Reprezentacja Polski na mistrzostwach świata w Katarze po raz pierwszy od 36 lat awansowała do fazy pucharowej. W fazie grupowej Polacy zremisowali 0:0 z Meksykiem, pokonali Arabię Saudyjską 2:0 i przegrali z Argentyną 0:2, by w 1/8 finału rozegrać swój najlepszy, ale przegrany 1:3 mecz z mistrzem świata Francją.
Trener Czesław Michniewicz w Katarze korzystał z usług aż 21 z 26 powołanych przez siebie zawodników. Każdego z nich staraliśmy się ocenić za jego grę, jeśli rozegrał na mundialu przynajmniej 45 minut. Oto jak wypadli Biało-Czerwoni w naszych oczach.
Wojciech Szczęsny – 5+
Absolutny bohater reprezentacji Polski, bez którego nie byłoby mowy o awansie do 1/8 finału mistrzostw świata. Do pewnego momentu bronił absolutnie wszystko. Owszem, w meczu z Meksykiem nie miał jeszcze wiele pracy, choć to, co musiał, wybronił bardzo pewnie.
W spotkaniu z Arabią Saudyjską był już prawdziwym bohaterem, broniąc uderzenie z rzutu karnego Salema Al-Dawsariego, a następnie kilka innych bardzo groźnych prób w wykonaniu Saudyjczyków, nawet z kilku metrów. Przeciwko Argentynie obronił jedenastkę Leo Messiego, ale w drugiej połowie po raz pierwszy w tym turnieju skapitulował. Za gole stracone w meczach z Argentyną i Francją nie można mieć jednak do niego większych pretensji. Znakomite mistrzostwa, wreszcie odgonił koszmary z przeszłości z wielkich turniejów.
Matty Cash – 3
Zacznijmy od tego, co było najlepsze w jego wykonaniu, a tym był ostatni mecz z Francją, gdzie momentami potrafił dotrzymać kroku Kylianowi Mbappe, a do tego umiał podłączyć się do akcji ofensywnych, co stwarzało dodatkowe zagrożenie dla bramki „Trójkolorowych".
W fazie grupowej jednak nie spisywał się najlepiej. W meczu z Arabią Saudyjską mógł już po 20 minutach wylecieć z boiska z czerwoną kartkę, choć też trzeba mu oddać, że brał udział w jednej z akcji bramkowych Biało-Czerwonych. W meczu z Meksykiem spisywał się bardzo przeciętnie, a przeciwko Argentynie wyjątkowo nierówno, bo zablokował dwa groźne strzały Alvareza, ale z drugiej strony był jednym z winowajców przy drugiej bramce dla „Albicelestes". Dopiero mecz z Francją pokazał, jak duży potencjał ma obrońca Aston Villi. Rozegrał komplet 360 minut w czterech spotkaniach.
Jakub Kiwior – 3
Ma duży potencjał, ale to jeszcze wciąż piłkarz, który uczy się futbolu na najwyższym poziomie. Nie można się jednak temu dziwić, gdyż 22-latek ze Spezii jeszcze półtora roku temu był piłkarzem z ligi słowackiej.
Kiwior był absolutnie podstawowym stoperem Biało-Czerwonych i przez większość czasu dobrze współpracował z Kamilem Glikiem, szczególnie gdy reprezentacja musiała się bronić. Jednocześnie Kiwior w każdym ze spotkań miał momenty, w których śmiało można było go określić mianem „zapalnika". A to wykopując piłkę trafił w rywala, a to próbując wyprowadzić futbolówkę się z nią zaplątał czy też podał pod nogi przeciwnika. Poważny błąd w bronieniu popełnił dopiero z Francją, gdy dał się oszukać Olivierowi Giroud. Sporo nauki przed nim, bo takich błędów musi się wystrzegać - to one wpływają one na jego ocenę i przede wszystkim mogą wpływać na wynik.
Kamil Glik – 4
Można było mieć obawy odnośnie jego dyspozycji, wszak przed mundialem rozegrał przez miesiąc tylko jeden mecz dla drugoligowego włoskiego Benevento. Trener Czesław Michniewicz głównie pod niego ustawił nisko defensywę i w tych warunkach Glik nawiązał do swoich bardzo dobrych czasów.
