Neymar mógł zostać bohaterem pierwszego ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze. Piłkarz PSG strzelił gola po fantastycznej akcji z Lucas Paquetą w pierwszej połowie dogrywki. Kiedy Brazylijczycy powoli witali się z półfinałem, do remisu doprowadził jednak Bruno Petković i Chorwacja doprowadziła do konkursu rzutów karnych. W nim aktualni wicemistrzowie świata okazali się lepsi, a bramka Neymara na niewiele się zdała. Po spotkaniu najdroższy piłkarz świata długo nie mógł dojść do siebie.
Dla Neymara to trzecie finały mistrzostw świata. Ani razu nie osiągnął na nich spektakularnego sukcesu. Najlepszym występem było czwarte miejsce na mundialu w Brazylii w 2014 r. Jak zdradził w obszernym wpisie na Instagramie, piątkową porażkę przeżył najmocniej. - Jestem psychicznie zniszczony, na pewno ta porażka zabolała mnie najbardziej, sparaliżowała mnie na 10 minut, a potem bez przerwy płakałam. Będzie bolało przez dłuuugi czas, niestety - rozpoczął brazylijski gwiazdor.
30-letni zawodnik wciąż nie może się pogodzić z losem swojej drużyny. Jego zdaniem Brazylijczykom należało się coś więcej. - Walczyliśmy do końca i jestem dumny z moich kolegów z drużyny, bo nie brakowało zaangażowania i poświęcenia. Ta grupa na to zasłużyła, my na to zasłużyliśmy, Brazylia na to zasłużyła… - żalił się Neymar.
Na koniec piłkarz podziękował swoim partnerom z zespołu oraz kibicom, którzy licznie zgromadzili się, by na miejscu dopingować Brazylię. - Było warte każdego poświęcenia, by na boisku móc poczuć waszą sympatię, każdego z osobna ... Dziękujemy wszystkim za wsparcie w tej drodze. Niestety nie udało się… - podsumował.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Brazylia, podobnie jak cztery lata temu w Rosji, odpadła w ćwierćfinale mistrzostw świata. W Katarze zawodnicy Titego pokonali Serbię, Szwajcarię i Koreę Południową. Przegrali natomiast z Kamerunem i po rzutach karnych z Chorwacją.