Prawo w Katarze jest dość restrykcyjne, co oburza organizacje chroniące prawa człowieka oraz kibiców podczas mistrzostw świata. Sporo miejsca poświęcało się dyskryminacji osób LGBT w tym kraju. Zgodnie z katarskim prawem homoseksualizm i związki osób tej samej płci są zakazane. Za publiczne wsparcie środowiska LGBT można mieć problemy, o czym przekonał się jeden z dziennikarzy akredytowanych na mundial. Sprawa okazała się dużo poważniejsza, niż można było początkowo przewidywać.
Jak opisywał amerykański dziennikarz Grant Wahl, przed meczem USA - Walia ochrona kazała mu zdjąć koszulkę, na której widać było tęczę. Zdążył zrobić zdjęcie i wrzucić post na Twittera z informacją o zdarzeniu, ale po chwili ochrona wyrwała mu telefon z rąk.
Dziennikarz ostatecznie wszedł na obiekt sportowy, ale nie mógł przypuszczać, że sprawa będzie tyle na nim ciążyć. Jak informuje duński portal Ekstra Bladet, dziennikarz miał oznajmić, że w jego mediach społecznościowych od tamtej pory pojawił się hejt. - Nie wiem, kim oni są. Moja skrzynka odbiorcza jest rozgrzana do czerwoności. Kilka wiadomości to definitywne groźby śmierci. Nigdy nie myślałem, że to zajdzie tak daleko - mówił portalowi.
Na pytanie, czy jego koszulka była celową prowokacją, dziennikarz odpowiedział: - Zdecydowałem się ją założyć, aby pokazać moje proste, ciche wsparcie dla społeczności LGBT+ i ich dyskryminacji w Katarze. Nie planowałem obnosić się z tym w mediach społecznościowych ani celowo doprowadzić do nieprzyjemnej sytuacji.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Zdecydowałem się zaufać FIFA i to był błąd. To mnie wkurza. Zapytałem o to przed wyjazdem. FIFA ogłosiła, żewszystko jest w porządku. Teraz nie czuję już, że można im ufać i myślę, że przemówienie Gianniego Infantino podsyciło ogień i całkowicie zepchnęło debatę z toru - opowiedział Amerykanin.