Jeszcze przed pierwszymi meczami ćwierćfinałowymi, Brazylia była uznawana za głównego faworyta do wygrania mistrzowskiego tytułu. W piątkowe popołudnie lepsza od "Canarinhos" okazała się jednak ekipa Chorwacji, która ponownie dumnie po medal. To w Ameryce Południowej wywołało niemałe zamieszanie. Wszystko za sprawą Neymara, który przed turniejem nie wykluczał, że może to być jego ostatni mundial.
Choć atmosfera wokół brazylijskiej piłki jest po wczorajszej porażce bardzo przeciętna, nadzieję w serca kibiców wlał Dani Alves. Według bardzo doświadczonego obrońcy, Neymar nie odpuści szansy zagrania w kolejnych mistrzostwach świata.
Dla mnie na pewno był to ostatni mundial i należy to otwarcie przyznać. W przypadku Neymara jest odwrotnie. Nie wierzę, że tak łatwo odpuści. Jest wspaniały, a brazylijska piłka bardzo go potrzebuje
- powiedział były zawodnik m.in. FC Barcelony i PSG, cytowany przez Fabrizio Romano.
Co ciekawe, kilka chwil później głos zabrał sam zainteresowany. W jego słowach słychać już zmianę narracji. Gwiazda PSG stwierdziła bowiem, że nie obiecuje występu za 4 lata, ale nie wyklucza takiej możliwości.
Na teraz nie wiem, jak będzie. Myślę, że obecnie to nie jest dobry moment na jakiekolwiek obietnice. Mówienie, że to koniec, byłoby zmuszaniem samego siebie do składania deklaracji. Z drugiej strony nie obiecuję, że pojawię się w zespole za cztery lata. Zobaczymy co czas przyniesie
- powiedział Neymar w rozmowie z ESPN.
Przypomnijmy, że w trakcie mundialu w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Meksyku, brazylijska gwiazda będzie miała 34 lata. Dla porównania dokładnie w takim wieku w Katarze zagrał Robert Lewandowski, który myśli o ewentualnej grze na kolejnych mistrzostwach. 39 lat na karku mają z kolei grający w pierwszym składzie Portugalii Pepe i wspominany wyżej Dani Alves.