. Angel Di Maria najpierw z łatwością ograł Ousmane'a Dembele, a chwilę później padł w polu karnym powalony przez skrzydłowego FC Barcelony. Niemal natychmiast zabrzmiał gwizdek Marciniaka, który bez zastanowienia podyktował rzut karny dla Argentyny.

I choć Francuz nie rozumiał decyzji polskiego sędziego i pokazywał, że nie dotknął rywala, to przewinienie nie podlegało dyskusji. Marciniak, który zareagował błyskawicznie, też nie miał wątpliwości. Dlatego ani nie rozmawiał z Dembele, ani nie myślał korzystać z VAR-u.

"Zarówno pchnięcie, jak i zahaczenie czy też trącenie nogą o nogę, było dosyć subtelne, niezbyt mocne, ale istotne dla gry, wręcz kluczowe dla tej akcji. Dostrzegając ten faul i błyskawicznie podejmując decyzję o rzucie karnym, Marciniak błysnął" - dla sport.tvp.pl napisał Rostkowski.

Polak nie miał też wątpliwości w 79. minucie, kiedy słusznie podyktował rzut karny za faul Nicolasa Otamendiego na Randalu Kolo Muanim. To był moment, który nie tylko dał drugie życie Francuzom, ale był też wstępem do kolejnych świetnych decyzji Marciniaka.

"Można sędziować bez VAR? Można!"

W 86. minucie Polak pokazał żółtą kartkę Marcusowi Thuramowi za próbę wymuszenia rzutu karnego. Tu znów zareagował natychmiastowo i pewnie, mimo że sytuacja była stykowa, dynamiczna. Słowem: ekstremalnie trudna. 

"Wspaniała decyzja. Marciniak, mimo presji i dynamiki akcji, zauważył skok Thurama. Bardzo dobra decyzja" - skomentował na Twitterze Tariq Panja z "NY Times".

Na tym jednak nie skończyły się dobre decyzje Polaka. W 117. minucie znów bez zastanowienia podyktował rzut karny. Tym razem za zagranie ręką Gonzalo Montiela. "Można sędziować bez VAR? Można! Trzeba być Marciniakiem!" - napisał były sędzia międzynarodowy, Marcin Borski.

Zdecydowanym gestem pokazał: "milczeć"

W niedzielę Marciniak imponował nie tylko szybkimi i, co najważniejsze, dobrymi decyzjami, ale też pewnością siebie. Polak, w przeciwieństwie do Katarczyka Abdulrahmana Al-Jassima, który sędziował mecz o trzecie miejsce, nie dał sobie wejść na głowę. Nie pozwalał zawodnikom na dyskusje i nerwowe rekcje, a sam ze spokojem tłumaczył niektóre decyzje. Na boisku był szefem. Momentami surowym, momentami wyrozumiałym i serdecznym. Ale szefem.

Tak jak w 45. minucie, kiedy z uśmiechem na twarzy pokazał piłkarzom, by milczeli. Charakterystyczny gest Polaka w idealny sposób pokazał, jak twardy i zdecydowany był tego popołudnia.

Marciniak od samego początku "ustawił" sobie piłkarzy i mecz. Już w 2. minucie zrugał znanego z ostrej gry Rodrigo de Paula za brzydki faul na Adrienie Rabiocie. Zachowanie Polaka było tym bardziej zdecydowane, że chwilę wcześniej pokazywał Argentyńczykowi, że nie życzy sobie żadnych dyskusji.

Dwie minuty później solidną reprymendę dostał też Dayot Upamecano. Tym razem Marciniak pokazał francuskiemu stoperowi, że widział jego subtelne, acz mocne uderzenie łokciem. W tej sytuacji zawodnik Bayernu Monachium mógł się nawet cieszyć, że nie zobaczył żółtej kartki za faul na Messim.

Polak nie tylko upominał indywidualnie, ale nie bał się też wchodzić w środek przepychanek. W 27. minucie szybko i zdecydowanie rozdzielił Oliviera Girouda i Enzo Fernandeza, a chwilę później ostudził nerwy obu drużyn po zderzeniu Messiego z Theo Hernandezem. 

Tego ostatniego Marciniak uspokoił raz jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, a chwilę później pokazał pierwszą żółtą kartkę, karząc Fernandeza za faul na Kolo Muanim. W tej sytuacji można mieć jedyną wątpliwość co do zachowania Polaka przed przerwą. Argentyńczycy sugerowali, że Francuz w rewanżu uderzył Fernandeza, domagając się i dla niego żółtej kartki. Nie było jednak ani upomnienia, ani dyskusji, której piłkarze Scaloniego chcieli zaraz po gwizdku kończącym pierwszą połowę.

"Wspaniały", "Znakomity"

Kolejne kartki? Też bezdyskusyjne. W sumie Marciniak pokazał ich osiem. Rabiota i Marcosa Acunę w drugiej połowie ukarał za przerwanie groźnych kontrataków. Giroud zobaczył kartkę za nieodpowiednie zachowanie na ławce rezerwowych. 

Z kolei Leandro Paredes zobaczył żółtą kartkę w dogrywce za brzydki faul na Eduardo Camavindze. Chwilę później za rękę w polu karnym ukarany został też Montiel. Marciniak czujny pozostawał nawet w trakcie serii rzutów karnych, kiedy pokazał kartkę bramkarzowi Argentyny Emiliano Martinezowi za wychodzenie z bramki i próbę niedozwolonej dekoncentracji przeciwnika. 

Czy można się do czegoś doczepić? Zawodnicy obu drużyn w kilku sytuacjach mieli pretensje do Marciniaka, że nie ukarał rywala żółtą kartką. Chociaż w niektórych może i mieli rację, ale z drugiej strony Polak pozwalał obu drużynom grać, nie przerywał gry po byle jakich faulach. Sam ustawił sobie "wysoki poziom" na pokazywanie kartek.

Francuzi mieli też pretensje w ostatniej akcji podstawowego czasu gry. Wtedy Marciniak przerwał grę, indywidualnie ukarał Acunę, nie puszczając kontrataku Francji. Ale i tu trudno winić Polaka, bo akcja mistrzów świata z 2018 r. zaczynała się niemal pod bramką Hugo Llorisa.

Innych kontrowersji nie sposób się doszukiwać. Marciniak długimi momentami był niewidoczny, a w kluczowych momentach podejmował idealne decyzje. I to bez pomocy VAR-u. Trudno o lepszą recenzję jego pracy. 

- Żeby ten finał nie był zwieńczeniem ich kariery, tylko bardzo ważnym przystankiem w karierze. Następnym celem pewnie będą finał mistrzostw Europy i finał Ligi Mistrzów. To jest bardziej realne niż kiedykolwiek - w rozmowie ze Sport.pl życzył polskim sędziom Michał Listkiewicz. Po takim finale MŚ akcje Marciniaka i jego asystentów wzniosły się na jeszcze wyższy, kosmiczny poziom.

Więcej o: