Niewiarygodne. Jeden kraj wysłał 61 piłkarzy na MŚ 2022. Grają w 10 drużynach

Kacper Sosnowski
Są mistrzami świata, z realnymi szansami na obronę tytułu. Od zawsze można pozazdrościć im piłkarskich talentów, błyszczących nie tylko w Ligue 1, ale i za granicą. Mundial w Katarze jest niezwykle francuski. Francuzi mieli bowiem "swoich" graczy w aż 10 narodowych reprezentacjach! Ich wpływ na futbol dobrze pokazują liczby: osoby urodzone w kraju nad Sekwaną, stanowią niemal 10 proc. wszystkich piłkarzy na tej imprezie.

Z polskiej perspektywy wydaje się to niemożliwe, ale Francuzi niemal każdego dnia na tym mundialu, mogli oklaskiwać w akcji "swoich" zawodników. Swoich to znaczy tych, którzy urodzili się we Francji. Dla jednych było to tylko miejsce urodzenia, ale dla zdecydowanej większości ojczyzna. Miejsce, gdzie żyli, uczyli się, a także oczywiście trenowali piłkę nożną, ale w którymś momencie zdecydowali się na zmianę barw narodowych. Na 831 graczy, którzy pojechali do Kataru, aż 61 pochodzi z Francji. To stanowi 7,5 procent uczestników mistrzostw.

Zobacz wideo Po meczu Polska - Francja. "Poczucie niedosytu. Francuzi byli do ogrania"

5 jedenastek Francuzów

Pod tym względem Francja zajmuje pierwsze miejsce w tym oryginalnym zestawieniu. Daleko za nią jest Anglia (42 piłkarzy). Nawet jeśliby razem policzyć wszystkich zawodników z Wysp Brytyjskich, czyli graczy z Anglii i Walii, to i tak te dwa państwa miałyby na mundialu mniej osób urodzonych na Wyspach, od tych którzy urodzili się we Francji. O dwie długości zdystansowane zostały też Hiszpania (31), Niemcy (31), Holandia (30), ale też m.in. piłkarska fabryka znakomitych graczy, jak zwykle określana była Brazylia (29). Ekipa Czesława Michniewicza z 24 zawodnikami urodzonymi w Polsce zajęła miejsce tuż za połową zestawienia.

Gdzie urodzili się uczestnicy MŚGdzie urodzili się uczestnicy MŚ MK

Co ciekawe podczas meczu Francji z Tunezją mogło dojść do paradoksu i w jednej i drugiej drużynie, mogliśmy mieć tyle samo graczy urodzonych w jednym kraju, czyli właśnie w państwie nad Sekwaną. Ostatecznie w ekipie Trójkolorowych było 9 takich piłkarzy, a u rywala niewiele mniej, bo 6. Można jednak z przymrużeniem oka powiedzieć, że to był mecz Francuzów z Francuzami.

Na 61 piłkarzy urodzonych we Francji, tylko 23 gra w ekipie Didiera Deschampa. To oznacza, że aż 38 zawodników zasiliło inne drużyny. Dokładnie dziewięć kolejnych reprezentacji. Kraje korzystające z francuskiego wkładu szkoleniowego to na mundialu: Tunezja (10 piłkarzy urodzonych we Francji), Senegal (9), Kamerun (8), Ghana (4), Maroko (3), Portugalia (1), Hiszpania (1), Niemcy (1) i Katar (1). Gdyby do Kataru zakwalifikowała się Algieria, która zresztą była tego blisko, to doszedłby kolejny kraj, w którym liczbę urodzonych we Francji trzeba by liczyć w dziesiątkach.

Oczywiście wśród tych 38 piłkarzy, jest kilku, u których Francja występuje niemal tylko w dokumentach, czyli jako kraj urodzenia. Te osoby piłkarsko formowane były gdzie indziej. To choćby Armel Bella-Kotchap, który już w wieku kilku lat wylądował w niemieckiej szkółce piłkarskiej, a potem grał w młodzieżowych reprezentacjach tego kraju i tak doszedł aż do kadry seniorskiej. Zdecydowaną większością są zawodnicy tacy jak Aymeric Laporte, którzy mieszkali i przez kilkanaście lat trenowali, we Francji, a nawet grali dla jej młodzieżowych reprezentacji. W najważniejszym momencie, kiedy okazywało się, że na dorosłą reprezentację Trójkolorowych będą mieli małe szanse, emigrowali. Laporte skorzystał z tego, że jako 16-latek wylądował w Athletic Bilbao. Tam jego kariera w Hiszpanii nabrała tempa. Czas później dostał hiszpański paszport i gdy Didier Deschamps nie był do niego przekonany, to właśnie z Hiszpanią pojechał na Euro 2020, gdzie stał się podstawowym obrońcą. Laporte został Hiszpanem, w sposób nazwijmy to w miarę naturalny. Zanim trafił do nowej reprezentacji, mieszkał i grał w piłkę na Półwyspie Iberyjskim od niemal dekady. W dodatku stroniące od obcokrajowców Athletic ściągnęło go do siebie również przez wzgląd na baskijskie pochodzenie jego dziadka. W zawodniku płynęła zatem baskijska krew, wtopił się on w miejscową kulturę, i poznał język.

Jednak wśród francuskich graczy sporo jest takich, którzy do nowej reprezentacji dostali się nie przez rodzinne korzenie, czy asymilację, a bardziej przez nazwijmy to ofertę handlową. Czasem skierowaną do piłkarza, częściej do jego rodziców. W ten sposób niektórzy młodzi ludzie urodzeni we Francji wylądowali w krajach, w których wcześniej nigdy nie postawili stopy. W ramach oferty ich rodzice dostali willę wykończoną pod klucz, a sportowcy wizję gry na wielkich imprezach. Jeśli piłkarze od zawsze marzyli o grze na mundialu ze swoim krajem, to teraz mogą myśleć o mundialu, ale z krajem, który może im zaoferować to, o czym marzą.

Rekruterzy polujący na talenty

Niektóre federacje są zresztą zorganizowane jak profesjonalne kluby piłkarskie. Mają skautów, czy ujmując to dosadniej rekruterów, którzy polują na młodych, zdolnych piłkarzy, by ci zasilili ich reprezentacje. To bardzo komplikuje zadanie trenerów czy miesza w naturalnej ścieżce rozwoju takiego nastolatka. Zamiast skłaniać go do wspinania się po reprezentacyjnej drabinie i przechodzenia przez różne kategorie wiekowe młody piłkarz gdzieś indziej dostaje to, na co w jednym kraju dalej musiałby pracować. W ten sposób 18 lub 19-latek, który grałby w juniorskich kadrach Francji, dostają propozycję bycia elementem pierwszej reprezentacji jednego z krajów afrykańskich i możliwość rywalizacji w Pucharze Narodów Afryki, a w opcji inne wielkie turnieje.

Oczywiście w tych historiach są też piłkarze, u których - przynajmniej w wersji oficjalnej - serce bardziej zabiło dla kraju ich rodziców, czy dalszej rodzony. W ten sposób Hannibal Mejbri z Clairefontaine, francuskiej narodowej akademii piłkarskiej, jednej z najlepszych szkół na świecie, po występach we francuskiej reprezentacji U17, wybrał grę dla seniorskiej kadry Tunezji, kraju swych rodziców. Miał wtedy 18 lat. Christopher Wooh, szkolony w Nancy, a grający obecnie w Ligue 1 w Lens, w wieku 20 lat stał się obywatelem Kamerunu. Wybrał kraj swych rodziców, gdy dostał powołanie do kadry U-20 Francji. Przekonał go sam Samuel Eto, niegdyś gwiazda Kamerunu, teraz prezes Kameruńskiego Związku Piłki Nożnej. Swoje zrobiła też rozmowa z trenerem i opcja mundialu.

- To prawda, że jest to turniej, który zachęcił mnie do dalekosiężnego myślenia. W moim wieku byłoby wspaniale wziąć udział w Pucharze Świata. Zwłaszcza półtora roku po moim debiucie w zawodowstwie - mówił Wooh mediom.

Jego marzenie się spełniło. Właśnie zadebiutował na mundialu i ograł na nim Brazylię. Na francuską kadrę zapewne nie miałby szans, przynajmniej teraz. Dla porównania Zinedine Zidane zadebiutował w kadrze Francji w wieku 22 lat, Antoine Griezmann w wieku 23 lat, a Olivier Giroud i N'Golo Kanté w wieku 25 lat.

Przepisy dają możliwości

Za czasów Zidane’a zasady wyboru, czy raczej zmiany reprezentacji były jednak restrykcyjne. Zjawisko podbierania piłkarzy do kadry przy tym, co dzieje się teraz, były marginalne. Wszystko zmienił XXI wiek i kolejne wybory na prezesa FIFA wygrane przez Szwajcara Seppa Blattera. Zabiegając o wyborcze głosy, wsłuchał się on w idee różnych państw, które chciały szybciej wzmocnić swoje reprezentacje. Zaczęło się grzebanie przy przepisach. Wcześniej sprawa była prosta. Piłkarz, który choć raz grał dla reprezentacji, nawet jako junior czy kadet, nie mógł zmienić reprezentacyjnej koszulki. Teraz może zmieniać "sportową narodowość" po spełnieniu określonych kryteriów wprowadzanych w 2004 roku, a następnie dopracowanych w 2008 i 2020 roku. Pisząc w skrócie: teraz zawodnik może zmienić reprezentację, jeśli został wystawiony nawet w oficjalnym meczu seniorskiej reprezentacji, ale w momencie debiutu posiadał już obywatelstwo federacji, którą teraz chce reprezentować. Jeśli nie posiadał drugiego obywatelstwa, to zmiany można dokonać, jeśli podczas gry miał mniej niż 21 lat. Kolejne warunki są takie, że w dorosłej reprezentacji nie mógł rozegrać więcej niż trzy mecze i od ostatniego meczu muszą minąć minimum 3 lata. Gra na mistrzostwach świata lub mistrzostwach kontynentu wyklucza zmianę federacji. Te zmiany przepisów utorowały drogę do zmian drużyn narodowych nawet dla graczy pierwszej reprezentacji, u młodzieży lub tych, co reprezentacyjnej koszulki nie zakładali, są one jeszcze prostsze.

Zapewne stąd wzięła się obecnie liczba 61 "Francuzów" na mundialu. Zostawiając sprawy społeczno -patriotyczne związane z grą dla reprezentacji, to ze sportowej strony tej liczby można pozazdrościć. Pokazuje ona jakość francuskiego szkolenia. Z drugiej szczególnie z perspektywy francuskiej można na nią spojrzeć z obawami. Bo choć na razie wydaje się, że ci najlepsi Francuzi grają dla Francji, a ci trochę słabsi uzupełniają składy innych reprezentacji, to za jakiś czas może się okazać, że kolejny urodzony pod Paryżem Mbappe, będzie strzelał gole dla Kamerunu, czy Algierii.

Więcej o:
Copyright © Agora SA