Reprezentacja Hiszpanii sensacyjnie przegrała z Marokiem po serii rzutów karnych w meczu 1/8 finału mistrzostw świata. Faworyzowani Europejczycy kontrolowali przebieg gry przez całe spotkanie. Zdominowali rywali we wszystkich najważniejszych statystykach, jak posiadanie piłki, liczba stworzonych akcji, czy oddanych strzałów. Marokańczycy jednak umiejętnie się bronili przez ponad 120 minut, a na koniec okazali się znacznie skuteczniejsi wykonując "jedenastki".
Porażka Hiszpanów to absolutnie jedna z największych sensacji katarskiego mundialu. Można jednak stwierdzić, że piłkarze Luisa Enrique sami są sobie winni. Po imponującym zwycięstwie 7:0 nad Kostaryką w pierwszym meczu turnieju, w kolejnych mieli ogromne problemy ze skutecznością pod bramką przeciwnika. W meczu z Niemcami (1:1) i Japonią (1:2) zdobyli w sumie tylko dwie bramki. Z Marokiem, mimo mnóstwa okazji, także nie potrafili skutecznie sfinalizować akcji.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Niektórzy hiszpańscy piłkarze nie potrafią jednak pogodzić się z porażką i przyjąć do wiadomości, że rywal okazał się koniec końców lepszy. Po zakończeniu meczu mocno zaskoczył Rodri. Obrońca Manchesteru City postanowił uderzyć w drużynę Maroka. Co mu się nie spodobało? Recepta na sukces rywali.
- Trudno jest się pocieszać, kiedy dajesz z siebie wszystko, kiedy pracujesz tak ciężko i wiesz... Bez urazy dla Maroko, ale nie zaoferowali absolutnie niczego! Nie zrobili nic, czekali tylko na kontry. Zostali z tyłu i próbowali nas kontrować - powiedział rozgoryczony Hiszpan.
Taktyka Marokańczyków zadziałała i to oni znaleźli się w najlepszej ósemce mistrzostw. Niezasłużenie zdaniem Rodriego. - Próbowaliśmy coś zrobić, ale to nie zadziałało. To bardzo frustrujące. Myślę, że zasłużyliśmy na zdobycie przynajmniej jednej bramki. Myślę, że to my powinniśmy przejść do ćwierćfinałów. To moje zdanie - podsumował.
Niezależnie od zdania hiszpańskiego obrońcy, Maroko wywalczyło awans i w 1/4 finału zmierzy się z Portugalią. Mecz ten odbędzie się 10 grudnia.