Reprezentacja Japonii odpadła z mistrzostw świata. Japońska ekipa znowu nie zdołała osiągnąć ćwierćfinału mundialu. Kończyli rozgrywki na 1/8 finału w 2002, 2010 i 2018 roku. Tym razem byli blisko, bo doprowadzili do konkursu rzutów karnych z wicemistrzami świata, Chorwatami. Bohaterem konkursu "jedenastek" był bramkarz Chorwacji Dominik Livaković, który obronił aż trzy strzały. Chorwacja wygrała 3:1 (po 90 minutach i dogrywce było 1:1).
Nie ujmując nic Livakoviciowi, to trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że Japończycy strzelali karne fatalnie. Albo lekko, albo za blisko bramkarza, albo i jedno, i drugie. W komentarzu do tego meczu zwrócili na to uwagę angielscy eksperci.
- Są tak spokojni, kiedy podchodzą, aby wykonać rzuty karne. A nie jestem pewien, czy którykolwiek z nich uderza piłkę tak często, lub tak dobrze, jak by chciał. Co się stało z położeniem piłki, wybraniem miejsca i uderzeniem z całej siły?– zastanawia się były napastnik reprezentacji Anglii, Alan Shearer cytowany przez "Daily Mail".
- Myślę, że można było po prostu zobaczyć, że Japończykom brakowało przekonania i nie było takiej pewności siebie, jak w przypadku Chorwatów. A to wynika z doświadczenia. To dla nich trudne, ponieważ mieli dobrą pierwszą połowę. Szkoda ich. Byli wspaniali przez cały turniej – dodał Ashley Williams, były reprezentant Walii.
- Na koniec dało o sobie znać doświadczenie. Faceci, którzy tam byli i robili to wcześniej, wiedzą, jak to jest być pod presją w takiej sytuacji i Chorwaci poradzili sobie z tym o wiele lepiej. To było tak frustrujące z japońskiego punktu widzenia, Jakby nigdy nie ćwiczyli rzutów karnych, to było dla nich za dużo – stwierdził Shearer.