4:0 - taki wynik widniał na tablicy wyników w przerwie meczu Brazylia - Korea Połduniowa w 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze. Brazylia grała, Brazylia czarowała i Brazylia tańczyła po bramkach. Piłkarze Tite wyglądali w tym meczu tak, jakby nie było na nich żadnej presji.
"Chcemy zobaczyć sambę" - wypalił w pewnym momencie transmisji meczu Brazylia - Korea Południowa komentujący to spotkanie Dariusz Szpakowski. I samba była. Nawet kilkukrotnie. Reprezentanci Brazylii po każdym z trafień podbiegali do trybun i prezentowali efektowny taniec radości. Po jednym z trafień dołączył się do nich sam szkoleniowiec - Tite. Cały zespół cieszył się piłką nożną i świętem, jakie odbywa się na obiekcie w Dosze.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Eksperci TVP Sport zauważyli w przerwie meczu, że "Canarinhos" w meczu z Koreą Południową wyglądają zupełnie inaczej niż w fazie grupowej. Grają tak, że ręce same składają się do oklasków i nie popełniają praktycznie żadnych błędów. "To zabawa" - powiedział jeden z ekspertów.
Brazylia w tym spotkaniu udowadnia, że jest jednym z głównych faworytów do zdobycia tytułu mistrzów świata. Ale zespół potwierdza także to, że podchodzi do turnieju na pełnym luzie. Brazylijczycy od początku meczu z Koreą bawili się piłką nożną i udowodnili, że nie czują żadnej presji. W kraju tyle mówi się o oczekiwaniach wobec Tite i jego drużyny, o marzeniach o pierwszym złotym medalu od 2002 roku i wygrywaniu dla umierającego Pelego. Neymar i spółka wyglądają tak, jakby nie robiło to na nich żadnego wrażenia.