Najważniejsze rzeczy w pierwszej połowie działy się po dwóch kwadransach. Najpierw w 31. minucie zawodnicy Maroka mieli mnóstwo szczęścia. Po długiej piłce Portugalczyka źle wybił ją w polu karnym El Yamiq na szesnasty metr. Tam dobiegł do niej Joao Felix, uderzył, piłka odbiła się znów od El Yamiqa i powędrowała tuż nad poprzeczką. Bramkarz Bono nawet nie drgnął. Właśnie Felix był najaktywniejszym zawodnikiem Portugalczyków. To on oddał groźne strzały w 5. (głową, dobrze obronił Bono) i w 39. minucie (fatalne pudło z 14 metrów).
W 42. minucie zespół Maroka, który nie zamierzał się tylko bronić i wcześniej też miał niezłe szanse, zdobył bramkę. Z lewej strony dośrodkował Attait-Allah, pomylił się bramkarz Costa, który niepotrzebnie wyszedł do piłki, uprzedził go En Nesyri i głową trafił do siatki z ośmiu metrów.
Portugalczycy mogli natychmiast odpowiedzieć i zdobyć jedną z najpiękniejszych bramek w turnieju. Z boku z linii pola karnego strzelał z woleja Bruno Fernandes, ale trafił w poprzeczkę. Chwilę później mistrzowie Europy z 2016 roku domagali się dwa razy od sędziego odgwizdania rzutów karnych: po tym jak w polu karnym upadali Bruno Fernandes i pociągany za koszulkę przez Hakimiego - Otavio.
Fernando Santos, trener Portugalczyków zareagował błyskawicznie. Już w 51. minucie wprowadził do gry Cancelo i Cristiano Ronaldo. Niewiele jednak to dało, bo Portugalia wciąż biła głową w mur. Ronaldo utrzymał fatalną serię bez gola w fazie pucharowej MŚ. A grał w ośmiu takich meczach.
Zawodnicy Maroka bardzo dobrze się bronili, udowadniając, że tylko jeden stracony gol w czterech poprzednich spotkaniach nie był dziełem przypadku (z Kanadą, a czyste konta z Belgią, Chorwacją i Hiszpanią!). A nawet jeśli zdarzały się jakieś błędy, to rywalom brakowało skuteczności.
W 58. minucie Otavio dośrodkował do Ramosa na ósmy metr, ten strzelał głową, ale obok słupka. W końcówce Portugalia grała już czwórką napastników w składzie, zdecydowanie przeważała w posiadaniu piłki (74-26 proc.), ale też nie potrafiła strzelić głowa. W 83. minucie kapitalnie strzelił Felixx z 14 metrów, ale jeszcze lepiej obronił Bono. W doliczonym czasie gry najpierw Ronaldo trafił z linii pola karnego wprost w bramkarza Maroka, a w 98. minucie świetną sytuację zmarnował Pepe, który z trzech metrów głową strzelił obok słupka.
Fot. Alessandra Tarantino / AP
Maroko zostało pierwszą drużyną z Afryki, której udało się awansować do półfinału mistrzostw świata. Oprócz tego jest trzecim zespołem spoza Europy oraz Conmebol, która awansowała do strefy mundialowej. Dotychczas udało się to tylko Stanom Zjednoczonym w 1930 roku oraz Korei Południowej w 2002 roku.
By tak się stało Maroko w tym turnieju potrzebowało zdobyć tylko pięć bramek w pięciu meczach. Straciło jednak tylko jednego gola. Bramkarz Bono został pierwszym afrykańskim bramkarzem który miał trzy czyste konta w jednej edycji mistrzostw świata.
Eksperci zachwycali się występem kadry prowadzonej przez Walida Regraguiego. - Defensywny styl gry też może być piękny - pisali.
Po meczu Ronaldo do szatni szedł ze łzami w oczach. Dla niego to był piąty mundial, ostatnia szansa na zdobycie medalu w MŚ. Wiadomo, że już go nie zdobędzie. Portugalia od 2004 roku czeka na dotarcie do strefy medalowej.
Maroko w półfinale zmierzy się ze zwycięzcą meczu Anglia - Francja. Początek tego meczu w sobotę o godz. 20. Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE. W pierwszym półfinale Argentyna zmierzy się z Chorwacją.
Bramka: En Nesyri (42.)