Zero - tyle celnych strzałów oddali Hiszpanie w pierwszej połowie, choć mieli piłkę przez 69 procent czasu. Piłkarzom Luisa Enrique brakowało precyzji w trzeciej tercji boiska. Brakowało im też skutecznego środkowego napastnika, bo Alvaro Morata, autor trzech goli w grupie, rozpoczął mecz na ławce. Z kolei Maroko grało bez żadnych kompleksów, jednak bramki też nie zdobyli, a atakowali głównie skrzydłami. Ale ich ofensywne nastawienie nie powinno dziwić, skoro wygrali grupę, gdzie wyprzedzili Chorwatów, Belgów i Kanadyjczyków. A co się działo w drugiej połowie?
Na pierwsze celne uderzenie Hiszpanów trzeba było czekać do 54. minuty, gdy Dani Olmo huknął z wolnego. Ale huknął wprost w bramkarza.
Kilka minut później Morata zastąpił Marco Asensio, a Soler Gaviego. Im było bliżej końca, tym rosła przewaga Hiszpanów. Albo inaczej: tym rzadziej atakowali Marokańczycy, bo choć piłkarze Enrique dominowali, to brakowało im klarownych okazji. Maroko atakowało - najczęściej - pojedynczymi zrywami Hakimiego i Ziyecha, Po 90 minutach wciąż był bezbramkowy remis.
Potrzebna była dogrywka, już piąta z rzędu dla Hiszpanów, licząc wielkie turnieje od mundialu w Rosji.
Hiszpanie szukali w polu karnym Moraty, a Marokańczycy jedynie kontrowali, jak w 103. minucie, gdy Cheddira w sytuacji sam na sam uderzył prosto w Unaia Simona. Napastnik Bari zmarnował także kapitalną szansę w 114. minucie, gdy długo nie mógł się zdecydować na strzał i ostatecznie stracił piłkę. W ostatniej akcji meczu Pablo Sarabia zamykał dośrodkowanie z lewego skrzydła, ale uderzył w słupek.
Sarabia trafił w słupek także w konkursie jedenastek. Karne zmarnowali też Soler oraz Busquets. W 2. i 3. serii świetnie bronił Bounou. Zwycięstwo Maroka przypieczętował Achraf Hakimi, który pokonał Unaia Simona "panenką": Maroko wygrało karne 3:0, po czterech turach.
W ćwierćfinale Maroko zmierzy się z Portugalią lub Szwajcarią. To największy sukces w historii reprezentacji Maroka, która została tym samym czwartą afrykańską drużyną, która awansowała do ćwierćfinału MŚ. I może zostać pierwszą, która awansuje do najlepszej czwórki.