Gdy rozlosowano grupy tegorocznego mundialu, wszyscy byli praktycznie pewni, że w grupie E ciężko będzie o niespodziankę. Niemcy i Hiszpania były zdecydowanymi faworytami do pokonania Japonii i Kostaryki, co dałoby awans do 1/8 finału. Rzeczywistość lubi jednak weryfikować plany. Ostatecznie niemieccy piłkarze zajęli w rywalizacji grupowej trzecie miejsce i już po pierwszej fazie turnieju wrócili do domów.
To szybko spotkało się z falą krytyki po drugiej stronie Odry. Jako pierwszego winnego wskazano selekcjonera Hansiego Flicka, który cały czas nie jest pewny utrzymania swojego stanowiska. Według niemieckiego Sky, zwolnienie może czekać też dyrektora zarządzającego reprezentacją Niemiec i systemem szkolenia, Olivera Bierhoffa.
Do ważnych decyzji może dojść już w środę, kiedy to odbędzie się spotkanie wyżej wymienionej dwójki z szefostwem DFB - Berndem Neuendorfem i jego zastępcą Hansem-Joachimem Watzke. O ile w przypadku Flicka mówi się o dużej wstrzemięźliwości, o tyle Bierhoff może pożegnać się z dotąd piastowaną funkcją.
Nie oznacza to jednak, że były reprezentant swojego kraju zostanie całkowicie wyrzucony z niemieckiego związku piłkarskiego. Najprawdopodobniej zmianie ulegną jedynie jego obowiązki. Mówi się o poszukiwaniach nowego dyrektora zarządzającego dla pierwszej reprezentacji i przesunięciu Bierhoffa jedynie do pracy nad systemem szkolenia, w tym nad nowym, tegorocznym projektem, jakim jest Campus DFB.
Przypomnijmy, że ostatnie dwa mundiale w wykonaniu reprezentacji Niemiec były bardzo nieudane. Zarówno w Rosji, jak i w Katarze, nasi zachodni sąsiedzi nie zdołali awansować do 1/8 finału, zupełnie nie radząc sobie z oczekiwaniami. Podczas kolejnego turnieju w Ameryce Północnej, ewentualna gra w fazie pucharowej może być dla nich pierwszym tego typu występem od 12 lat.