Argentyna po naprawdę emocjonującym meczu ćwierćfinałowym wyeliminowała Holandię. Miała prowadzenie 2:0, ale wypuściła je w doliczonym czasie gry. Awans do półfinału wywalczyła dopiero w rzutach karnych, podczas których bohaterem był Emiliano Martinez. Jego postawę docenił przede wszystkim Lionel Messi.
Lautaro Martinez wykorzystał rzut karny w ostatniej serii, dzięki czemu Argentyna wygrała konkurs 4:3 i awansowała do najlepszej czwórki mundialu w Katarze. Prawie cały zespół "Albicelestes" pobiegł do niego w szale radości. Prawie, bo Messi cieszył się z kimś innym.
Lider kadry Argentyny podbiegł do Emiliano Martineza. Bramkarz mistrzów Ameryki Południowej obserwował karne kolegów z boku. Po konkursie padł ze szczęścia na murawę. Messi wyściskał leżącego E. Martineza. Ten po chwili wstał i cieszył się razem z kapitanem. Po chwili dołączył jeden z rezerwowych argentyńskich bramkarzy.
E. Martinez obronił dwa pierwsze rzuty karne Holendrów. Idealnie wyczuł strzały Virglia van Dijka i Stevena Berghuisa. Koledzy perfekcyjnie wykonali swoje "jedenastki", co dało komfort do konkursu.
Argentyna zagra w półfinale z Chorwacją, która sensacyjnie wyeliminowała Brazylię. Cała kadra "Albicelestes" walczy nie tylko o swój sukces, ale o wieczną chwalę dla Messiego. Zapowiedział, że mundial w Katarze jest prawdopodobnie jego ostatnim. Argentyńczycy chcą zrobić wszystko, by zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata. Tylko tego brakuje mu w tej pięknej karierze.
Przy okazji zeszłorocznego Copa America kilku kadrowiczów powtarzało, że walczą przede wszystkim dla Messiego. Po wygraniu turnieju mówili, że zagrali dla niego i jego pierwszego pucharu z reprezentacją. W Katarze chcą to powtórzyć. Są tylko dwa mecze od poniesienia złotego trofeum.
Argentyna w całej historii dwa razy zdobyła mistrzostwo świata - w 1978 i 1986 r. Trzykrotnie była wicemistrzem - w 1930, 1990 i 2014 r.