Rozegrał komplet 360 minut, w każdym z meczów spisywał się co najmniej solidnie - nie popełniał większych błędów, często "czyścił" w polu karnym Biało-Czerwonych, był pewnym punktem reprezentacji. A że raz czy drugi został oszukany przez Mbappe? Nie takim zawodnikom to się zdarzało, gdy znakomity Francuz łapie swój rytm. Jeśli to był ostatni turniej Glika, to przygodę z nimi doświadczony obrońca kończy w dobrym stylu.
Bartosz Bereszyński – 4+
Można by było powiedzieć, że to cichy bohater Biało-Czerwonych, ale tak naprawdę o dobrej postawie Bereszyńskiego na tym turnieju już jest bardzo głośno. Rzucony ponownie na lewą obronę nie był może bezbłędny, ale bardzo solidny w defensywie. Nie zatrzymywała go nawet kontuzja, która dręczyła go już od samego początku mistrzostw świata.
Z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną skupiał się głównie na defensywie i prezentował się w niej dobrze, choć w tym ostatnim spotkaniu mógł się lepiej spisać przy pierwszej akcji bramkowej. Ale z kolei w ostatnim meczu z Francją nie tylko radził sobie dobrze z Ousmanem Dembele, ale też po raz pierwszy na tym turnieju widzieliśmy go też skutecznie atakującego bramkę przeciwnika. Bereszyński rozegrał w Katarze bardzo solidne 341 minut i być może wywalczył sobie transfer do lepszego klubu niż Sampdoria, którą obecnie reprezentuje.
Artur Jędrzejczyk – bez oceny
Jedyny występ, jaki zaliczył, miał miejsce w spotkaniu z Argentyną. Rozegrał 19 minut zmieniając kontuzjowanego Bereszyńskiego, ale to był już ten moment meczu, w którym i jedni, i drudzy czekali już na końcowy gwizdek arbitra, nie siląc się na poważną grę.
Jan Bednarek – bez oceny
Wszedł na ostatnie trzy minuty meczu z Francją, nie da się go za to ocenić.
Grzegorz Krychowiak – 3
Występ na tym mundialu zaliczył przeciętny. Grał we wszystkich meczach od pierwszej minuty, łącznie ponad 330 minut - nie zrobił nic na plus, nie zepsuł nic na minus, można powiedzieć, że prezentował się zgodnie z oczekiwaniami. Choć można mieć do niego pretensje za zachowanie przy pierwszym golu dla Argentyny, gdy zupełnie zapomniał o Alexisie Mac Allisterze, który w 47. minucie zdobył bramkę na 1:0 dla rywali.
Poza tym Krychowiak dobrze asekurował kolegów, ale był zbyt bierny w rozegraniu piłki. Jego duet z Krystianem Bielikiem na pewno nie był postrachem środkowych pomocników innych drużyn. Nie da się ukryć, że jak na „last dance" Krychowiaka w kadrze, to było przyzwoicie, ale niestety dla tego typu pomocników w nowoczesnej piłce na wysokim poziomie po prostu nie ma miejsca.
Krystian Bielik – 2
Przed mundialem wydawało się, że zdrowy Krystian Bielik może być lekarstwem na problemy w środku pola reprezentacji Polski. Cóż, oczekiwania nie pokryły się z rzeczywistością. 24-latek okazał się jednym z rozczarowań tej kadry. Poza dobrym wejściem z ławki na drugą połowę meczu z Meksykiem, nie pokazał wiele dobrego.
Był bierny, popełniał sporo prostych błędów (liczne straty i m.in. niepotrzebny faul na rzut karny w meczu z Arabią Saudyjską), niewiele rozgrywał. Z Krychowiakiem w środku pola wyglądali jak dwa nieruchome drzewce, z którymi Polacy nie mogli zajść zbyt daleko. Symbolem jego miernych występów był „słynny" już powrót za kontratakującymi Francuzami przy golu na 2:0 dla mistrzów świata, gdy trzy minuty po wejściu na boisko truchtający Bielik został wyprzedzony nawet przez sędziego.
Piotr Zieliński – 3+
Miał bardzo duże wahania formy na tym turnieju. Z Francją był absolutnie znakomity, wreszcie potrafił dowodzić grą reprezentacji Polski, czynił to z głębi pola i wykorzystywał bardzo dobrze wolne przestrzenie, które zostawiali Francuzi.
