Była 42. minuta, gdy Yahia Attiyat Allah dośrodkował w pole karne w kierunku Youssefa En-Nesyriego, a napastnik Sevilli wygrał walkę w powietrzu ze stoperem Rubenem Diasem i bramkarzem Diogo Costą, dzięki czemu strzelił gola. Za utratę bramki Portugalczycy mogą winić bramkarza, który wyszedł do dośrodkowanej piłki, ale nie był w stanie nawet dosięgnąć piłki. Więcej goli w tym meczu nie padło. Tym samym Maroko zostało pierwszą afrykańską drużyną, która awansowała do półfinału. A Portugalczycy nie mogli uwierzyć, że odpadli.
Po ostatnim gwizdku Cristiano Ronaldo błyskawicznie udał się do szatni, a łzami zalał się już w tunelu. Do dziennikarzy wyszedł inny lider drużyny Fernando Santosa - Bernardo Silva, pomocnik Manchesteru City.
- Gratulację dla Maroka, to bardzo silna drużyna. Jest mi bardzo smutno. Czuliśmy, że możemy wygrać i naprawdę w to wierzyliśmy. Chcieliśmy awansować, ale nie byliśmy w stanie - powiedział Portugalczyk.
- Czy ten mundial to była złota okazja dla Portugalczyków? - spytał dziennikarz.
- Tak, bez wątpienia. Nie wykorzystaliśmy wielkiej szansy. Czujemy frustracje, bo mogliśmy zapisać się w historii i zrobić coś wyjątkowego dla naszego kraju. Jedyne, co mogę przekazać rodakom, to słowo: przepraszam. Czujemy frustrację i smutek - powiedział Silva, mistrz Europy z 2016 roku.
- Jestem dumny z moich kolegów. Zrobiliśmy wiele, by pokonać Maroko. Jedyną drużyną, która grała w piłkę nożną w meczu, byliśmy my. Rywale tylko wykopywali piłkę do przodu. Jesteśmy smutni i źli. Mieliśmy jakość, aby wygrać mistrzostwo świata. Nie pozwolono nam jednak grać w drugiej połowie - dodał Pepe, 39-letni stoper.
Maroko w półfinale zmierzy się ze zwycięzcą meczu Anglia - Francja. Początek tego meczu w sobotę o godz. 20. Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE. W pierwszym półfinale Argentyna zmierzy się z Chorwacją.
Bramka: En Nesyri (42.)