Piłkarz, którego koledzy chcieli wyrzucić z kadry podczas MŚ, wydał oświadczenie

"Przeprosiłem kolegów z drużyny i trenera, i powiedziano, że mi wybaczono. Potem otrząsnąłem się z rozczarowania i dałem z siebie wszystko, na boisku i poza nim" - napisał Giovanni Reyna w oświadczeniu na swoich mediach społecznościowych. Jest to jego oficjalny komentarz w sprawie afery na mundialu, której był głównym bohaterem.

Atmosfera w reprezentacji Stanów Zjednoczonych podczas mistrzostw świata w Katarze nie należała do najlepszych - informowały od kilku dni światowe media. Przyczyną miało być zachowanie Giovanniego Reyny, który nie przykładał się do gry oraz treningów. Trener Gregg Berhalter rozważał nawet odesłanie 20-latka do domu jeszcze w trakcie turnieju. Ostatecznie o jego losie zadecydowało głosowanie piłkarzy. Decydujący był jeden głos, o czym więcej pisaliśmy ---> TUTAJ.

Zobacz wideo Tak wygląda katolicki kościół za 20 mln dolarów. "Proszę skasować to nagranie"

Giovanni Reyna komentuje wydarzenia z Kataru. "Jestem bardzo emocjonalną osobą. Przeprosiłem"

W poniedziałek wieczorem do sprawy odniósł się sam zawodnik. Reyna za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych wydał specjalne oświadczenie. "Miałem nadzieję, że nie będę musiał komentować spraw na mistrzostwach świata. Uważam, że rzeczy, które dzieją się w zespole, powinny pozostać w zespole" - zaczął 20-latek.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl

Reyna wyjawił, że tuż przed startem mundialu selekcjoner powiedział mu, że ten będzie odgrywał znikomą rolę w drużynie. "Byłem zdruzgotany. Jestem kimś, kto gra z dumą i pasją. Piłka nożna to moje życie i wierzę w swoje umiejętności. W pełni oczekiwałem i desperacko chciałem przyczynić się do gry utalentowanej grupy" - czytamy.

"Jestem również bardzo emocjonalną osobą i w pełni zdaję sobie sprawę, że pozwoliłem, aby moje emocje wpływały na mój trening i zachowanie przez kilka dni po tym, jak dowiedziałem się o mojej ograniczonej roli. Przeprosiłem za to kolegów z drużyny i trenera, i powiedziano, że mi wybaczono. Potem otrząsnąłem się z rozczarowania i dałem z siebie wszystko na boisku i poza nim" - dodał piłkarz.

 

Gracz Borussii Dortmund wyraził także nadzieję, że jego zespół skupi się w przyszłości tylko na kwestiach piłkarskich i na kolejnym mundialu współorganizowanym przez Stany Zjednoczone osiągnie sukces. "Jestem rozczarowany, że wciąż mówi się o tej sprawie (a także o niektórych wysoce fabularyzowanych wersjach wydarzeń) i jestem bardzo zaskoczony, że ktokolwiek z męskiej drużyny USA mógłby się do tego przyczynić. Trener Berhalter zawsze mówił, że problemy, które pojawiają się w zespole, pozostaną "w domu", abyśmy mogli skupić się na jedności i postępie zespołu. Kocham moją drużynę, uwielbiam reprezentować mój kraj i skupiam się teraz tylko na doskonaleniu i rozwoju jako piłkarz i osoba. Mam nadzieję, że w przyszłości każda osoba zaangażowana w amerykańską piłkę nożną skupi się tylko na tym, co leży w najlepszym interesie męskiej drużyny narodowej, abyśmy mogli cieszyć się wielkim sukcesem na mistrzostwach świata w 2026 roku" - zakończył.

Ostatecznie Giovanni Reyna podczas mundialu wystąpił w dwóch spotkaniach i rozegrał zaledwie 52 minuty. W meczu fazy grupowej z Anglią wszedł na 7 minut, a w 1/8 finału z Holandią przebywał na murawie przez 45 minut.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.