Wcześniej jednak tak dobrze nie było. O ile z Arabią Saudyjską przynajmniej dał konkret w postaci niezwykle ważnego gola, tak z Argentyną wyglądał dramatycznie – stworzył jedną sytuację dla Polaków ze stałego fragmentu gry i trzy dla Argentyńczyków po nieudanych podaniach na własnej połowie. Z Meksykiem też nie pokazał zbyt wiele, wręcz przeszedł obok meczu i choć można mówić, że piłka latała mu nad głową, to od takiego zawodnika trzeba wymagać, by sam próbował reagować na problemy drużyny w rozegraniu piłki i brał za to odpowiedzialność.
Rozegrał łącznie 328 minut w czterech meczach, strzelił jednego gola.
Sebastian Szymański – 3
Oba jego występy wyglądały podobnie. Zarówno w trakcie meczu z Meksykiem (70 minut), jak i Francją (63 minuty) przede wszystkim musiał ciężko pracować na zespół. To czynił, szczególnie z Meksykiem, ale z jego strony zdecydowanie brakowało dobrego rozegrania, a to przecież pomocnik Feyenoordu naprawdę dobrze potrafi. Z pewnością nie wykorzystał swojego potencjału na tym turnieju.
Damian Szymański – bez oceny
Otrzymał pół godziny w meczu z Argentyną i na pewno nie był to okres, po którym można by mu było wystawić rzetelną ocenę. Jego zadaniem było głównie przesuwanie za rozgrywającym piłkę przeciwnikiem i choć miał też nieudane podania, to jednak obraz tego meczu w ostatnich 30 minutach też determinował jego postawę.
Przemysław Frankowski – 3+
Pozytywne zaskoczenie? Zaczynał turniej jako rezerwowy, ale od meczu z Arabią Saudyjską rozpoczynał wszystkie spotkania Biało-Czerwonych w podstawowym składzie. Owszem, zdarzały mu się nieudane zagrania, jak choćby głupia strata przeciwko Francji w pierwszej połowie, która mogła się zakończyć trafieniem Oliviera Girouda.
Ale ogólnie Frankowski spisał się pozytywnie. W meczu z Arabią Saudyjską dzięki jego walce z obrońcami i podaniu do Casha w pierwszej fazie akcji udało się strzelić gola na 1:0, a niedługo później idealnie zacentrował na głowę Arkadiusza Milika, który trafił w poprzeczkę. Przeciwko Argentynie pracował w defensywie, a jego próby wyjścia z kontrą były szybko kasowane przez bardzo twardo grających rywali. Z Francją miał tę jedną fatalną stratę, ale ogólnie bardzo solidnie spisywał się na lewym skrzydle w duecie z Bereszyńskim, co zaowocowało kilkoma groźnymi akcjami Biało-Czerwonych. Łącznie rozegrał dla Polski 241 minut w czterech spotkaniach.
Jakub Kamiński – 3
Dużo walki, dużo pracy w defensywie, ale trochę za mało zdecydowania w akcjach ofensywnych. Dotyczy to przede wszystkim pierwszego spotkania w Meksykiem, w którym skrzydłowy Wolfsburga mógł mieć chociażby sytuację sam na sam po podaniu Roberta Lewandowskiego, gdyby na koniec nie pogubił się w prowadzeniu piłki. Nie wygrywał wielu pojedynków z obrońcami przeciwnika, ale sam też dzielnie wspomagał swojego bocznego obrońcę w poszczególnych meczach.
Rozegrał w sumie 233 minuty i bardzo szkoda, że jego strzał w pierwszej połowie meczu z Francją - dobitka po uderzeniach Zielińskiego - ostatecznie nie wpadł do siatki. Kamiński pokazał, że Polska będzie miała z niego dużą pociechę, ale to jeszcze nie był ten turniej.
Nicola Zalewski – 1+
Największe polskie rozczarowanie tego turnieju? Być może. W meczu z Meksykiem rozpoczął od pierwszej minuty i zupełnie się spalił, przez co został zmieniony już w przerwie, a na następną szansę musiał czekać aż do 1/8 finału, gdy otrzymał 20 minut w meczu z Francją. Niestety, znowu nie pokazał się z dobrej strony. Przed nim wciąż wiele pracy, nawet jeśli gra w miarę regularnie w tak silnym klubie, jak AS Roma.
