Była 27. minuta półfinałowego starcia. Francja prowadziła 1:0 po efektownym golu Theo Hernandeza, a Maroko szukało wyrównania. Sofiane Boufal padł w polu karnym po zderzeniu z Hernandezem. Ale - ku zdziwieniu kibiców - jedenastki nie było. Mało tego! To Marokańczyk został ukarany żółtą kartką.
- To był faul francuskiego obrońcy - ocenia Marcin Borski, były sędzia międzynarodowy. - Co prawda Hernandez był pierwszy przy piłce, ale w wyniku stracenia równowagi wszedł intensywnym wślizgiem w tor biegu Marokańczyka, który - gdyby nie upadek - mógłby walczyć o piłkę. To powinien być rzut karny. Ewentualnie, powtarzam: ewentualnie, sędzia mógł to odebrać jako przypadkowe zderzenie, ale żółtka kartka dla Boufala nie ma żadnego wytłumaczenia.
I dodaje: - Zwróciłbym uwagę też na stały fragment gry dla Maroka w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Aurélien Tchouaméni, pomocnik Francji, przesadził w łapaniu rywala za koszulkę. W tej sytuacji też sędzia mógł podyktować karnego dla Maroka. Jestem zdziwiony, że w półfinale mundialu jest tak przeciętne sędziowanie. Sędzia Cesar Arturo Ramos ledwo panuje nad meczem. Przeoczył kilka żółtych kartek - mówił Borski.
Do przerwy Francja prowadziła 1:0, a w końcówce spotkania strzeliła drugiego gola. Zwycięstwo 2:0 dało jej awans do niedzielnego finału z Argentyną. Maroko w spotkaniu o brązowy medal zmierzy się w sobotę z Chorwacją.
Szczegółową relację z meczu przeczytasz TUTAJ.