Cristiano Ronaldo zaczął mundial w Katarze z wysokiego C. Spotkanie z Ghaną (3:2) rozpoczął w pierwszym składzie, w nim udało mu się zdobyć bramkę, dzięki której stał się pierwszym w historii piłkarzem, który trafiał na pięciu mundialach. Mecze z Urugwajem (2:0) i Koreą Południową (1:2) także rozpoczynał w pierwszym składzie, w pierwszym z nich początkowo przypisywano mu gola, ale po weryfikacji za strzelca uznano Bruno Fernandesa.
Spotkania fazy pucharowej 37-letni napastnik zaczynał na ławce rezerwowych. W 1/8 finału ze Szwajcarią (6:1) wszedł na boisko w 73. minucie, w ćwierćfinale z Marokiem pojawił się na murawie w 51. minucie, ale nie potrafił uchronić zespołu przed porażką 0:1. Jego turniejowy dorobek zamknął się na jednej bramce i zerowej liczbie asyst.
Po zakończeniu meczu 1/4 finału jego partnerka Georgina Rodriguez nie szczędziła krytyki Fernando Santosowi, selekcjonerowi Portugalczyków. - Dziś twój przyjaciel i trener podjął złą decyzję. Przyjaciel, dla którego masz tak wiele słów uznania i tak bardzo szanujesz. Ten sam przyjaciel, który wpuścił cię na boisko i zobaczył, jak wszystko się zmieniło, ale było zbyt późno. Nie można zbagatelizować najlepszego zawodnika na świecie i najsilniejszej broni, jaką masz, tak jak nie możesz bronić kogoś, kto na to nie zasługuje. Życie daje nam lekcje, dziś nie przegraliśmy, dziś się uczyliśmy - napisała na Instagramie.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Porażka z Marokiem mocno zabolała Ronaldo, dla którego mógł to być ostatni mundial w karierze. Po zakończeniu spotkania 37-latek szybko udał się do szatni. W tunelu towarzyszyła mu kamera telewizyjna, która uchwyciła jego płacz.
Marokańczycy w półfinale zmierzą się z Francją lub Anglią. Mecz zostanie rozegrany 14 grudnia, relacja tekstowa na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.