Kamil Grosicki – bez oceny
Dopiero w ostatnich minutach meczu z Francją dostał swoją szansę na tym turnieju i choć miał ledwie trzy minuty plus czas doliczony, wykorzystał ten okres w 100 proc. Trzy niezłe wrzutki, które dały m.in. sytuację Milika oraz rzut karny na 1:3. Być może szkoda, że nie wszedł wcześniej na boisko, choćby zamiast słabiutkiego Zalewskiego.
Michał Skóraś – 2+
Zagrał na tym mundialu tylko raz, ale te 45 minut w meczu z Argentyną i tak było z pewnością dla niego wielkim wydarzeniem. Trafił jednak na taki mecz, w którym musiał głównie biegać za piłką i pracować w defensywie. Czasami próbował szarpać, ale nie mógł pokazać swoich umiejętności.
Robert Lewandowski – 3+
Słodko-gorzki był ten turniej dla kapitana reprezentacji Polski. Na pewno nie było źle, ale zarówno my, jak i on sam, oczekiwaliśmy więcej. W starciu z Meksykiem zmarnował kluczowego karnego, którego wcześniej wywalczył. I choć nie można mu odmówić walki w pojedynkach z meksykańskimi stoperami, to zabrakło w jego wykonaniu tego najważniejszego – gola, który dałby zwycięstwo.
W meczu z Arabią Saudyjską Lewandowski już był kluczowy. Choć miał też nietypowo nerwowe dla siebie zagrania, to jednak zaliczył gola i asystę, dzięki czemu Polacy zwyciężyli 2:0. W tym spotkaniu mógł ustrzelić nawet hattricka, ale raz zabrakło mu szczęścia, gdy trafił w słupek, a innym razem nie zdołał zaskoczyć podcinką bramkarza rywali w sytuacji sam na sam.
Z Argentyną nieobecny, bo tak jak cała ofensywna formacja Biało-Czerwonych. Z Francją próbował, ale znów w jego poczynaniach było zaskakująco dużo nerwowości. Na całe szczęście udało mu się strzelić w powtórce karnego w końcówce, dzięki czemu nie wyjedzie z Kataru w najgorszym nastroju. Na turnieju rozegrał komplet 360 minut, w trakcie których strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Not great, not terrible.
Karol Świderski – 2+
Choć był typowany do roli drugiego napastnika obok Lewandowskiego, miesiąc przerwy po zakończeniu sezonu w lidze MLS sprawił, że na mundialu otrzymał tylko 45 minut. I było to 45 minut w meczu z Argentyną, gdy nie miał nawet okazji wykazać się w ofensywie. Pracował za to bardzo ciężko w defensywie. Wygrał wtedy 6 z 8 pojedynków, zaliczył też kilka interwencji obronnych. Tylko że to przecież jest napastnik, więc coś tu nie gra...
Arkadiusz Milik – 3
Rok 2022 zakończy bez jakiegokolwiek gola dla reprezentacji Polski, bo mundial też kończy bez trafienia. Nie można go jednak specjalnie krytykować za jego występy w Katarze. Zaliczył niezłe wejście z ławki rezerwowych w meczu z Meksykiem, bardzo dużo pracował też na rzecz kolegów w zwycięskim starciu z Arabią Saudyjską, w którym zagrał od pierwszej minuty. Pewnie za najgorsze należy uznać wejście na plac gry w meczu 1/8 finału z Francją
W sumie rozegrał 101 minut, w trakcie których trudno go wyróźnić za konkretne zagrania w ofensywie, ale przynajmniej nie przechodził obok meczów, a to w reprezentacji zdarzało mu się w ostatnim czasie bardzo często.
Krzysztof Piątek – bez oceny
Dwukrotnie na tym turnieju wchodził na końcówki, w meczach fazy grupowej z Arabią Saudyjską i Argentyną, ale w sumie nie spędził na boisku nawet pół godziny. Były to bezbarwne minuty, choć czasu na pokazanie się nie miał zbyt wiele.
Łukasz Skorupski, Kamil Grabara, Robert Gumny, Mateusz Wieteska i Szymon Żurkowski nie zagrali na tych mistrzostwach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!